- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Towarzystwa
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Pierwsza „Miłość”
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Wobec zakochanych dzieci
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Eksperci od uczuć
- ROZMOWA Z... Zakochanie to jeszcze nie miłość
- LISTY
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Gdy są zakochani
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- SYSTEM WYCHOWAWCZY ŚW. JANA BOSKO. Świętość fundamentalny cel wychowania
- POD ROZWAGĘ. Wylewanie dziecka z kąpielą?
- POKÓJ PEDAGOGA. Syn w sieci
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. O eksperymentach na ludziach
- DUCHOWOŚĆ. Ostatnia nadzieja szydercy
- MISJE. Enklawa Lesotho
- MISJE. 143. Salezjańska Ekspedycja Misyjna
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Kościół w Dziejach Apostolskich
- PRAWYM OKIEM. Dokąd prowadzi utylitaryzm?
LISTY
***
strona: 10
Dziękujemy naszym Czytelnikom za miłe listy, które napłynęły do Redakcji. Możemy się tylko cieszyć, jeśli zamieszczane w naszym piśmie artykuły owocują konkretnym dobrem w życiu naszych Czytelników.
Droga Redakcjo!
Bardzo dziękuję za kolejny numer Don BOSCO; po raz kolejny otrzymałam od Was ogromne wsparcie wychowawcze.
Jestem samotną matką wychowującą czwórkę dzieci i każdą pomoc przyjmuję z wielką wdzięcznością, zwłaszcza, że jest to pomoc, której znikąd indziej nie jestem w stanie otrzymać. Wasze pismo jest chyba jedyną pozycją poruszającą tematykę wychowawczą i stanowi ogromne wsparcie dla rodziców, którzy znaleźli się w podobnej do mojej sytuacji. W sytuacji, kiedy decyzje dotyczące dzieci trzeba podejmować samodzielnie, kiedy czasem brak argumentów w dyskusji z nastoletnimi córkami, kiedy traci się grunt pod nogami, patrząc na dzisiejszy świat pozbawiony wszelkich wartości, gdzie najważniejszy jest kult ciała, a dzieciom wszystko wolno.
W takich chwilach cieszę się, że istnieje Don BOSCO; pismo, dzięki któremu wiem, że słusznie postępuję, że mam prawo czegoś zabronić, skarcić, nakazać czy żądać posłuszeństwa od dzieci. Pokrzepia mnie, że nie jestem sama, że istnieją rodziny, (oprócz kręgu bliskich przyjaciół) dla których tradycyjne wartości, wiara i zasady, które wyniosłam z rodzinnego domu, są ciągle żywe.
Artykuły ks. Dziewieckiego wielokrotnie pomogły mi w podjęciu trudnych decyzji, gdy wahałam się czy słusznie postępuję; wywiady z innymi rodzicami, nauczycielami czy pedagogami przekonują mnie, że moje codzienne wychowawcze problemy nie dotyczą tylko mnie, a Robert Tekieli dostarcza mi czasem niezbędnych argumentów w rozmowie z dziećmi.
W dzisiejszym świecie, gdzie kultura masowa, docierając do nas przez telewizję, reklamy czy Internet w sposób bardzo inwazyjny, kształtowanie charakteru dzieci staje się zadaniem bardzo trudnym i czasami przerasta możliwości samotnego rodzica.
Dziękuję jeszcze raz serdecznie, że mogę na Was liczyć. I choć to może zabrzmi jak frazes, ale naprawdę czekam na następny numer z niecierpliwością.
Szczęść Boże!
Dorota Mączkowska
Poznań
Witam serdecznie
Właśnie przeczytałam wrześniowy numer Don BOSCO. Nie, nie tylko po to, żeby przeczytać swój artykuł :) Po raz kolejny przekonałam się, jak Jan Bosko był fantastycznym wychowawcą. Wizjoner! Jako matce sześciorga dzieci, które powoli dorastają, przypominanie sobie jego intuicji wychowawczych wciąż wydaje mi się konieczne.
Dlatego za każdym razem cieszę się, ze niejako w „jednym miejscu” mogę dotknąć istoty jego systemu zapobiegawczego. Dzięki!
Co więcej, wiem, że nie jestem w tych poszukiwaniach odosobniona. Co jakiś czas spotykam osoby, które zaczepiają mnie i mówią, że widziały mój artykuł w DB. Opowiadają mi nawet o problemach rodzicielskich, z którymi poradzili sobie, dzięki temu, co przeczytali w DB. Strasznie jestem z tego wtedy dumna :) Ale wiecie, co mnie najbardziej dziwi, że oni zupełnie nie są związani z Rodziną Salezjańską i chyba w żaden sposób ze szkołami salezjańskimi.
Fajnie, że świetna idea św. Jana Bosko idzie w świat :)
Pozdrawiam
Ewa Rozkrut
Szczecin
Droga Redakcjo!
Don BOSCO zaczęłam czytać kilka lat temu. Trafiło do mnie dość przypadkowo. Spotkałam znajomą i w rozmowie o dzieciach i problemach wychowawczych (o czym ostatecznie mogą rozmawiać dwie matki?) ona rzuciła, że jest takie czasopismo, które dla niej jest pomocą i ratunkiem w wychowaniu dzieci. Ponieważ żywo się zainteresowałam, podrzuciła mi swój wyczytany egzemplarz, a ja po lekturze czym prędzej zaprenumerowałam magazyn dla mojej rodziny.
Czytam wszystkie numery wnikliwie, bo właściwie każdy kolejny niesie nowe, ciekawe tematy. Oczywiście poruszają w różnym stopniu – czasem są jakby specjalnie dla nas. Czasami myślę: O! Skąd oni wiedzieli, że mamy problem z Internetem? O! To chyba o nas – boimy się nieustannie, wychowując. Czasem jest to odpowiedź na moje problemy domowe, czasem przyczynek do dyskusji z mężem o dzieciach.
Coraz częściej o pierwszeństwo czytania konkuruję z własnymi dziećmi, które chętnie czytają i komentują. Ze zdziwieniem odkrywam też bogaty salezjański świat, o którym w ogóle nie miałam do tej pory pojęcia. Po cichu mam nadzieję, że dzieci zainspirują się tym, ile jest możliwości działania wewnątrz Kościoła.
Niepostrzeżenie stało się więc Don BOSCO członkiem naszej rodziny, wyczekiwanym i witanym z radością. Dobrze, że w tym szybko zmieniającym się i niepewnym świecie, mamy pewność, że zawsze będzie z nami. Dziękujemy!
Kamila z rodziną
Szczęść Boże!
Chciałam bardzo podziękować Wam za Don BOSCO. Jest to póki co jedyna gazeta, którą jestem skłonna kupować: przekazuje wartości, to co najważniejsze, czyli wychowanie do wiary i miłości w przystępny i łagodny sposób, bez tak częstego w dzisiejszych czasach atakowania innych.
Powodzenia w kontynuacji dzieła ksiedza Bosko!
Z Bogiem
Zofia Urba