- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Ludzie kultury i świętości
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - Musimy od nich wymagać
- WYCHOWANIE - Błądzę, więc jestem
- UWAGI PSYCHOLOGA
- GDZIEŚ BLISKO - Zawsze naprzód
- ROZMOWA Z... - Jest się czym pochwalić
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE - Częstochowa
- RODZINA SALEZJAŃSKA - Srebrny jubileusz
- W ORATORIUM - Sposób na... wakacyjne wspomnienia
- W ORATORIUM - Animator w oratorium
- MISJE - W sercu pustyni
- MISJE - Nasze misyjne przygotowania
- MISJE - Nowe rozesłanie
- DUCHOWOŚĆ - Mój Bóg
- DUCHOWOŚĆ - Upór czekania
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO - Sportowcy w oratorium
- SZKOŁY SALEZJAŃSKIE
MISJE - W sercu pustyni
Ewa Juszczyk
strona: 16
Pustynia Korr – to obszar znajdujący się na północy Kenii, 600 km od
Nairobi. Krajobraz jest półpustynny, a klimat gorący. Obecnie temperatura dochodzi do 30 °C i jak mówią tamtejsi ludzie, jest zimno, ponieważ nadeszła zima. Latem (od grudnia do czerwca) jest tam znacznie cieplej (do 50°C).
Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że życie w takich warunkach jest zwyczajnie niemożliwe. A jednak bardzo często na tych dość ubogich w roślinność terenach można spotkać mieszkańców pustyni Korr. Teren ten zamieszkują dwa plemiona: Samburu i Rendille. Żyją w ciężkich i trudnych do wyobrażenia warunkach. Ich domy to tzw. manyaty, czyli małe chatki zrobione z patyków pokrytych skórami zwierząt lub kartonami. Zazwyczaj wioskę tworzy jedna rodzina. Stawiają jedną chatkę obok drugiej i żyją wspólnie tak długo, jak to tylko jest możliwe. Nie wszyscy mają szczęście jadać tutaj regularne posiłki. Na niektórych terenach jedynym pożywieniem przez około 6 miesięcy w roku jest wielbłądzie mleko.
Praca na misji jest bardzo ciekawa, ale i ciężka. Obecnie salezjanie na Korze mają jeden kościół. Drugi jest w trakcie budowy. Na terenie misji jest prowizoryczna przychodnia, przedszkole i szkoła podstawowa. Niestety nie ma tam żadnej szkoły średniej, więc większość uczniów opuszcza rodzinne strony, by w mieście kontynuować naukę.
Nowy kościół powstaje w miejscu oddalonym od misji o ok. 10 km. Na tym terenie mieszkają obecnie zaledwie cztery katolickie rodziny. Ks Henryk Juszczyk – dyrektor misji na Korze – ma nadzieję, że ewangelizacja znacznie rozwinie życie religijne tejże ludności i że z czasem zwiększy się liczba wiernych. W ewangelizacji bardzo dużą rolę odgrywają czterej miejscowi katecheci. Każdego dnia jeżdżą do okolicznych wiosek, gdzie głoszą Dobrą Nowinę ubogim. Sami mieliśmy okazję uczestniczyć w takiej katechezie. Usiedliśmy w cieniu pod drzewem. Na początku trochę niepewnie zaczęły zbiegać się dzieci, a następnie kobiety i mężczyźni. Był to czas wspólnej modlitwy oraz rozważania Słowa Bożego. Katecheza wśród tych ludzi ma nieco inny charakter niż w Polsce. Bardzo często jest to ewangelizacja od podstaw, mówienie o bardzo oczywistych dla nas prawdach wiary, które, jak się okazuje, nie są jeszcze wszystkim znane. U nas w Polsce to często takie oczywiste, że jest jeden Bóg, że Bóg stał się człowiekiem i że oddał życie za każdego z nas. Tutaj to coś całkiem nowego.
Życie religijne salezjańskiej misji jest dość intensywne. Dorośli i bardzo wiele dzieci codziennie rano o godzinie 7.15 biorą udział w Eucharystii. W każdy piątek wieczorem wspólnie odmawiany jest różaniec, podczas którego jest również okazja do spowiedzi. Co tydzień w niedzielę o 10.00 jest celebrowana Msza św., ubogacona licznymi śpiewami i tańcami, przez co jest dłuższa niż u nas w Polsce – trwa ok. 2,5 godziny. Wieczorem w niedzielę dzieci z okolicznych wiosek schodzą się, by obejrzeć film wyświetlany na ścianie jednego z przykościelnych budynków. Każdego dnia przed zachodem słońca młodzież schodzi się na boisko, by pograć w piłkę.
Tak mija dzień po dniu pod gorącym niebem, na misji w sercu kenijskiej pustyni.