facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - listopad
LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Matusia Małgorzata (1788-1856)

ks. Pascual Chávez SDB - IX następca księdza Bosko

strona: 2



„Niewiastę dzielną któż znajdzie? Jej wartość przewyższa perły. Powstają synowie, by szczęście jej uznać.”

Droga wiary Małgorzaty była wyborem życia małżeńskiego. Poślubiła 27-letniego wdowca Franciszka Bosko. Po przedwczesnej śmierci męża, w czasach panującego głodu, sama musiała zatroszczyć się o rodzinę: sparaliżowaną i wymagającą opieki matkę męża, Antoniego – syna męża z pierwszego małżeństwa oraz dwóch synów Józefa i Jana. Na propozycję kolejnego małżeństwa i oddania dzieci w dobre ręce zareagowała zdecydowanie: „Bóg dał mi męża i Bóg go zabrał. Jestem matką moich dzieci. Byłabym bez serca, gdybym pozwoliła je zabrać. Nie oddałabym ich nigdy za całe złoto świata. Moim obowiązkiem jest poświęcić siebie, żeby je po chrześcijańsku wychować”.

Towarzyszyła z miłością Jankowi aż do kapłaństwa, wykazując się szczególną zdolnością rozróżniania woli Bożej: „Koniecznie chcę, żebyś dobrze zastanowił się nad krokiem, który masz podjąć, a potem poszedł za głosem powołania, na nikogo się nie oglądając. Najważniejsze jest zbawienie twojej duszy. Ksiądz proboszcz chciał, abym cię odwiodła od tej decyzji, bo w przyszłości mogłabym potrzebować twojej pomocy. Ale ja mówię: to nie ma żadnego znaczenia, bo Bóg musi być przed wszystkim. Moja osoba nie może być tu przeszkodą. Nic od ciebie nie chcę i nie oczekuję. Pamiętaj: urodziłam się w ubóstwie i tak chcę umrzeć. I wiedz, że jeśli zostałbyś księdzem i na twoje nieszczęście stałbyś się bogaty, moja noga nie postanie w twoich progach. Dobrze to sobie zapamiętaj!” A w wieczór, kiedy wracali z Mszy prymicyjnej z Castelnuovo do domu w Becchi Małgorzata powiedziała do syna znamienne słowa: „Jesteś już księdzem, odprawiasz Mszę św., odtąd będziesz bliżej Jezusa Chrystusa. Pamiętaj jednak, że zacząć odprawiać Mszę św. oznacza zacząć cierpieć. Nie od razu to dostrzeżesz, ale z czasem zobaczysz, że matka miała rację. Jestem pewna, że codziennie będziesz się za mnie modlił i za życia, i po śmierci. To mi wystarczy. Ty odtąd troszcz się tylko o zbawienie duszy, a o mnie nie martw się w ogóle.”

Ich relacja dojrzewała aż do podzielenia z synem jego misji wychowawczej: „Drogi synu, możesz sobie wyobrazić, ile mnie kosztuje opuszczenie domu, twojego brata i innych krewnych, ale jeśli jesteś przekonany, że to podoba się Bogu, jestem gotowa pójść z tobą.” Pozostawiła rodzinny dom w Becchi i przeprowadziła się do Turynu, do syna i jego opuszczonych chłopców. Tu przez ostatnie dziesięć lat życia poświęciła się bezgranicznie misji św. Jana Bosko i początkom jego dzieła, ofiarując swoje podwójne macierzyństwo: duchowe swemu synowi kapłanowi i wychowawcze chłopcom z pierwszego oratorium, dając swój wkład w świętość Dominika Savio i Michała Ruy.

Choć nie umiała czytać, była mądra mądrością z wysoka. Pomagała bardzo wielu chłopcom z ulicy, dzieciom niczyim. Łaska Boża i praktyka cnót uczyniły z Małgorzaty Occhieny bohaterską matkę, mądrą wychowawczynię i dobrą doradczynię rodzącego się charyzmatu salezjańskiego. Była osobą bardzo prostą, a jednak wyróżniała się wśród wielkiej liczby świętych mam, świętością życia w łączności z Bogiem w ciągłych aktach strzelistych. Najprostszą rzeczą, którą matusia Małgorzata nieustannie proponuje przykładem swojego życia jest świętość zwyczajna, w zasięgu ręki i dla wszystkich.