facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2004 - czerwiec
żniwo wprawdzie wielkie…

ks. Czesław Nenikowski SDB

strona: 6



W maju minęła rocznica mojego przybycia do argentyńskiej Patagonii. Podobno przywiozłem ze sobą bardzo nietypową dla tego regionu zimę, która chwilami była jak nasza polska wiosna, a kiedy padało, jak jesień. Tylko raz na dole w Esquel spadł śnieg. Pisze “na dole”, bo miasto otoczone jest szczytami, które całą zimę spowija śnieg. Pejzaże tutaj naprawdę malowane są ręką samego Boga.

Pierwsi misjonarze salezjańscy, których posłał jeszcze ksiądz Bosko przybyli właśnie do Argentyny. Nie tylko zewangelizowali Patagonię, ale zakładali szkoły, szpitale.
Salezjańskie wczoraj
Pierwszy szpital otwarty w Patagonii, to właśnie szpital salezjański w Wiedma, w którym jako pielegniarz, lekarz, aptekarz i dyrektor szpitala w jednej osobie pracował błogosławiony Artemides Zatti. Niektóre miasta Patagonii powstały wokół zakładanych dzieł salezjanskich. Przykladem jest Viedma, Roca czy też San Carlos de Bariloche, znane po prostu jako Bariloche. Obecność salezjanów miała w tamtych czasach jeszcze jeden wymiar – broniła tubylców przed bestialstwem białych.
Salezjańskie dzisiaj
Mimo że pierwsi salezjańscy misjonarze przybyli tutaj już w XIX w., nadal jest tutaj wiele do zrobienia na polu duszpasterskim. Bywa, że wiara katolicka i sakramenty są postrzegane właściwie jako magia. Trzeba zatem w naszej pracy starać się nadać im odpowiednie znaczenie.
Nie tak dawno np. gościnnie celebrowałem niedzielną Eucharystię w kaplicy Sta Maria de los Angeles i powiadomiono mnie, ze będzie też Chrzest św. 6–letniego chłopca. W momencie konsekracji wszyscy uklęknęli, także rodzice chłopca, ale… tyłem do ołtarza. Kiedy rozmawiałem z nimi po Eucharystii, usiłując najpierw w kilka minut przeprowadzić podstawową katechizację, rodzice przyznali, że co prawda uczestniczyli w naukach przedchrzcielnych, ale nie usłyszeli, że Chrzest św. to nie tylko „coś w dobrym tonie”, ale też ogromna odpowiedzialność przed Bogiem za dziecko i jego wzrastanie w wierze. Taki zupełny brak przygotowania do przyjęcia sakramentu zdarza się tutaj niestety dość często. Jedną z przyczyn jest brak kapłanów, a zatem większość katechez powierzana jest niedostatecznie przygotowanym do tego osobom świeckim, którzy „technicznie” starają się wykonać wszystko jak najlepiej, ale często zapominają o tym, by zapytać o sprawy najistotniejsze np. niestety wyznanie rodziców. Chrzest niestety przez wielu mieszkańców Patagonii pojmowany jest jako magiczny znak, który ma ich chronić przed złem i przed przemocą ze strony nieprzyjaznych sąsiadów (zwlaszcza huinca, czyli białych). Efektem tego jest to, że proszą o Chrzest dziecka rodzice nie ochrzczeni, a rodzicami chrzestnymi bardzo często zostają niechrześcijanie. Na tym polu duszpasterskim jest więc bardzo dużo do zrobienia.

Salezjańskie jutro
Jest jednak także bolesna strona misji salezjańskich w Patagonii. Pomimo tak długiej obecności jest ona nadal terenem misyjnym – to znaczy wciąż brak jest miejscowych powołań. Na przykład w Esquel, gdzie pracuję i gdzie parafia salezjańska istnieje od 70 lat, a szkoła w ubiegłym roku obchodziła 40-lecie istnienia – nie pojawiło się do tej pory ani jedno powołanie kapłańskie. Pozostaje więc prosić. żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.