- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - System zapobiegawczy
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Autoformacja
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA Możemy od siebie wymagać
- OKIEM RODZICA. Nie ma tego złego...
- ROZMOWA Z... Tęsknota za przywódcą
- GDZIEŚ BLISKO. Słabość krusz
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Wiara w Młodzież
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Asceza
- DUCHOWOŚĆ. Wielki Post
- POD ROZWAGĘ. Ciemność ze Wschodu
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Oratoriada
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Błogosławiony Albert Marvelli
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ANEGDOCIE
- MISJE. Kenia woła o pomoc
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE Warszawa. Salezjański Ośrodek Misyjny
- CHOWANIE. Dużo marchewki
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
WYCHOWANIE. Autoformacja
ks. Zbigniew Fromella SDB
strona: 4
Współczesne społeczeństwo demokratyczne i informacyjne stwarza w sposób nieunikniony sytuacje pluralizacji wpływów osobotwórczych. Wzorce osobowe, tak istotne w wychowaniu, nie pochodzą już jedynie ze środowiska rodzinnego czy lokalnego. Tworzy się w ten sposób swoisty chaos,który z jednej strony może wzmocnić korzyści wolnego wyboru, z drugiej jednak – może grozić zagubieniem się jednostek, zwłaszcza tych o słabszej osobowości.
Chaos ten musi przezwyciężyć sama jednostka, budując swój ład wewnętrzny, swoją tożsamość i autonomię. Jest oczywiste, że na początku tej drogi rozwoju duży wpływ nadal będzie miało najbliższe otoczenie (rodzina, szkoła, grupa rówieśnicza, wspólnota religijna).
Zagrożenie uniformizacją
Groźną konsekwencją dzisiejszego pluralizmu jest uniformizacja myślenia, przeżywania i działania. Jest ona wymuszana nie tylko procesem akulturacji, w sposób nieunikniony zachodzącym w świecie globalizacji, ale przede wszystkim postępem techniki, komunikacji, zmianami rodzaju uprawiania polityki, ujednoliceniem systemów edukacji i związanych z tym niekończących się procesów standaryzacji.
W dobie globalizacji (swoistej hiperrzeczywistości) uniformizacja ma coraz pełniejsze zastosowanie w myśleniu, w zachowaniach symbolicznych (kreowanych przez współczesne mody), w sferze emocji, a zwłaszcza w sposobach ich wyrażania oraz w sferze moralności (wpływ mass mediów).
Czy w tej sytuacji młody człowiek dorastający w takim społeczeństwie jest jeszcze zdolny do dystansowania się wobec tego ogromu ofert „wciskających się” ze świata zewnętrznego? Pamiętać musimy przy tej okazji także o coraz „inteligentniejszych” formach proponowania różnorodnych wyborów (czytaj: uwodzenia, manipulacji). Te same zagrożenia odnoszą się zarówno do jednostki, jak i do społeczeństwa.
Samowychowanie
W tym miejscu pojawia się – jako niezbędny – czynnik samowychowania (autoformacji), poprzedzony oczywiście procesem wychowania (formacji) w odniesieniu do dzieci. Czynnik ten jest niezbędny do skutecznej obrony jednostki przed psychiczną i obyczajową uniformizacją. Jest on zarazem gwarantem możliwości kształtowania własnej tożsamości, autonomii i zdolności do zdystansowania się od tego wszystkiego, co może zagrozić podmiotowej, twórczej obecności w społeczeństwie, zarówno lokalnym, jak i globalnym.
