- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Optymizm wychowawczy
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Bóg stworzył mężczyznę i niewiastę
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Skąd się biorą dobre małżeństwa
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Wychowanie po prostu do życia
- ROZMOWA Z ... Cieszyć się własną tożsamością
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Dobrze wykorzystać młodość
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Wieczory dla zakochanych
- POD ROZWAGĘ. Niecudne cuda
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Herb salezjański
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- POKÓJ PEDAGOGA. Więcej i więcej
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- MISJE. I Ty możesz zostać misjonarzem
- MISJE. Afrykańska Wyprawa 2010
- ZDROWA MEDYCYNA. Człowiek bez pulsu
- DUCHOWOŚĆ. Wolność wyboru Boga
- DUCHOWOŚĆ. Ignorowanie grzechu
- PRAWYM OKIEM. Samobójstwo Europy
GDZIEŚ BLISKO. Wieczory dla zakochanych
ks. Andrzej Godyń SDB
strona: 12
Jeśli na drzwiach salezjańskiego oratorium przy ul. Wronieckiej w Poznaniu wisi kartka: „Wieczory dla zakochanych, nie przeszkadzać”, to znaczy, że w salce odbywają się nauki przedmałżeńskie. Specyficzne – bo może więcej niż od prowadzących narzeczeni dowiadują się o sobie od siebie nawzajem.
Kursy przedmałżeńskie cieszą się różną sławą. Bo też są różne – od nudnych wykładów księdza czytającego jakieś dokumenty Kościoła, po formy interaktywne prowadzone przez ciekawych ludzi, traktujących swoją rolę jako powołanie, a nauki jako wspaniałą – i jedną z niewielu – okazję do pogłębienia wiary. W mniejszych miejscowościach trzeba się zadowolić tym, co proponuje własna parafia, w dużych miastach możliwości jest więcej. Najczęstszym kryterium wyboru jest czas – studiujący czy pracujący, często do późna, młodzi szukają takiego rozkładu godzin, który przez kilka miesięcy pozwoli im w miarę regularnie uczestniczyć w spotkaniach. Różni są też uczestnicy. Dla jednych jest to uciążliwa formalność, by dostać papierek, bez którego nie będzie ślubu, inni – choć grymaszą – przyznają, że w różnych aspektach czegoś tam się jednak dowiedzieli. Jednak zdarzają się również entuzjaści, którzy chętnie przeżyliby te spotkania ponownie.
Musi im na nas zależeć
Asia i Mariusz są entuzjastami „Wieczorów dla zakochanych”. Choć minęły 3 lata od czasu, kiedy w nich uczestniczyli, a oni są już małżeństwem i rodzicami małego Jacka, wciąż zachowują teczki z zapisanymi wtedy materiałami, a wśród nich wnioski i postanowienia z tamtego czasu: „Te spotkania prowadzone w formie warsztatów, a nie wykładów, dały nam bardzo dużo. Poznawaliśmy się z zaskakujących stron. Bardzo ważne były też dla nas świadectwa par prowadzących. Mówili nam o swoim małżeństwie w taki sposób, że rozumieliśmy jak dużym zaufaniem nas darzą i jak musi im na nas zależeć, jeśli dzielą się z nami aż tak bardzo”.
Pary prowadzące, to małżeństwa przynależące do ruchu Spotkania Małżeńskie. Podstawową formą pracy Spotkań Małżeńskich są rekolekcje. Nie ma w nich tradycyjnych konferencji ani katechez. Odpowiednio przygotowane małżeństwa (i kapłani) mają za zadanie wprowadzić uczestników do pracy własnej, polegającej przede wszystkim na dialogu. Praca ta prowadzona jest przez małżonków wyłącznie we dwoje. Żadne osobiste sprawy małżonków nie są ujawniane w grupie.
Sonia i Bohdan, Ewa i Henryk, Iza i Maciej przygotowują „Wieczory dla zakochanych” w salce oratoryjnej – robią to dużo wcześniej, zanim przyjdą pierwsi uczestnicy. Przestawiają stoły, stawiają krzesła, przygotowują herbatę. Do każdego spotkania przygotowują się też teoretycznie. Bohdan wyjaśnia, skąd wziął się pomysł: „Geneza »Wieczorów« jest ściśle związana z naszym ruchem, który postawił sobie za cel pomoc małżeństwom, zwłaszcza małżeństwom w kryzysie. A ponieważ wiadomo, że lepiej zapobiegać, niż leczyć, stąd idea, by organizować kursy przygotowujące do małżeństwa, czyli przygotowujące na kryzysy. To, że są kryzysy i konflikty w małżeństwie, to rzecz najzupełniej normalna. Przekonanie, że można ich zupełnie uniknąć jest naiwne. Sztuką jest umiejętność wychodzenia z nich. Wychodzenia bogatszym i przygotowanym na następne”.
