- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Powołanie
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Kto tu jest nienormalny?
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Media szanse i zagrożenia
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Zamiast telewizji
- ROZMOWA Z ... Manipulacje będą trudniejsze
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Przy okazji jubileuszu
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Dziesięć lat w służbie charyzmatowi
- POKÓJ PEDAGOGA. Zakazany makijaż
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. Kult a kultura
- ZDROWA MEDYCYNA - BIOETYKA. Zło etyczne antykoncepcji
- DUCHOWOŚĆ. Historia podniesionego
- MISJE. Mój dom w Andach
- MISJE. Oczy na Ghanę
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Bezbłędność PISMA ŚWIĘTEGO
- PRAWYM OKIEM. Wybory fundamentalne
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Zamiast telewizji
Małgorzata Terlikowska
strona: 7
Kiedyś – za czasów apostołów – ludzi łowiono na wędki, później – gdy wynaleziono druk – zaczęto ich łowić w sieci. A teraz? Teraz – jak wskazywał wybitny teoretyk mediów Marshall McLuhan – zwyczajnie wymienia się wodę. Dzięki czemu wszystkie (no może prawie wszystkie) ryby są nasze. Do wymiany wody służą media, które nie tylko wskazują, co i jak, ale nawet o czym mamy myśleć. I dlatego tak ważne jest, by dzieci – i to od najmłodszych lat – wychowywać do korzystania (nienadmiernego) z mediów. Co z mężem staramy się robić.
Pierwszą lekcją dla naszych dzieci (niełatwą do zrealizowania z racji naszych zawodów) jest fakt, że w naszym domu zwyczajnie nie ma telewizora. Kilka lat temu podjęliśmy decyzję, że nie potrzebujemy w domu urządzenia, które odbierając nam czas, niewiele ma do zaoferowania. I staramy się tę naszą opinię przekazać dzieciom, tak by – nawet wówczas, gdy telewizję będą oglądać (jest ona przecież u dziadków i u większości kolegów) – szczególnie często tego nie robiły. I jakoś się to udaje, być może dlatego, że zamiast spędzać godziny przed telewizorem, zajmujemy się raczej czytaniem naszym dzieciom (dzięki czemu najstarsza Marysia, już w zerówce, ma przeczytane lektury do klasy II gimnazjum).
Lekcja druga jest również oczywista. Staramy się nauczyć dzieci, że informacje, z którymi spotykają się w mediach, wcale nie muszą być prawdziwe. I że trzeba je konfrontować z rzeczywistością empiryczną (takich słów oczywiście w rozmowach z dziećmi nie stosujemy). Prognozy pogody (które czasem oglądają u dziadków) są znakomitą okazją do pokazania, że telewizja nie zawsze ma rację.
Ale najważniejsza jest trzecia lekcja (i ją trzeba uznać za wciąż powracającą do nas). Otóż chodzi o to, by dzieci zawsze korzystały z mediów (także z filmów na DVD, które mają) w naszej obecności. Dzięki temu mamy pewność, że nic nie pozostanie bez komentarza, że każda wątpliwość zostanie wyjaśniona, a każda bzdura „odkręcona”. Wymaga to oczywiście czasu i zrezygnowania z najprostszej metody na uciszenie dzieci, jaką jest włączenie bajki, ale jest skuteczne.
Oczywiście mamy świadomość, że to wszystko będzie do czasu. Już teraz nasze najstarsze dziecko czuje się niekiedy wyobcowane, gdy koledzy i koleżanki rozmawiają o najnowszych serialach (czasem skóra nam cierpnie od samego słuchania o nich). Ale w zamian staramy się im dawać coś innego, coś co być może jest trudniejsze do przyswojenia niż telewizja, ale za to o wiele bardziej wartościowe.