- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Wychowywać
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Mistrzyni i Matka
- WYCHOWANIE. Wychowanie do świętości
- OKIEM RODZICA. W poszukiwaniu wzoru do naśladowania
- ROZMOWA Z... Nauczycielka dyskrecji
- GDZIEŚ BLISKO. Pani z Górki
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO.Maryjny pielgrzym
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Dar Matki
- DUCHOWOŚĆ. Cześć i wstawiennictwo Maryi
- POD ROZWAGĘ. Lalki bez oczu
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Ladies and Gentlemans, Madames et Monsieurs!
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Służebnica Boża s. Laura Meozzi FMA
- W ANEGDOCIE
- MISJE. Prosto z Hawany
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Czaplinek
- CHOWANIE. Podwórko czy ogród?
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
W ANEGDOCIE
*
strona: 18
W jednej z niewielkich parafii postrachem okolicy była gospodyni proboszcza. Bał się jej zwłaszcza, znany ze swej strachliwości, wikary. Kiedy razu pewnego pod nieobecność proboszcza wikary głosił niedzielne kazanie, zdarzyło mu się zapomnieć wątku. Przestraszony, nie wiedząc, co począć, ogłosił: „Niedobrze mi.” i usiadł, na co obecny na mszy kleryk zareagował biegnąc po gospodynię. Ta po przybyciu, widząc co się dzieje, wydała księdzu komendę: „Wierzę w Boga!” Posłuszny wikary rozpoczął wyznanie wiary: „Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego…”, a gospodyni wróciła do swoich zajęć. Po skończonym credo, widząc, że kobiety nie ma w kościele, wikary zwrócił się do wiernych: „Moi drodzy, usiądźcie jeszcze na chwilę, to teraz dokończę wam kazanie”.