- Założyciel
- Wyzwania
- Błyskawiczny Kurs Modlitwy
- Muzykowanie czas zacząć
- Jak się nie bać
- Uwagi psychologa
- Hip hopem o Dekalogu
- Wyśpiewać poezję
- Nauczyć słuchać muzyki
- Bukowice
- Duma Skawy
- Sposób na... przekazanie ważnych treści
- Etapy wzrostu w grupie III – cd.
- W zagubionej w górach wiosce
- Odrobina serca dla Kakumy
- Trudne Boże Narodzenie
- Co mi dał Jezus
- Muzyka
- Szkoły salezjańskie
W zagubionej w górach wiosce
s. Gabriela Rohde FMA
strona: 16
Nazywam się Gabriela Rohde, jestem siostrą zakonną, Córką Maryi Wspomożycielki (salezjanką), urodzoną i wychowaną w Rumi, a od 13 lat pracującą poza granicami kraju, w tym od 7 lat w Gruzji wśród Ormian – katolików obrządku wschodniego.
Nie jestem tu sama. Razem ze mną pracują jeszcze dwie misjonarki z Polski: s. Małgorzta Jach i s. Wioletta Wróbel.
U nas w Gruzji
Pracujemy wśród dzieci i młodzieży z Turc’cha, zagubionej w górach (1800 m n.p.m.) gruzińskiej wioski. Mieszkańcami tej wioski są Ormianie – katolicy, którzy nie tylko w Gruzji, ale i w Armenii stanowią zdecydowaną mniejszość, która jest pozostawiona sama sobie. Gruzja nie zapewnia swoim obywatelom miejsc pracy, a tym samym ludność ubożeje i jest zmuszona do szukania jej gdzie indziej – przeważnie w Rosji. Mężczyźni wyjeżdżają tam na 8 – 9 miesięcy w roku (od wiosny do jesieni). Ostatnio coraz częściej wyjeżdżają całymi rodzinami i tam już pozostają, gdyż wioski są prawie zupełnie pozbawione, wody, dróg.
W naszym domu prowadzimy codzienne popołudniowe oratorium dla dzieci i wieczorne oratorium dla dziewcząt połączone z kursem kroju i szycia.W czasie wakacji organizujemy półkolonie dla dzieci, a s. Wioletta prowadzi scholkę parafialną. Mamy też punkt pierwszej pomocy bardzo potrzebny dla biednych mieszkańców naszej wioski. W tym względzie s. Gabriela oddaje do dyspozycji swoje możliwości. I w ten prosty sposób staramy się służyć temu małemu ale jakże pięknemu Kościołowi wschodniemu.
O problemach
Na terenie naszej wioski jest 7 ujęć wody, ale trzeba po nią chodzić z wiadrami, a latem z powodu podlewania pól jest jej tak mało, że starcza zaledwie do picia. Natomiast kwestia elektryczności być może poprawi się nieco, gdyż Armenia chce nam ją dostarczać (nasz region jest zamieszkały przeważnie przez Ormian) ze swojej elektrowni atomowej. Dwa lata temu od września do stycznia nie mieliśmy prawie w ogóle prądu. Jeżeli był włączany raz w miesiącu na pół godziny to dużo. Teraz jest trochę lepiej, bo mamy światło z rana od 7 do 10 i po południu od 18 do 1 w nocy.
Innym ważnym problemem w naszej wiosce jest brak możliwości zdobywania wiedzy na odpowiednim poziomie. Nigdy nie było tu przedszkola, a wygląd budynku szkolnego przypominał stajnię. Na początku września ubiegłego roku zawaliły się sufity i dzieci uczyły się w pomieszczeniach zastępczych. Dopiero jeden z bardziej zamożnych mieszkańców naszej wioski sfinansował kapitalny remont szkoły tak, że obecnie dzieci uczą się w normalnych warunkach. Nie ma jednak wykwalifikowanych nauczycieli, którzy nie otrzymując przez wiele miesięcy wynagrodzenia, zmuszeni byli wyjechać do Rosji w poszukiwaniu pracy. Ich etaty zajęli absolwenci XI klasy. O jakim poziomie nauczania możemy więc mówić?
Okruchy nadziei
Nasza wspólnota przygotowuje dom na otwarcie przedszkola. Dlatego rozpoczęłyśmy przystosowanie pomieszczeń na parterze. Duża aula oratoryjna znajdowała się w stanie surowym, bez stropu, podłogi i tynków. Trzeba będzie dobudować oddzielne wejście z korytarzem i szatnię dla dzieci.
Mamy już doprowadzoną wodę do domu, zainstalowaną kanalizację, centralne ogrzewanie, kotłownię i pralnię. Jeszcze dwa lata temu nasz dom był pozbawiony tych elementarnych wygód i po wodę chodziłyśmy jak wszyscy z wiadrami do źródełek. Cały dom ogrzewany był dwoma metalowymi piecykami. Chciałybyśmy także na wiosnę przygotować dla dzieci i młodzieży boisko do gry i zabaw.
***
To wszystko czym chciałybyśmy się z Wami podzielić, prosimy Was o modlitwę za nas i zapewniamy o naszej pamięci przed Panem.