facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - kwiecień
BIOETYKA. Dlaczego „nie” klonowaniu?

ks. Paweł Bortkiewicz TChr

strona: 16



Klonowanie, gdyby do niego doszło, stanowiłoby zakwestionowanie indywidualności człowieka.

Jeden z wybitnych polskich biologów, a zarazem człowiek zajmujący się filozofią nauki, prof. Andrzej Paszewski, napisał kiedyś: „Hodowcy chodzi o uzyskanie jak największej liczby zwierząt o pożądanych cechach. Ale osoba ludzka jest niepowtarzalna. Czy można ją programować? Czy to nie jest naruszanie jej wolności? Nie wyobrażam sobie, by – stojąc na gruncie najszerzej pojętego personalizmu, w którym indywidualność i niepowtarzalność osoby jest tak wysoko ceniona – można tworzyć kopię innego człowieka. Ta wartość tkwi głęboko w kulturze i filozofii europejskiej. I tu nie trzeba nawet sięgać po religijne motywacje”.

Otóż to. U podstaw naszej kultury leży zasada nie redukowania człowieka do przedmiotu, którym można by manipulować. Na niej opiera się humanizm, także współczesny, który sprzeciwia się jakiemukolwiek wykorzystywaniu człowieka jako środka do osiągnięcia celu. Wyobraźmy sobie polityka, który instrumentalnie wykorzystuje jakiegoś przyjaciela, by pozyskać jego informacje dla zniszczenia swojego przeciwnika. Mówimy wówczas: to podłe, że potraktował tę przyjaźń instrumentalnie. Albo przypomnijmy sobie niewolnicze wykorzystywanie ludzi w okresie wojny czy powojnia, gdy dla jakichś celów ideologicznych traktowano ludzi jak narzędzia w obozie, łagrze czy codziennej pracy.

Oprócz racji najgłębszych (człowiekiem nie wolno manipulować, bo jest osobą, a nie przedmiotem) są jeszcze inne racje sprzeciwu: „Człowiek nie powinien być przedmiotem eksperymentów. Powielanie owiec jest zupełnie czymś innym. Powielony człowiek miałby wielkie problemy psychologiczne czy rodzinne. (…) Człowiek (…) nie może zostać zaprojektowany jako sierota. To byłoby straszne, to pogwałciłoby granicę tego, co moralne, a przecież właśnie cała cywilizacja, cała kultura opiera się na istnieniu granic, których nie powinno się przekraczać”. To słowa prof. Fernando Savatera, filozofa z Uniwersytetu Complutense w Madrycie.

Rzecz bowiem w tym, że człowiek jako osoba i uczestnik społeczności, ma prawo do więzi i relacji społecznych, a zwłaszcza rodzinnych. W takiej perspektywie klonowanie mogłoby oznaczać swoiste przyzwolenie na powoływanie do życia „zaprogramowanych” sierot, to znaczy osób ludzkich pozbawionych konstytutywnej dla nich więzi społecznej – więzi z rodzicami.

Jest jeszcze jeden argument przeciw klonowaniu. Wbrew temu, co popularnie się sugeruje, iż klonowanie mogłoby stanowić uwolnienie ludzkości od nękających ją w tej chwili chorób, część naukowców przyznaje, że poznanie ludzkich genów i manipulacje na embrionach nie uwolnią ludzkości od chorób. Więcej, narasta nawet ryzyko patologii medycznych. Okazuje się bowiem, że skutków manipulacji na żywych organizmach często nie można przewidzieć.
I tak na przykład, wedle prestiżowego pisma „Lancet”, naukowcy francuscy z Narodowego Instytutu Badań Agronomicznych (INRA) w Jouy-en-Josas niedaleko Paryża orzekli, iż „wyklonowane przez nich zwierzęta chorują i umierają. Na przykład jałówka poczęta z komórki ucha innego wyklonowanego cielęcia żyła tylko 51 dni – zdechła wskutek ostrej anemii”.

Zresztą sami twórcy owcy Dolly informowali w swoim czasie, że komórki zwierząt klonowanych starzeją się szybciej niż młodych zwierząt poczętych w naturalny sposób. Sama Dolly urodziła się cała i zdrowa. Półtora roku później okazało się jednak, że jej komórki miały już tyle lat, ile owcy, z której wymienia pobrano materiał. Wtedy też odkryto, że nie jest ona dokładną kopią owcy, z której pobrano komórkę. Właściwsze byłoby określenie, że jest ona chimerą. Wyposażona jest bowiem również w geny drugiej owcy, z której wzięto jajo.

Kiedy zatem jeden z publicystów zadał pytanie jednej z wybitnych przedstawicielek świata nauki: „Czy poprawianie genów w celu leczenia chorób genetycznych nie ma przyszłości?”, ta odparła: „To skomplikowana sprawa. Pewne choroby genetyczne przypominają mutacje obserwowane u zwierząt. Bardzo trudno je leczyć, ponieważ czasami ujawniają się dopiero w starszym wieku, gdy chory zdążył już zły materiał genetyczny przekazać dalej. Czasami rodzice mają poważne defekty genetyczne, lecz sami normalnie żyją, gdyż są jedynie nosicielami wadliwych genów. W wypadku ich potomstwa wszystko zależy od tego, czy dzieci odziedziczą geny dominujące czy recesywne. (…) Leczenie dziedzicznych chorób genetycznych nie ma dla mnie większego sensu, ponieważ zawsze można otrzymać zdrowe potomstwo. Wybieranie tylko zdrowych dzieci pozwala eliminować chorobę i jest o wiele bardziej bezpieczne niż próby manipulacji genami” (Selekcja społeczna. Rozmowa z prof. Christiane Nüsslein-Volhard, genetykiem, laureatką Nagrody Nobla, „Wprost”, 06 czerwca 1999).

Tak naprawdę nic racjonalnego nie przemawia za klonowaniem terapeutycznym, poza chęcią bycia jak Bóg… Ale to mniemanie trochę ubliża Panu Bogu, On bowiem nie popełnił ani oszustwa, ani brakoróbstwa przy dziele stwarzania…