- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - System zapobiegawczy
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Autoformacja
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA Możemy od siebie wymagać
- OKIEM RODZICA. Nie ma tego złego...
- ROZMOWA Z... Tęsknota za przywódcą
- GDZIEŚ BLISKO. Słabość krusz
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Wiara w Młodzież
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Asceza
- DUCHOWOŚĆ. Wielki Post
- POD ROZWAGĘ. Ciemność ze Wschodu
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Oratoriada
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Błogosławiony Albert Marvelli
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ANEGDOCIE
- MISJE. Kenia woła o pomoc
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE Warszawa. Salezjański Ośrodek Misyjny
- CHOWANIE. Dużo marchewki
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
mama Ania
strona: 21
Jedziemy, jedziemy! Hura! Wprawdzie to tylko Płock, a nie Ustronie Morskie, wprawdzie marzec, a nie lipiec, wprawdzie weekend, a nie dwa tygodnie – ale zawsze namiastka odpoczynku. Dzieciaki nic nie wiedzą, do ostatniej chwili. Po co mam udostępniać takie nie do końca sprawdzone dane? A nuż coś się w ostatniej chwili zmieni i będę zmuszona wysłuchiwać skarg i zażaleń przez pełne dwa dni.
Wstaję rano, hmm, nawet z przyjemnością.
O.: Mama! Co robisz?
Och, jednak nie wykręcę się od zeznań…
– Pakuję walizkę, jedziemy dziś do wujka i cioci. Będziemy u nich spać i wrócimy dopiero jutro.
S.: Tak? To trzeba zabrać piżamki?
– Tak synku, piżamki też musimy spakować.
S.: I pakujesz? – czy to złudzenie, czy też w jego głosie czai się powątpiewanie?
– Yhmm – mówię od niechcenia – i łapię się na tym, że pakuję coraz szybciej i szybciej, chcąc uprzedzić atak, pomna, że dziecko niczym niezajęte, zajmuje się zazwyczaj tym, czym nie powinno i w dodatku pociąga za sobą lawinę w postaci młodszego brata. Co mu rzucić na pożarcie? Worek! Tak! To jedyne słuszne rozwiązanie, rzucić przedszkolny worek, niech pakuje zabawki. A może jakąś mniejszą torbę? Nie, nie, młodszy za 10 sekund zażąda identycznej, nie mam w domu dwóch takich samych toreb, za to dwa worki się znajdą.
– Proszę panowie, tu są woreczki, spakujcie te zabawki, które są wam potrzebne.
Uff, zdążyłam! Dumna z siebie, wyliczam w duchu korzyści z takiego zadania. Nauczę ich dokonywania właściwych wyborów, ponoszenia konsekwencji, odpowiedzialności za własny dobytek. Po cichu liczę, że zabiorą książeczki, klocki, oczywiście misie, bez których nie da się zasnąć… A tymczasem w workach cudeńka! Kartoniki po autach (bez zawartości), plastikowe łyżeczki, skrawki materiału, higieniczne chusteczki... żadnych klocków, żadnych książek!
– Pudełka zostają – zarządza tata – łyżeczki są u cioci, chusteczki zabrała mama (zawartość worków fruwa) zabieramy o właśnie te zabawki (w rękach taty betoniarka, kombajn, koparka).
S.: Nieee! Oddaj pudełka!!!
O.: Nieeeeee!!!! – wtóruje. – Ooodaj! Moje! Odaj!
– A to zabierajcie sobie ten bałagan! – poddaje się tata – Ja biorę samochody! Anka, gdzie trzeci worek?