facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - listopad
MISJE. Ksiądz Bosko w afrykańskim buszu

Bernadetta Jamróz, ks. Maciej Makuła SDB

strona: 18



W kwietniu 2011 r. w Mansie, w północno-zachodniej części Zambii, zaczęły się zamieszki, trwały sześć dni, zginęło dziesięć osób. Domniemanym powodem starć były rytualne porwania i zabójstwa małych dzieci.

W niejednej afrykańskiej wiosce, pomimo istnienia prawomocnej władzy, największą siłę ma szaman-czarownik. To on kontaktuje się z duchami, do niego ludzie przychodzą po radę. Duchy zapewniają pomyślność, ale wymagają składania ofiar. Kiedyś były to kury, kozy, pieniądze, teraz słyszy się również o składaniu ofiar z dzieci. Reportaż zrobiony przez stację BBC w Ugandzie na początku 2010 r. przedstawia osoby, które uczestniczyły w składaniu ofiar z krwi, wątroby i innych organów dzieci. Poświęcanie dzieci dla zdobycia bogactwa jest nowym zjawiskiem. Rodzice małych dzieci żyją w ciągłym strachu, a bogaci często zostają posądzani o czary tylko dlatego, że są bogaci.

Właśnie w takim środowisku pracuje misjonarz, ks. Michał Wziętek, salezjanin. To on wspólnie z innymi salezjanami budował placówkę misyjną w Mansie. Jak wspomina, teren wokół kościoła był tradycyjną afrykańską wioską. Stało tam 37 glinianych, pokrytych słomą chat. Salezjanie wykupili chatki od ludzi i zaczęli budowę misji. W ciągu dwóch lat wybudowali dom zakonny i pomieszczenia parafialne. Teraz jest tam centrum młodzieżowe, hala sportowa, szkoła zawodowa i szkoła dla młodzieży starszej. W kwietniu 2011 r. w Mansie zaczęły się zamieszki związane z zabójstwami dzieci. „To coś niebywałego, bo Zambia zawsze była spokojnym krajem” – wyznaje misjonarz ze smutkiem w głosie.

Według zeznań świadków, od pewnego czasu zaczęły ginąć dzieci. Ludzie zgłaszali to na policji, ale nie było żadnej reakcji. Oficjalny komunikat zastępcy komendanta policji, Musweswa Wakwinji, umieszczony na portalu informacyjnym lusakatimes.com zaprzecza, aby policja otrzymywała jakiekolwiek zgłoszenia. Wobec bierności władz, ludność postanowiła sama wymierzyć sprawiedliwość. Znaleziono dwóch ludzi, którzy prowadzili dziecko około 300 metrów od salezjańskiej misji. Podejrzani zostali obrzuceni kamieniami i spaleni. Potem zaczęto demolować sklepy i osiedla ludzi bogatych. Zamieszki trwały sześć dni, zginęli podejrzani o zabójstwa dzieci, policjant i niewinni ludzie. Minister Besa Chimbaka, który odwiedził Mansę po zamieszkach potwierdził, że ludzie w tym rejonie żyją w strachu przed porywaczami dzieci. Słyszał też pogłoski o działalności uzdrowicieli czarowników, dokonujących mordów rytualnych na małych niewinnych dzieciach.

Ksiądz Michał po przyjeździe do Zambii był na misji u ojców białych, przez kilka miesięcy uczył się lokalnego języka – bemba. Potem został przeniesiony na misję w Lufubu. Placówka ta znajduje się pośród tradycyjnych wiosek plemienia Lunda, otoczona gęstym, nieprzebytym buszem.

Misja w Lufubu była strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o miejsce na szkołę rolniczą. W Zambii, w tym rejonie, jest dużo niezagospodarowanych obszarów porośniętych drzewami, dziką roślinnością i mniejszymi krzakami. Niegdyś były to dogodne środowiska życia dla dzikich zwierząt. Kiedy większość zwierząt zjedzono, a te co zostały, władze zamknęły w rezerwatach i kiedy w rzekach było już coraz mniej ryb, wtedy w oczy ludziom zajrzał głód. Z pomocą zjawili się salezjanie z planem budowy szkoły rolniczej, aby nauczyć ludność uprawiać ziemię i rozwiązać problem braku jedzenia. Król, który sprawował tu władzę, zgodził się ofiarować salezjanom 500 hektarów ziemi.

Do szkoły zgłosiło się dużo chętnych. Lekcje teoretyczne trwały trzy godziny, a resztę dnia stanowiła nauka praktyczna w polu, w oborze, na pastwisku i w buszu. Za pracę w szkole uczeń po ukończeniu nauki dostawał narzędzia, woła i nasiona. Wszystko po to, aby móc powrócić do swojej wioski i zacząć prowadzić własne gospodarstwo. A co z tymi, którzy nie mieli ziemi? Salezjanie kolejny raz zwrócili się z prośbą do króla o następne hektary dla studentów. Tak powstała wioska o nazwie Don Bosco. Absolwenci szkoły uprawiają tam kukurydzę, kasawę, orzeszki ziemne, słonecznik, hodują krowy, kury i woły.
Coraz częstszym problemem Zambii jest szerzący się, szczególnie w szkołach, satanizm. Kult szatana ma swoje źródło u czarowników z wioski. Każdy kto wchodzi w tę rzeczywistość, musi przyprowadzać inne osoby. Ludzie ci zaczęli werbowanie młodzieży, a nawet dzieci ze szkół. Kult szatana w ostatnim czasie bardzo się rozpowszechnił. Przypadki opętania czy zniewolenia są bardzo częste. Młodzi ludzie zamiast przyjmować chrzest, przechodzą na satanizm.

„Coraz częściej jesteśmy zapraszani do szkół z posługą modlitewną nad młodzieżą – opowiada ks. Michał Wziętek, który jest teraz odpowiedzialny za centrum młodzieżowe i szkołę zawodową. – W szkołach, gdzie pojawia się problem czarów, wywoływania duchów, występują częste choroby, wypadki, rzucanie o ziemię, poronienia. Do takiej szkoły najpierw jedzie grupa charyzmatyczna, aby rozeznać sytuację, a potem zapraszani są księża prowadzący modlitwy o uwolnienie”.