Wyraźne i niezastąpione miejsce w tym procesie wzrastania zajmują rodzice i wychowawcy. To właśnie oni w pierwszych kilkunastu latach dorastania do dojrzałości określają konkretne cele i treści, dobierają metody i środki, a przede wszystkim tworzą relacje osobowe poprzez własne wzorce zachowań. Wykonują w tym okresie najtrudniejszy i najbardziej skomplikowany ze wszystkich „zawód”. Mają bowiem codziennie do czynienia z tym, co najtrudniejsze i najciekawsze w „warsztacie pracy”, a jednocześnie delikatne, wrażliwe i bezcenne – z człowiekiem. To od ich fachowości, mądrości i szlachetności zależy w ogromnym stopniu przyszła droga życiowa młodego człowieka, jego rozwój umysłowy, moralny, duchowy, kształtowanie jego charakteru, postawy obywatelskiej, miejsca i roli w życiu, a także jego szczęście osobiste. Dlatego tak istotna jest osobowość rodzica/wychowawcy i jego dojrzałość w wymiarze relacji międzyosobowych, życia uczuciowego, postawy społecznej, rozwoju intelektualnego i moralnego.
Podwaliny pracy nad sobą
Taka dojrzała osobowość wychowawcy daje gwarancję „owocnego dzieciństwa”. Jeśli bowiem w dzieciństwie, w procesie intelektualizacji, rozwijania wrażliwości moralnej, społecznej i duchowej oraz kształtowania sfery emocjonalnej i estetycznej, nie rozwinie się wystarczający poziom samowiedzy oraz nie zostanie wyzwolone dążenie do kształtowania wizji siebie w przyszłości, to trudno oczekiwać, że później młody człowiek podejmie samodzielny wysiłek, by pokierować swoją aktywnością i działaniami. Jeśli nie doświadczył w dzieciństwie (w rodzinie, w szkole) wzorca osobowego, doniosłego społecznie, a jednocześnie atrakcyjnego, to będzie miał duże trudności, aby w okresie młodzieńczym odkryć go samodzielnie i przyjąć za swój.
Jeżeli chodzi o proces wychowania i pracy nad sobą, jestem zwolennikiem metody uczenia się poprzez działanie, czyli eksperymentalnej. Wierzę w zasadę: „przeżyj, abyś zrozumiał i pokochał”. Nie stoi ona w żaden sposób w opozycji do tych głębokich słów Jana Pawła II wygłoszonych do młodzieży w Częstochowie: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. Skierowane są one przede wszystkim do tych młodych, którzy nie mieli szczęścia spotkać na drodze swego dzieciństwa „wielkich” wychowawców.
…moc ducha, moc sumień i serc, moc łaski i charakterów, jest szczególnie nieodzowna w tym waszym pokoleniu.
Ta moc jest potrzebna, aby nie ulec pokusie rezygnacji, obojętności, zwątpienia czy wewnętrznej, jak to się mówi, emigracji; pokusie wielorakiej ucieczki od świata, od społeczeństwa, od życia, także ucieczki w znaczeniu dosłownym – opuszczania Ojczyzny; pokusie beznadziejności, która prowadzi do samozniszczenia własnej osobowości, własnego człowieczeństwa poprzez alkoholizm, narkomanię, nadużycia seksualne, szukanie doznań, wyżywanie się w sektach czy innych związkach, które są tak obce kulturze, tradycji i duchowi naszego narodu. (…)
Ta moc, która płynie z Chrystusa, która zawiera się w Ewangelii, jest potrzebna, aby od siebie wymagać, by postępowaniem waszym nie kierowała chęć zaspokojenia własnych pragnień za wszelką cenę, ale poczucie powinności: spełniam to, co jest słuszne, co jest moim powołaniem, co jest moim zadaniem. Powiedziałem przed czterema laty na Jasnej Górze: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali” (18 VI 1983 r.). Wbrew wszystkim mirażom ułatwionego życia musicie od siebie wymagać. To znaczy właśnie „więcej być”. (...)
Każde pokolenie Polaków, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich dwustu lat, ale i wcześniej, przez całe tysiąclecie, stawało przed tym samym problemem, można go nazwać problemem pracy nad sobą, i – trzeba powiedzieć – jeżeli nie wszyscy, to w każdym razie bardzo wielu nie uciekało od odpowiedzi na wyzwanie swoich czasów…
Jan Paweł II
Westerplatte, 12 czerwca 1987