facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2014 - styczeń
Hej, kolęda, kolęda ...

Grażyna Starzak

strona: 12



Zwyczaj kolędowania nie pójdzie w zapomnienie. W tych pieśniach jest przecież cała historia Bożego Narodzenia– mówi Mieczysław Tuleja, organista z 50-letnim stażem z parafii św. Stanisława Kostki w Krakowie.

Jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez Instytut Homo Homini, prawie 80 proc. Polaków kultywuje zwyczaj śpiewania kolęd.
Teksty i melodie kolęd są przekazywane z pokolenia na pokolenie. – Wspólne śpiewanie kolęd podnosi wagę tej uroczystości, a poza jednoczy rodzinę – mówi Mieczysław Tuleja. W jego domu rodzinnym, w „papieskiej” parafii w Niegowici, kolędy śpiewało się w Wigilię przez kilka godzin, aż do pasterki. – Teksty kolęd miało się w głowie. Teraz ludzie znają na pamięć dwie, może trzy kolędy. Te, które towarzyszą liturgii – wzdycha Mieczysław Tuleja.
Mieszkańcy Krakowa, ale także turyści w okresie Bożego Narodzenia często zachodzą do kościoła pw. św. Stanisława Kostki. Tam, w każdą niedzielę, zamiast nieszporów odbywa się „nabożeństwo kolędowe”. W tym czasie śpiewane są również mniej znane pastorałki.
Ks. Mariusz Lach, salezjanin, dyrektor istniejącego przy KUL teatru ITP (Inicjatywa Teatralna Polonistów), ubolewa nad tym, że dzisiaj „śpiewa się kolędy, bo są ładne, bo się je lubi, ale nie wchodzi się głębiej w treść, w przesłanie”.
– Każda gwiazda pop ma swoją płytę z kolędami, bo wie, że to się będzie sprzedawało. I sprzedaje się, ale prawda jest taka, że ze śpiewaniem kolęd, np. w gronie rodzinnym czy przyjaciół, jest z roku na rok coraz gorzej – podsumowuje ks. Lach. Chce jednak pochwalić kościelnych organistów. Uważa, że dużo pracy wkładają w to, „żeby ludzie trochę tych kolęd znali i śpiewali”.
– Śpiewanie nie jest trudne, nie wymaga wyjątkowych umiejętności – tylko znajomości tekstu i melodii. Im więcej śpiewamy, tym lepiej nam to wychodzi. Warto się starać, choćby ze względu na swoje dzieci – zachęca Mieczysław Tuleja. Podobno nawet malutkie dzieci mają dobry słuch i chętnie słuchają kolęd. Oczywiście, nie każda melodia musi się im podobać. Kolędy są jednak na tyle różnorodne, że każdy, nawet malec, znajdzie wśród nich coś dla siebie.
– Czas Bożego Narodzenia i związana z nim tradycja kolędowania to dobry pretekst, by zacząć śpiewać dzieciom lub razem z nimi – uważa ks. Kazimierz Dąbrowski, zastępca dyrektora Salezjańskiej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II stopnia w Lutomiersku. W tej szkole często rozbrzmiewają kolędy. – Śpiewamy je w poszczególnych klasach i podczas wspólnej szkolnej Wigilii. Wigilia poprzedzona jest inscenizacją jasełek w wykonaniu uczniów, a po wieczerzy wspólnie śpiewamy kolędy przy akompaniamencie zespołu instrumentów dętych i fortepianu. Nasz szkolny chór przygotowuje specjalny, kolędowy repertuar, z którym występujemy w okresie Bożego Narodzenia podczas mszy świętej i na koncertach – mówi ks. Dąbrowski, dodając, że tradycja wspólnego śpiewania kolęd do dzisiaj jest kultywowana w jego rodzinnym domu.– W Wigilię nie włączaliśmy telewizora, bo to był czas, żeby samemu śpiewać kolędy. Tata zasiadał do pianina i wspólnie kolędowaliśmy również przez następne dwa dni Bożego Narodzenia– wspomina ks. Dąbrowski.

