facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - styczeń
SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Miłość wymagająca

ks. Marek T. Chmielewski SDB

strona: 11



Kara, według księdza Bosko, musi być rozumna i nie pozbawiona miłości.

Chcąc mówić o karze w systemie wychowawczym księdza Bosko, trzeba zacząć nie od dyscypliny, autorytetu i porządku, ale od miłości. Ona jest pierwsza. Na niej zasadza się wszystko. „Chciałbym – mówił w 1863 r. na rozpoczęcie roku szkolnego – abyście widzieli we mnie nie tyle waszego przełożonego, co przyjaciela. Dlatego nie bójcie się mnie. Proszę was o zaufanie, tego pragnę, tego oczekuję od was, jak od prawdziwych przyjaciół. Powiem wam z całą szczerością: zlikwidowałem kary, nie potrafię upominać kogoś, kto zawinił, strasząc go karami. To nie jest mój sposób. Jeśli ktoś zawinił, a ja mogę go upomnieć, tak że się poprawi, to już mi to wystarczy. Gdybym miał kogoś ukarać, to byłoby to największą karą dla mnie samego; bardzo bym cierpiał. Nie sądźcie, że toleruję nieporządek. O nie! Zwłaszcza gdy chodzi o zgorszenia dawane kolegom! Jest jednak sposób, abyśmy wszyscy uniknęli nieprzyjemności. Bądźmy jednością, twórzmy jedno serce. Ja jestem tu po to, aby pomagać wam w każdej sytuacji. Wy miejcie dobrą wolę. Bądźcie prości i szczerzy wobec mnie, podobnie jak ja jestem wobec was”. Cały ksiądz Bosko! Najpierw jest miłość! To ona jest gwarantem porządku i ładu. Dyscypliny nie buduje się tylko w oparciu o zasady regulaminów, ale osiąga się ją poprzez budowanie wspólnego dobra. U księdza Bosko dyscyplina polega na poszanowaniu porządku przez wszystkich, tak przez wychowanków, jak przez wychowawców. U niego nie ma większych i mniejszych, panów i poddanych. Jest dobro wspólne, dom, atmosfera, klimat, zaufanie. Jest zatroskanie o to, aby wychowawcy „z wychowanków uczynili sobie przyjaciół”. Tu niczego nie osiągnie się siłą, przemocą, autorytaryzmem. Dopiero w tym kontekście jest się w stanie zrozumieć to, co ksiądz Bosko mówi na temat kary i jak odwołuje się do niej w swej praktyce wychowawczej.

Ksiądz Bosko doskonale wiedział, że chłopcy mogą się mylić. Inaczej nie byliby chłopcami. Wiedział też, że nie może pobłażać, udawać, że nic się nie dzieje. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, że nieporządek nie może zburzyć zaufania i przekreślić serca. Mimo to, jak tylko mógł, unikał karania. Wolał upominać i korygować wychowanka. Używał przeróżnych sposobów: słówka na ucho, ogłoszeń publicznych, kartek i bilecików podsuwanych ukradkiem pod poduszkę chłopca, rzadziej upominał wspólnotę podczas słówka wieczornego. Wszystko to starał się czynić z cierpliwością, miłością, delikatnością. Dbał o to, aby nie upominać pojedynczego chłopca publicznie. Przecież chodziło o to, aby zrozumiał błąd, a nie o poniżenie go. Starał się nie upominać w emocjach. Czekał, aż miną. Tak długo tłumaczył, aż chłopiec zrozumiał i odszedł ze spotkania uspokojony.

Gdy upomnienia nie wystarczały, a ksiądz Bosko czuł, że winowajca jest jeszcze w stanie się poprawić, wtedy, z bólem serca, odwoływał się do kary. Nigdy jednak nie używał kar cielesnych: bicia, nakazu klęczenia, targania za uszy, policzkowania, umieszczania w izolatce. Uważał, że to wszystko zatwardza serce wychowawcy i wzbudza agresję w wychowanku. Czasem może prowadzić do utraty zdrowia i naruszenia prawa. Ksiądz Bosko ograniczał się do kar o charakterze naturalnym, psychologicznym. Cofnięcie miłości, poprzez wyraz twarzy, z której chłopiec odczytywał niezadowolenie, zmartwienie księdza Bosko, pobudzało go do myślenia, do reakcji, do zmiany postępowania, do szukania ponownie więzi z wychowawcą. Święty z Turynu doskonale wiedział, że dla chłopców karą jest to, co oni sami uważają za karę. Skoro zależało im, aby ksiądz Bosko dobrze o nich myślał, uśmiechał się do nich, a tego nie doświadczali z racji niepoprawnego zachowania, zaczynali się reflektować.

Pochwała za dobro, znaczące milczenie wobec nieporządku. To działa. Kara według księdza Bosko musi być rozumna i niepozbawiona miłości. Nie powinien jej wymierzać przełożony, bo zachwieje to jego wizerunkiem jako ojca. Nie mogą tego czynić asystenci, najmłodsi wychowawcy, bo na co dzień są najbliżej wychowanków i zatraciliby tę relację bliskości. To trudne zadanie spada więc na barki zastępcy dyrektora (wikariusza) albo prefekta.

Najpoważniejszą karą, do jakiej odwoływał się ksiądz Bosko, było usunięcie wychowanka. Można ją zastosować wtedy, gdy wykorzystano wcześniej wszystkie możliwości, jakie oferuje system prewencyjny, a wychowanek nie poprawia się i stanowi zgorszenie dla środowiska (głównie w wypadkach bluźnierstwa, naruszenia VI przykazania, kradzieży, buntu). Nastąpiło zerwanie relacji wychowawczej, nie ma więzi duchowych, brakuje komunikacji, tym samym należy domniemywać, że nie ma szans na powodzenie dalszego procesu wychowawczego.