- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Powołanie
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Kto tu jest nienormalny?
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Media szanse i zagrożenia
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Zamiast telewizji
- ROZMOWA Z ... Manipulacje będą trudniejsze
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Przy okazji jubileuszu
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Dziesięć lat w służbie charyzmatowi
- POKÓJ PEDAGOGA. Zakazany makijaż
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. Kult a kultura
- ZDROWA MEDYCYNA - BIOETYKA. Zło etyczne antykoncepcji
- DUCHOWOŚĆ. Historia podniesionego
- MISJE. Mój dom w Andach
- MISJE. Oczy na Ghanę
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Bezbłędność PISMA ŚWIĘTEGO
- PRAWYM OKIEM. Wybory fundamentalne
LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Powołanie
ks. Pascual Chávez SDB - IX następca księdza Bosko
strona: 2
Jeśli On Cię wzywa, nigdy nie znajdziesz odpoczynku (Charles Péguy).
„Potem wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy” (Mk 3,13-15). Tak u ewangelisty Marka, jak i w pozostałych Ewangeliach, powołanie Dwunastu jawi się jako jedno z pierwszych posunięć Jezusa u początków Jego działalności publicznej i pokazuje, że Dobra Nowina potrzebuje wspólnoty, w której, jak skurcz i rozkurcz serca, uczniowie dzielą z Jezusem życie i misję. Fundamentem ucznia i naśladowcy jest zawsze osobiste spotkanie z Tym, który przemienia życie. W niektórych przypadkach Jezus powołuje ich, kiedy pracują: „Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich Jezus: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi»” (Mk 1,16-18). Natychmiast poszli za Nim. To samo przydarzyło się Jakubowi i Janowi, a Mateusz zostaje powołany, gdy pobiera podatki (Mt 9,9). W tym wyborze uczniów odnajdujemy kryterium działania Boga – Jego myśli nie są naszymi myślami (Iz 55,8). Ta prawidłowość występuje także w Starym Testamencie, np. w powołaniu Dawida na króla Izraela: „Nie tak bowiem, jak człowiek widzi, widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce” (1 Sm 16,7). Podobnie działo się w przypadku bezdzietnego Abrama, starego i jąkającego się Mojżesza, niedoświadczonego Jeremiasza. A także Maryi.
Teksty ewangeliczne podkreślają różność wybranych. Są wśród nich rybacy, poczynając od Kefasa, którego Jezus nazwie Piotrem, jego brata Andrzeja, synów Zebedeusza. Ale jest też celnik Mateusz Lewi oraz zawzięci wrogowie celników – zeloci, jak Szymon Gorliwy. Jest wypowiadający się z lekceważeniem o Galilejczykach Natanael. Trudno znaleźć grupę o większej różnorodności. Można by do niej odnieść zdanie świętego Pawła: „Przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Według oceny ludzkiej niewielu tam mędrców, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych” (1 Kor 1,26). Św. Łukasz podkreśla ubóstwo Piotra, który stanie na czele grupy apostołów, ukazując, jak nie odnosi sukcesu właśnie w tym, co było jego profesją – łowieniu ryb (Łk 5,4-10). Wracając do zdania z Ewangelii św. Marka, bycie uczniem polega na dzieleniu życia z Jezusem, coraz większej z Nim zażyłości i przyjaźni oraz uczestnictwo w Jego misji: potwierdzane znakami przepowiadanie królestwa Bożego.
Co oznacza bycie uczniem w świetle często zadawanego pytania: kim jest ten Człowiek? Tradycyjnie naśladowanie Jezusa rozpatrywano w kluczu moralnym i duchowym. Dzisiaj przywrócono mu pełne znaczenie biblijne i teologiczne. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że Jezus zachowuje się jak jeden z wielu rabbich. Jednak różnice są ogromne. Nikt, na przykład, nie może prosić o bycie przyjętym do grona uczniów: „To nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem” (J 15,16). Poza tym iść za Jezusem oznacza zostawienie wszystkiego: dóbr, pracy, rodziny… Tylko Bóg może wymagać pójścia za Nim poza najświętsze ludzkie więzy: „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien” (Mt 10,37).
W Rodzinie Salezjańskiej widzieliśmy pewną analogię do tamtych wydarzeń, celebrując 150 rocznicę powstania zgromadzenia salezjańskiego. Ksiądz Bosko powołał grupę młodych współpracowników, aby „byli z nim” i dzielili misję powierzoną przez Boga – zbawienie młodych biednych i opuszczonych. Do nich także mogłyby się odnosić słowa św. Pawła. Myśląc po ludzku, nie mieli żadnej perspektywy na przyszłość, wystarczy wspomnieć, że kierownikiem duchownym Pobożnego Towarzystwa św. Franciszka Salezego miał być zaledwie 22-latek, Michał Rua. Wszyscy byli bardzo młodzi, a w jednym momencie mieli postawić na szali całe życie, opierając się jedynie na zaufaniu księdzu Bosko. Niektórzy mieli wątpliwości: „Ksiądz Bosko chce z nas zrobić mnichów” – odnotował ks. Lemoyne. Odpowiedź młodego Jana Cagliero: „Mnichów, nie mnichów – zawsze z księdzem Bosko” przywołuje na myśl piotrowe: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6,68). To Jezusowi Cagliero, jak i inni, chcieli powierzyć całe swoje życie. A św. Jan Bosko był dla nich konkretnym i niezastąpionym wyrazicielem woli Boga i misji, którą On chciał im powierzyć.