- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Historia ziarna
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Zawodówka brzmi dumnie
- WYCHOWANIE. Kim chce być?
- OKIEM RODZICA. Pozwólmy im wybrać
- ROZMOWA Z... Uzdrowić kształcenie zawodowe
- GDZIEŚ BLISKO. Batalia (nie tylko) o dobrego fachowca
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Rzemieślnicy
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Krzyzs Matki Teresy
- DUCHOWOŚĆ. Skomplikowana wiara?
- POD ROZWAGĘ. W szponach fatum, czyli o fetyszach, amuletach i talizmanach
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Zabawa z formą
- MISJE. Polski kawałek Afryki
- MISJE. Reggae z chrześcijańskim przesłaniem
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Błogosławiony ks. Josè Calasanz Marquès i towarzysze męczeństwa
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ANEGDOCIE
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Łomianki
W ANEGDOCIE
*
strona: 20
W odległych latach 80. herbata Lipton dla przyzwyczajonych do Popularnej kleryków była synonimem nieosiągalnego smaku Europy Zachodniej. Nic więc dziwnego, że kiedy kleryk Jacek otrzymał w prezencie paczkę Liptona w dobroci serca zaprosił do swojego pokoju grono kolegów z kursu. Niestety, owi złośliwcy nie mieli dla kleryka Jacka ani dziesiątej części dobroci jego serca. Kiedy niebacznie wyszedł na chwilę z pokoju, w miejsce szklanki z herbatką marki Lipton, podstawili mu polskiej produkcji wyrób herbatopodobny marki Popularna. Po powrocie do pokoju kleryk Jacek rozpoczął degustację boskiego, jak mu się wydawało, napoju. Powolnym ruchem podniósł szklankę, zasmakował, chwilę się zawahał, po czym ku uciesze zgromadzonych, ocenił: „Ach Lipton! Nie to, co te popłuczyny Popularnej.”