facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2004 - czerwiec
Piątka oratorianów męczenników

ks. Pascual Chávez SDB

strona: 2



W tym miesiącu przypomnę sylwetki pięciu młodych męczenników. Są nimi Edward Klinik, Franciszek Kęsy, Jarogniew Wojciechowski, Czesław Jóźwiak Edward Kaźmierski – polscy oratorianie z Poznania.


Wszyscy byli świadomie zaangażowani we własny rozwój ludzki i chrześcijański, włączeni w animację młodszych kolegów, połączeni zainteresowaniami, planami osobistymi i społecznymi. Aresztowani niemal jednocześnie, przetrzymywani w kolejnych więzieniach przebyli razem swą więzienną drogę i tego samego dnia ponieśli męczeńską śmierć. Osobista biografia każdego splata się z innymi poprzez przynależność do środowiska salezjańskiego, które przygotowało ich ducha na męczeństwo.

Edward Klinik – nieśmiały i spokojny, zyskał na animuszu po wstąpieniu do oratorium. Był odpowiedzialnym i systematycznym uczniem. Wśród „piątki” wyróżniał się zaangażowaniem we wszystko, czego się podejmował. Pozostawiał wrażenie najpoważniejszego i najgłębszego.

Franciszek Kęsy – wrażliwy i delikatny, często chorował, był jednak bardzo wesoły, budził sympatię, lubił zwierzęta i był zawsze gotów do pomocy innym. Czas wolny spędzał w oratorium, gdzie wraz z pozostałą czwórką przyjaciół animował zajęcia i stowarzyszenia.
Chciał zostać salezjaninem. Podczas okupacji, nie mogąc kontynuować nauki, pracował w zakładzie malarskim.

Jarogniew Wojciechowski – różnił się od pozostałych. Dużo rozmyślał, starał się głębiej zrozumieć sens wydarzeń i rzeczy, za które się zabierał. Był prawdziwym animatorem – świadczył zaangażowaniem i humorem.

Czesław Jóźwiak – mimo swojego nieco cholerycznego charakteru, pełnego energii i spontaniczności, starał się być opanowanym, gotowym do poświęcenia i konsekwentnym. Cieszył się bezdyskusyjnym poważaniem u młodszych. Widać było podejmowane wysiłki postępowania na drodze doskonałości chrześcijańskiej. Kolega z więzienia pisał o nim: Dobrego charakteru i serca, był wolny od zmazy grzechu, od jakiejkolwiek chęci zła. Wyjawił mi swą wolę, by nie skalać się nigdy żadną nieczystością.

Edward Kaźmierski – trzeźwy, roztropny, o wielkiej dobroci ducha. W oratorium rozwijał swoje nieprzeciętne zdolności muzyczne. Głębokie życie religijne, które zostało mu przekazane w rodzinie, pod opieką salezjanów doprowadziło go do chrześcijańskiej dojrzałości. W więzieniu wyróżniał się życzliwością wobec towarzyszy niedoli, chętnie pomagał starszym i pozostał wolny od nienawiści wobec swoich prześladowców.

Ci młodzi ludzie pokazują kształtującą moc doświadczenia oratoryjnego, kiedy to może liczyć na poczucie współodpowiedzialności, zastosowanie do konkretnych osób propozycji wychowawczych, salezjanów zdolnych towarzyszyć młodym na drodze wiary i łaski.

Zostali aresztowani we wrześniu 1940 r. i osadzeni w Forcie VII w Poznaniu. Przeszli przez więzienia we Wronkach, NeukĂ?ln, Zwickau, byli przesłuchiwani i torturowani, zmuszani do ciężkich robót. Listy z więzienia odsłaniają jakimi gigantami ducha byli: Bóg wie jak cierpimy. Jedynie modlitwa jest dla nas pomocą w przepaści nocy i dni. Bóg, dając nam krzyż, dał nam również siłę niesienia go. 1 sierpnia 1942 r. został wydany na nich wyrok śmierci. Wysłuchali go na stojąco w milczeniu przerwanym przez jednego z nich: Bądź wola Twoja. Zostali skazani na śmierć za przynależność do katolickich organizacji, które hitlerowcy podejrzewali o konspiracyjny charakter.

Przed śmiercią mogli napisać ostatnie słowa do rodziców. Czytając te zdania, pozostaje się oniemiałym. Zacytujmy jedynie Franciszka: Moi Najukochańsi Rodzice i Rodzeństwo. Nadeszła chwila pożegnania z Wami i to właśnie w dniu 24 sierpnia, dzień Maryi Wspomożycielki Wiernych... Bóg Dobry bierze mnie do Siebie. Nie żałuję, że w tak młodym wieku schodzę z tego świata. Teraz jestem w stanie łaski, a nie wiem czy później byłbym wierny przyrzeczeniom Bogu oddanym... Idę do Nieba. Do zobaczenia, tam w Niebie będę prosił Boga... Módlcie się czasem za mnie. Już idę.

Zostali zaprowadzeni na podwórze więzienia w Dreźnie i zgilotynowani. W naszych wspólnotach celebruje się miesięczne wspomnienie Maryi Wspomożycielki Wiernych. Ich męczeństwo dopełnia salezjańską hagiografię młodzieżową. Pokazujemy ich jako orędowników, a także jako tych, którzy realizowali wartości największe.