- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Ludzie kultury i świętości
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - Musimy od nich wymagać
- WYCHOWANIE - Błądzę, więc jestem
- UWAGI PSYCHOLOGA
- GDZIEŚ BLISKO - Zawsze naprzód
- ROZMOWA Z... - Jest się czym pochwalić
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE - Częstochowa
- RODZINA SALEZJAŃSKA - Srebrny jubileusz
- W ORATORIUM - Sposób na... wakacyjne wspomnienia
- W ORATORIUM - Animator w oratorium
- MISJE - W sercu pustyni
- MISJE - Nasze misyjne przygotowania
- MISJE - Nowe rozesłanie
- DUCHOWOŚĆ - Mój Bóg
- DUCHOWOŚĆ - Upór czekania
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO - Sportowcy w oratorium
- SZKOŁY SALEZJAŃSKIE
WYCHOWANIE - Błądzę, więc jestem
Małgorzata Tadrzak-Mazurek
strona: 5
Bywa, że musimy się przyznać przed naszymi dziećmi, że nie jesteśmy doskonali, że mamy swoje słabości, że się mylimy. Ale żeby przyznać się przed nimi, musimy najpierw przyznać się przed samymi sobą. Popełniamy błędy, także jako rodzice. I musimy sobie przyznać do tego prawo. Nie jesteśmy nieomylni. Nie ma niczego złego w popełnieniu błędu. To nie porażka. Porażką natomiast jest upieranie się przy swoim. Najczęściej w obawie przed utratą autorytetu.
A dzieci i tak zwykle wiedzą, kiedy rodzic nie ma racji i jedyną drogą wyjścia z twarzą z sytuacji jest przyznanie się – tak pomyliłem się. Czasami także przeproszenie. Muszę się przyznać, że mnie to przychodzi z trudem. Ale też wiele uczy. To nie tylko ja wychowuję swoje dzieci, ale także one mnie dużo uczą. I jeśli dam sobie na to przyzwolenie i zauważę ten wymiar rodzicielstwa, to się okaże, że mogę czerpać ogromnie dużo dla siebie. Że ta relacja może być wzajemnie ubogacająca. Nie tylko ja rodzic jako dający, ale także ja rodzic jako biorący. Warto się uczyć od dzieci. Zejść z z piedestału, zdjąć maskę nieomylności, która i tak nie przydaje autorytetu, a tworzy barierę. Tylko Bóg jest nieomylny, my rodzice na szczęście nie musimy. Zbyt duże byłoby to obciążenie.
Nasze błędy wychowawcze niekoniecznie muszą być złe dla dzieci. Być może nasza postawa, to jak sobie radzimy w takich sytuacjach, będzie o wiele bardziej wychowawcze, niż ewentualne skutki naszych złych decyzji. Pozwólmy sobie nie być doskonali. Nie bójmy się, że nasze dzieci to odkryją. Być może ta prawda pozwoli im uwolnić się od nadmiernego perfekcjonizmu, chęci bycia nieomylnym i uwierzyć, że Bóg kocha nas takimi, jakimi jesteśmy. A myślę także, że pozwoli im również bardziej pokochać nas. Pewnie staniemy się w ich oczach normalniejsi i bardziej bliscy.