Wysłuchać, zrozumieć, dzielić się
„Wieczory dla zakochanych”, tak jak rekolekcje, oparte są na dialogu, czyli spokojnej rozmowie w prawdzie i miłości, co – jak oceniają prowadzący – wśród małżonków wcale się często nie zdarza. Ewa i Henryk mówią, że „Wieczory” są przede wszystkim szkołą komunikowania: „Uważamy, że większość kryzysów małżeńskich wynika z nieumiejętności rozmawiania. Rozpad rodzin bierze się z nieporozumień, a nieporozumienia z braku dialogu – szczerej rozmowy. Nieznajomość intencji prowadzi do odbierania słów współmałżonka jako afrontu. A czasem wystarczyłoby parę szczerych pytań i odpowiedzi, by znikło źródło konfliktu”.
Dialog, którego uczą, rządzi się zasadami: więcej słuchać, niż mówić, nie oceniać bez zrozumienia, bardziej dzielić się uczuciami, niż dyskutować, a przede wszystkim – przebaczać.
Podczas wprowadzenia Ewa wyjaśnia: „Najgorsze w rozmowie jest pytanie: dlaczego tak czujesz? A na uczucia nie mamy wpływu! Dopiero na to, co z nimi robimy”.
Tematy spotkań dotyczą nie tylko wiary i planowania rodziny: obejmują wiedzę o sobie, o uczuciach, gestach, wzajemnych oczekiwaniach, relacjach z rodzicami, hierarchii wartości… „Wśród głównych problemów, na które uczulamy w ramach analizy przysięgi małżeńskiej – przybliża Bohdan – są: alkoholizm, zdrada i nieodcięcie pępowiny. Temat alkoholu pojawia się, kiedy mówimy o przyzwyczajeniach, bo zło alkoholu, hazardu, narkotyków jest widoczne, ale destrukcyjne dla rodziny mogą być też takie złe przyzwyczajenia, jak np. przesadne przywiązanie do sportu, do ulubionego zespołu, a nawet chodzenie na ryby. Przy zdradzie tłumaczymy, że nie musi być fizyczna, że zaczyna się wcześniej i czasem jest ona nawet bardziej bolesna. I staramy się przekazać, jak ważny jest zdrowy dystans do rodziców.”
Ważnym elementem są świadectwa prowadzących. Sonia i Bohdan obawiali się początkowo, że dla narzeczonych będą „wapniakami”, że trudno im będzie nawiązać kontakt: „Okazało się, że najważniejsze świadectwo, to samo nasze pojawienie się na spotkaniu. Że można przeżyć w małżeństwie ponad 40 lat i jeszcze być z tego zadowolonym, a małżeństwo może być trwałe”.
Są też zadania domowe. Tematy do rozważenia w tygodniu, przed następnym spotkaniem, ale bez żadnej kontroli: „Zakładamy, że oni przyszli, żeby skorzystać. Oni zresztą sami czują, że to, co dla nich robimy, będzie im potrzebne w życiu”.
Zakochać się i pokochać
I rzeczywiście. Na wieczory dla zakochanych rzadko kto trafia przypadkowo. Agata i Michał nie chcieli iść na pierwsze z brzegu nauki: „Tu jest praca między sobą, która daje nam ważne podsumowanie tego, co już o sobie wiemy. Rozmawiamy o naszych cechach, naszej przeszłości”. Bartek i Ela znaleźli kurs w Internecie, a w wyborze utwierdzili ich znajomi: „Nie powiedzieli dokładnie dlaczego – bo jedną z zasad jest, żeby osobom, którym polecamy kurs, nie przedstawiać szczegółów – ale stwierdzili, że warto. A nam chodziło, żeby zrobić coś więcej, niż przesiedzieć dwie godziny w kościele, słuchając wykładu czy konferencji. Chcieliśmy coś zrobić wspólnie, a tutaj to, co zostało powiedziane, od razu w parach przedyskutowujemy”. Jagoda i Piotr o „Wieczorach” wiedzieli, już zanim się poznali: „Ważne jest też to, że poruszamy tematy, które często były nieobecne, kiedy spędzaliśmy razem czas”.
Zaangażowanie w kurs jest pełne i niewymuszone. Prowadzący zajęcia z trudnością przypominają sobie pojedyncze osoby sprzed lat, które się nudziły, choć zdarzały się pary, które odchodziły po dwóch spotkaniach, wyraźnie niegotowe na wzajemne poznawanie się. Pozostali żywo reagują, chętnie odpowiadają na pytania przygotowane na specjalnych kartach. Potem siadają dwójkami i wszystko omawiają.
●●●
Sonia i Bohdan przygotowanie i prowadzenie spotkań traktują jako powołanie: „Kiedyś my bardzo dużo skorzystaliśmy, więc teraz uważamy, że mamy obowiązek pomagać innym. Zakochać się – to bardzo przyjemne uczucie. Pokochać – to chcieć dobra drugiej osoby. Różnica jest fundamentalna. Ja do niej doszedłem po dwudziestu latach małżeństwa. Jeśli dzięki »Wieczorom dla zakochanych« narzeczeni dojdą do tego trochę wcześniej, będziemy się tylko cieszyć”.