- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Krew męczenników
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - Słówko na ucho
- WYCHOWANIE - Jak ochronić
- UWAGI PSYCHOLOGA
- GDZIEŚ BLISKO - Koniec bezradności czyli o młodych bezrobotnych
- ROZMOWA Z... - Trzeba szukać nowych form
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE - Głosków
- RODZINA SALEZJAŃSKA - Harcerz z Aleksandrowa Kujawskiego
- XVI Światowe Igrzyska Olimpijskie Młodzieży Salezjańskiej
- MISJE - W Dolinie Inków
- MISJE - Misjonarze bez habitu
- MISJE - List z Gruzji
- DUCHOWOŚĆ - Krok w krok
- DUCHOWOŚĆ - Inny wymiar
- LISTY
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- SZKOŁY SALEZJAŃSKIE
WYCHOWANIE - Słówko na ucho
ks. Dariusz Bartocha SDB
strona: 4
Jednym ze środków wychowawczych stosowanych w systemie prewencyjnym św. Jana Bosko jest tzw. słówko na ucho. Czym jest „słówko na ucho”? I czy dzisiaj jest nadal skutecznym środkiem wychowania?
Słówko na ucho ukazuje podstawową relację wychowawczą w systemie prewencyjnym księdza Bosko między wychowawcą a wychowankiem. W niej odnajduje się wychowanka jako konkretną osobę, którą łączy z wychowawcą relacja przyjaźni. Słówko wypowiadane na ucho, szeptem jest pewnego rodzaju intymnością, na jaką można sobie pozwolić jedynie wobec kogoś znajomego, bliskiego, kogoś, kto na to pozwala. Osobowy kontakt – to jeden z warunków zapewniających skuteczność oddziaływania wychowawczego. Wychowanek, mimo że jest upominany, jest równocześnie w pewien sposób wybrany, jakby wyróżniony. Ten sposób interwencji pedagogicznej jest pełen łagodności, subtelności, delikatności i nawet jeśli dotyczy rzeczy bolesnych, nie jest przykry dla wychowanka.
Św. Jan Bosko, pisząc o karach, wskazywał, by nie stosować nigdy kar ciężkich, a lekkie po wykorzystaniu wszystkich innych środków – zawsze pamiętając, że kara nie może być poniżająca. Słówko na ucho jest w całym wymiarze uszanowaniem wychowanka i nie naraża go na upokorzenie przez publiczne upominanie. Po takiej interwencji wychowawcy, a nie po głośnym publicznym napomnieniu, łatwiej wychowankowi wzbudzić wdzięczność za troskę o swoje życie. Ksiądz Bosko przypominał, by działać „delikatnie a z mocą”.
W naszej rzeczywistości, która przytłacza wielością informacji, propozycji, spraw do załatwienia, brakuje czasu na ciszę, na zatrzymanie się. Słowa wypowiadane na ucho mogą wydawać się mało „konkurencyjne’’, a poza tym wymagają od słuchającego wysiłku, by móc je w ogóle usłyszeć. Ale wysiłek ten otwiera wychowanka na słowo – „chcę je usłyszeć”. Zatem wychowanek zaczyna współpracować z tym słowem i wypowiadającym je wychowawcą. Wobec krzyku, głośnych słów przyjmujemy postawę obronną. Bronimy się jak przed intruzem. Zupełnie inaczej reagujemy na dobre ciepłe słowo wypowiadane do mnie i jedynie do mnie, mówiące o moich sprawach, niekomunikujące o nich całemu światu.
Słówko na ucho chroni też nas, wychowawców, przed pychą „mądrego wychowawcy”, który najlepiej zna się na życiu i rzeczach – słowo to, nie znajdując publiczności wśród wychowanków, pozostaje jedynie prywatne, ukryte, wypowiadane z jedynego motywu – miłości do wychowanka.