- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Życie jako powołanie
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Lepiej zapobiegać
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Karać, nie karać?
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Zakazane narzędzie wychowawcze
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Karna chusteczka
- ROZMOWA Z ... Kształtowanie cnót
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Miłość wymagająca
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Pomoc nie za karę
- POD ROZWAGĘ. Nie-myślenie
- POKÓJ PEDAGOGA. Granice dzielenia się
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. O kryteriach bycia człowiekiem
- DUCHOWOŚĆ. Zobaczyć słowo
- MISJE. Broda w Puszczy Amazońskiej
- MISJE. Dziękujemy, odbudowa kaplicy ruszyła
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Pismo Święte a Kościół
- PRAWYM OKIEM. Za słabo o nich pamiętamy
PRAWYM OKIEM. Za słabo o nich pamiętamy
Tomasz P. Terlikowski
strona: 22
Mam takie wrażenie, że my, syci i zadowoleni chrześcijanie Zachodu, zapomnieliśmy o męczeństwie. Ono nie tylko nas już nie dotyczy, ale nawet nie chcemy pamiętać o tym, że wciąż stykają się z nim miliony naszych współbraci w Chrystusie. W Chinach, Sudanie, Korei Północnej i wielu innych krajach świata.
Jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia z tego błogiego stanu niepamięci o męczennikach wybiła Polaków informacja o zamordowanym w Ekwadorze franciszkaninie z Polski. Ojciec Mirosław Karczewski pracował tam od 1995 roku. Zwłoki zakonnika zostały znalezione przez parafian. Wierni zaniepokoili się, że franciszkanin spóźnia się na mszę. Postanowiono sprawdzić, jaka jest tego przyczyna. Wtedy właśnie znaleziono jego ciało.
Gdy pisałem ten felieton, nie były jeszcze znane przyczyny śmierci polskiego zakonnika. Ale można przypuszczać, że naraził się on jakimś miejscowym kacykom albo lewicowym partyzantom. I za to poniósł śmierć. Taki los przed nim spotkał innych franciszkanów z Polski. W Peru zamordowano ojców Michała Tomaszka i Zbigniewa Strzałkowskiego. Zostali zamordowani z nienawiści peruwiańskiej partii maoistowskiej do religii. Inną, całkiem nową ofiarą jest zamordowany biskup kapucyn z Turcji. Jego zabójca został uznany za niepoczytalnego…
A takie przykłady można mnożyć. I dotyczą one nie tylko biskupów, zakonników, ale także setek, tysięcy ludzi świeckich. Część z nich jest mordowana, część „tylko” wypędza się z miejsc zamieszkania, zamyka w więzieniach, a niekiedy „tylko” bije. Chiny, Afganistan, Wietnam, Korea Północna, Arabia Saudyjska, Irak, Iran, Egipt (tak, tak) – tę listę można ciągnąć jeszcze długo. I niemal nikt o tym nie słyszał. Dziennikarze są zaskoczeni, gdy mówi im się o tym, że najbardziej prześladowaną grupą na świecie są właśnie chrześcijanie. Informacje na ten temat odbijają się od nich jak od ściany. Nie są w stanie uwierzyć, że takie są fakty.
Ale gdy się to wszystko zobaczy, nie można milczeć. Dzień, w którym piszę ten felieton, jest dla mnie szczególny. Następnego dnia znajdę się bowiem w Sudanie. Tam również trwa rzeź chrześcijan. I to nie tylko w Darfurze. Referendum, które ma się odbyć 9 stycznia, wcale tego nie skończy. Tego dnia – jeśli w głosowaniu weźmie udział ponad 60 procent uprawnionych do głosowania – Sudan rozpadnie się na dwa mniejsze państwa. Po stronie północnej zostaną muzułmanie, po południowej chrześcijanie i animiści. I choć wszystko jest ustalone od dawna, to wcale nie jest powiedziane, że tak będzie. Całkiem niedawno okazało się bowiem, że na południu odkryto złoża ropy. To sprawiło, że północni Sudańczycy nie chcą wypuścić z rąk takiego skarbu. Ale, żeby położyć na nim rękę, trzeba najpierw wyrżnąć (albo przynajmniej przepędzić) chrześcijan i animistów. I właśnie się to robi. Stopniowo eliminując potencjalnych kandydatów do ropy.
A Zachód? Zachód milczy! Sudan jest daleko, agencje pomocowe nie docierają tam, gdzie są rzeczywiście niezbędne, media nie interesują się zapomnianymi konfliktami w najgorętszym punkcie ziemi, a opinia publiczna nie chce przyjmować do wiadomości, że gdzieś to nie islamofobia, ale mordowanie chrześcijan jest problemem. I dlatego rzeź trwa. A będzie z każdym dniem coraz gorzej.
Dlatego apeluję do wszystkich Czytelników Don BOSCO. Zróbmy coś razem, by temu zapobiec. Ja zapewniam, że wszystkie materiały, które uda mi się zdobyć w czasie pobytu w Sudanie, będę udostępniał. Na fronda.pl, na swoich blogach, w gazetach czy telewizji. Ale proszę, by każdy z Was także coś zaczął robić. Wysyłajcie listy do polityków, apelujcie o zajęcie się tą sprawą i wreszcie módlcie się za mordowanych. Nasza modlitwa ma przecież szczególną moc. Polacy przekonali się o tym aż nadto! Cud nad Wisłą został tyleż wywalczony orężem, ile wymodlony. Wolność od komunizmu to oczywiście gigantyczna zasługa Jana Pawła II i Ronalda Raegana, ale także – w nie mniejszym stopniu – kwestia wytrwałej modlitwy. Podobne skutki może mieć modlitwa za chrześcijan. W Sudanie, Chinach, Korei Północnej czy Arabii Saudyjskiej. Módlmy się za nich, bo to nasi bracia.