Pochodzenie słowa „kolęda”

nie do końca zostało wyjaśnione przez etymologów. Najczęściej wspomina się o łacińskich calendae (spolszczanych jako „kalendy”), którym to wyrażeniem określano w starożytnym Rzymie pierwsze dni każdego miesiąca. W tych dniach Rzymianie odwiedzali się nawzajem, obdarowywali prezentami i śpiewali pieśni powitalne i pochwalne na cześć gospodarzy. Gdy Boże Narodzenie wpisano na trwałe do liturgicznego kalendarza Kościoła katolickiego, pieśni „kalendowe” zaczęli układać chrześcijanie, dedykując je Bogu. Z czasem włączano je do liturgii bożonarodzeniowej. W zachodnim Kościele prym przy tworzeniu i śpiewaniu kolęd długo wiedli benedyktyni, choć i inne zakony z czasem zaczęły tworzyć kolędy. Pisał i śpiewał je ponoć sam św. Franciszek z Asyżu. Tekst jednej z najsłynniejszych średniowiecznych kolęd „Adeste fideles” („Przybądźcie wierni”) przypisuje się duchowemu synowi św. Franciszka – św. Bonawenturze.
W ciągu minionych wieków powstało bardzo wiele kolęd. Najstarszą znaną nam polską kolędą jest pieśń „Zdrów bądź, Królu Anielski” z roku 1424. Te, które śpiewamy najczęściej dziś były tworzone głównie od XVII do XIX wieku.
Wśród polskich kolęd są pieśni pełne powagi, o charakterze hymnu, ale i tkliwe kołysanki („Jezus malusieńki”, „Gdy śliczna Panna”). Zdarzają się też piosenki żartobliwe, w których występują pasterze, udający się do żłóbka. Te pieśni w polskiej tradycji nazywamy pastorałkami.
Polacy, jak wynika z badań Instytutu Homo Homini, najbardziej lubią kolędę „Wśród nocnej ciszy”. Wskazała ją prawie jedna trzecia badanych. 24 proc. ankietowanych wymieniało „Cichą noc”. Na kolejnych miejscach znalazły się kolędy „Bóg się rodzi" i „Lulajże, Jezuniu”.
Nieżyjący dziś historyk literatury – prof. Jerzy Starnawski, autor wielu publikacji na temat polskich kolęd, uważał, że poczesne miejsce w tej grupie należy się kolędzie

„Mizerna, cicha”.

To, w jego opinii, najgłębsza, najbardziej wartościowa, jeśli chodzi o tekst, polska kolęda. Pieśń autorstwa Teofila Lenartowicza jest dość znana, ale jak twierdzą specjaliści, w wielu modlitewnikach zniekształcono formę tej kolędy. Oryginalny jej tekst składał się z 11 strof. Mało kto potrafiłby ją w całości zaśpiewać. Wyjątkiem jest Mieczysław Tuleja, organista z krakowskich Dębnik, który „Mizerną, cichą” wymienia wśród swoich ulubionych kolęd, i pochodząca z Podhala wokalistka Hania Rybka.
Hania, a właściwie Hanka, jak o sobie mówi, Rybka, mimo młodego wieku jest laureatką wielu konkursów muzyki folkowej w kraju i za granicą. Uważa, że polskie kolędy są „najpiękniejsze na świecie”. – Wszystkie lubię śpiewać, ale tak jak większość z nas, mam swoją ulubioną. Najbliższą mi kolędą jest „Mizerna, cicha”, która znajduje się na mojej płycie ,,Gwiozdkowo Opowiostka”. Wokalistka przyznaje, że zawsze interesowały ją stare, archiwalne lub zapomniane utwory ludowe. – I tak też zaczęło się z tą płytą. Pewnego razu dostałam nagrania zapomnianej kapeli, gdzie znajdowały się ciekawe utwory. Od razu zamarzyło mi się wyśpiewanie całej płyty z kolędami i pastorałkami – opowiada. Swoim pomysłem natychmiast podzieliła się ze znajomym, doskonałym muzykiem, Karimem Martusewiczem (basistą Zespołu VooVoo). To właśnie Karim przygotował aranżacje wszystkich utworów na płycie Hani.
Hania Rybka nie zgadza się z tezą, że zwyczaj wspólnego śpiewania kolęd powoli zanika. – Na pewno nie u nas, na Podhalu. To jest zbyt silna polska tradycja. W moim domu już w trakcie kilkudniowych przygotowań przedświątecznych mama zaczynała nucić kolędy, ale zaraz przerywała mówiąc, że jeszcze nie wypada.