- Zacznijmy ich natychmiast nauczać o brzydocie grzechu i szlachetności cnoty
- Od redakcji
- Dobry katolik, uczciwy obywatel, patriota
- 10 dobrych rad dla wychowania obywatelskiego i patriotycznego
- Bangladesz Kościoły z bambusa
- Peru Pan Bóg przeprowadził się do slumsów
- Boliwia Tworzymy jedną rodzinę
- Nauczyciel: Wypalony, sfrustrowany, niezrozumiany
- Walka dobra ze złem
- Dziecko w poszukiwaniu szczęścia
- Rozmowa o szczęściu
- Inwestycja w nadzieję
- Harcerstwo: Kuźnia charakterów
- Zgodnie z nauką Soboru Trydenckiego
- Wychowanie integralne
- Paranauka w szkołach
- Media, manipulacja i grzechy ludzi Kościoła
Paranauka w szkołach
Robert Tekieli
strona: 24
Zastanawiam się, czy posłać syna do szkoły, która sprofilowana jest jako szkoła publiczna o profilu kinezjologicznym. Chodzi o kinezjologię edukacyjną zwaną metodą Dennisona. Czytałam, że są autorzy ostrzegający przed takimi szkołami. Czy to prawda?
Metoda Paula Dennisona przedstawiana jest jako metoda pracy z dziećmi dyslektycznymi. Jako naukowa metoda pracy. Kiedy jednak przestudiuje się materiały, o które opiera się kursy kinezjologiczne III stopnia, okazuje się, że metoda ta jest głęboko zanurzona w wierzenia hinduistyczne. Ale nie ma o tym mowy na wczesnych etapach jej przekazywania. Mamy tu do czynienia z podobną manipulacją jak w przypadku niektórych wschodnich sztuk walki: najpierw mówimy o ciele, refleksie, odruchach, dopiero potem o pracy na emocjach, by wreszcie przejść do ćwiczeń transowych itp.
Na współorganizowanej przeze mnie konferencji naukowej na temat kinezjologii edukacyjnej wypowiadali się naukowcy, profesorowie zwyczajni różnych specjalności. Od neurofizjologów po pedagogów. Opinia była zgodna: metoda ta nie ma nic wspólnego z nauką. Skuteczne są dwa ćwiczenia z przekraczania osi ciała. Wszystko, co potem proponują kinezjolodzy edukacyjni to niezweryfikowane przekonania autora metody.
W trakcie zabiegu kinezjologicznego prowadzący często pyta klienta, którą z pięciu dróg postępowania z nim należy przyjąć, mimo iż klient nie ma żadnej wiedzy o kinezjologii. Kinezjolodzy edukacyjni pytani, jak człowiek ma odnieść się do całkowicie nieznanej mu metody, wygłaszają takie na przykład twierdzenia: „Cała dostępna ludzkości wiedza magazynowana jest w każdej komórce ciała każdego człowieka”. Demaskując tym samym kinezjologię edukacyjną jako rodzaj ideologii.
Jeszcze większe wątpliwości budzi tak zwany test mięśniowy. Polega on na zadawaniu pytań klientowi i określaniu odpowiedzi na podstawie nieuświadomionych przez niego reakcji ciała. W skrajnej formie niektórzy kinezjolodzy stosują go na sobie, pytając się „swojego ciała” o różne nieznane sobie sprawy. Test mięśniowy może się przekształcić w swego rodzaju technikę spirytystyczną. Było tak na przykład w wypadku jednej z ekspertek kinezjologicznych, która jeździła po Polsce bez GPS, zadając „swojemu ciału” pytania o drogę. Zawsze trafiając do celu.
Mimo tych wielkich znaków zapytania i negatywnej weryfikacji metody Dennisona przez naukę, są zakonnicy i kapłani, którzy promują kinezjologię edukacyjną.
Jest dużo więcej takich pseudonaukowych praktyk. Pozytywne myślenie to dziewiętnastowieczna ideologia sugerująca, że myśl może wykreować dowolną rzeczywistość. Wystarczy afirmować marzenia, by na pewno się spełniły. Niestety, mogę sobie powtarzać tysiąc razy dziennie, jestem wysokim, młodym blondynem, ale nic się nie zmieni. Jednak pozytywne myślenie nie jest tylko irracjonalną bzdurą. Ta ideologia każe uznawać każde negatywne doznanie za złe. Czyli na przykład wyrzuty sumienia są czymś, czego należy się pozbyć. Są też inne nienaukowe ideologie, które mają negatywne skutki światopoglądowe. „Radykalne wybaczanie” w podobny sposób żeruje na osobach dających się nabrać na kilka niby oczywistych, prawie zdroworozsądkowych przekonań, za którymi jednak stoi praktyka całkowicie nienaukowa. Świadome śnienie może prowadzić do bardzo groźnych konsekwencji zdrowotnych. OOBE, podróże poza ciałem są toksyczne duchowo. Największą karierę w Polsce robi jednak ostatnio metoda Hellingera. W Niemczech, skąd pochodzi jej twórca, ekskapłan, nie jest traktowana jako terapia. A jej twórca spotkał się z odrzuceniem przez środowisko psychologów ze względu na jej nienaukowy i autorytarny charakter. W Polsce Bert Hellinger traktowany jest przez część psychologów jak guru. A metoda ta jest rodzajem zakamuflowanego spirytyzmu i oddziałuje toksycznie na osoby „ustawiane” według jej zasad.