- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - System zapobiegawczy
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Autoformacja
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA Możemy od siebie wymagać
- OKIEM RODZICA. Nie ma tego złego...
- ROZMOWA Z... Tęsknota za przywódcą
- GDZIEŚ BLISKO. Słabość krusz
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Wiara w Młodzież
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Asceza
- DUCHOWOŚĆ. Wielki Post
- POD ROZWAGĘ. Ciemność ze Wschodu
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Oratoriada
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Błogosławiony Albert Marvelli
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ANEGDOCIE
- MISJE. Kenia woła o pomoc
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE Warszawa. Salezjański Ośrodek Misyjny
- CHOWANIE. Dużo marchewki
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
MISJE. Kenia woła o pomoc
Salezjański Wolontariat Misyjny Młodzi Światu
strona: 19
Koniec 2007 r. przyniósł spokojnej dotąd Kenii falę brutalnych zamieszek. 27 grudnia odbyły się tam wybory prezydenckie, które wygrał dotychczas urzędujący prezydent Mwai Kibaki. Opozycja na czele z Raila Odingą oskarżyła rządzących o sfałszowanie wyników, jednak Kibaki został ponownie zaprzysiężony. Wywołało to zamieszki, które przerodziły się w konflikt plemienny pomiędzy trzymającymi władzę Kikuyu a przeważającymi w opozycji Luo. Kiedy zamykaliśmy ten numer Don BOSCO, walki uliczne wciąż trwały – głównie w Nairobi i na zachodzie kraju. Do tej pory zginęło ponad 1 000 osób, a ok. 260 000 musiało opuścić swoje domy.
W stolicy Kenii, Nairobi, salezjanie prowadzą dwa duże dzieła wychowawcze: Bosco Boys – Dom dla Chłopców Ulicy, w którym znajdują schronienie dzieci i młodzież głównie z pobliskiego slumsu Kuwinda; a także Don Bosco Boys Town – czyli Szkołę Techniczną z internatem, która kształci spawaczy, mechaników, murarzy, stolarzy, sekretarki. W obu placówkach przez ubiegłe lata pracowali polscy misjonarze i wolontariusze.
Salezjanie pracujący w Nairobi starają się nieść pomoc tym, który już ucierpieli, ale przede wszystkim chronić oddane pod ich opiekę dzieci i młodzież przed skutkami tej dramatycznej sytuacji. Szkoła Techniczna Boys Town, która znajduje się na obrzeżach stolicy, jest w gorszym położeniu niż leżące w większej odległości od centrum Bosco Boys. Kilka osób z rodzin pracowników zginęło, wiele rodzin zostało przeniesionych w inne miejsce. Kilkunastu uczniów wciąż jeszcze nie zgłosiło się po grudniowych wakacjach, a wielu spośród tych, którzy dotarli, pośrednio lub bezpośrednio doświadczyło przemocy. Ponad 70 młodych ludzi uczących się w Szkole Technicznej nie ma za co opłacić czesnego, by kontynuować naukę, a tamtejsi salezjanie nie mogą całkowite odstąpić od opłat, bo szkoła się nie utrzyma.
W styczniu br. dyrektor administracyjny Boys Town, ks. Frederick Swai zwrócił się do nas o pomoc w ufundowaniu stypendiów dla uczniów, którzy znaleźli się w najtrudniejszej sytuacji. Opłata za semestr nauki jednego ucznia wynosi 10 000 szylingów kenijskich, czyli 340 zł. Jeśli nie znajdą się środki, dzięki którym chłopcy będą mogli kontynuować naukę w Boys Town, trudno przewidzieć, jak potoczy się ich dalsze życie w tak niespokojnym dla Kenii okresie.
Więcej informacji na temat aktualnej sytuacji w Kenii oraz sytuacji salezjanów w tym kraju można znaleźć na stronie internetowej www.swm.pl.
Organizacja „Childline Kenya”, do której należą różne stowarzyszenia zaangażowane w opiekę nad dziećmi, w tym salezjański Dom dla Chłopców Ulicy Bosco Boys, wydała oświadczenie o dramatycznej sytuacji, w jakiej znajdują się dzieci w Kenii: „Podczas gdy politycy dyskutują, ludność uczestniczy w manifestacjach, a siły porządkowe walczą na ulicach, ci, którzy mają najwięcej do stracenia – to dzieci. (...) Koczując na wolnym powietrzu, są narażone na różne choroby i pozbawione dostępu do opieki zdrowotnej. Wiele dzieci, które nie mają rodziców (zostali zamordowani lub zaginęli w następstwie rozruchów powyborczych), nie ma odpowiedniej ochrony i staje się ofiarami wykorzystania seksualnego i nadużyć. (...) Niektóre z nich przeżyły szok, widząc swoich rodziców, krewnych, przyjaciół i sąsiadów zamordowanych maczetami lub napadanych przez bandy. Inne na własnej skórze doświadczyły tego typu przemocy. Kto je pocieszy, kiedy zasną wieczorem? Rozruchy stanowią największe niebezpieczeństwo. (...) Jeżeli nie pozwoli im się powrócić do szkoły, wiele z nich straci możliwość poprawienia swojej sytuacji materialnej, do czego także mają prawo. Dzieci z Kenii nie odzwierciedlają przyszłości, ale teraźniejszość! Jeżeli nie weźmiemy ich w obronę, nie będą mieć przyszłości. Mając na względzie ich stabilizację społeczną i materialną, trzeba pozwolić im z powrotem żyć tak, jak żyją dzieci...”