facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2020 - lipiec/sierpień
Jak to było NAPRAWDĘ?

Piotr Legutko

strona: 28



Zapewne mało kto nie słyszał o Reducie Dobrego Imienia toczącej od kilku lat walkę z przekłamaniami polskiej historii.

Także nasz rząd prowadzi intensywną akcję edukacyjno- informacyjną, publikując w ważnych tytułach prasowych na Zachodzie artykuły podkreślające nasz wkład w wygranie II wojny światowej czy obalenie komunizmu. Konieczne jest też wypełnianie białych plam w światowej historiografii na temat prawdziwego oblicza stalinizmu czy relacji polsko-żydowskich. Dopracowaliśmy się już dość sprawnych narzędzi w tej pracy u podstaw, publikowane są nawet raporty na temat kłamstw powielanych przez popularne seriale Netflixa czy HBO. Tyle że zupełnie nieoczekiwanie w naszej polskiej debacie publicznej, na rynku księgarskim i w mediach społecznościowych urósł w siłę nurt dokonujący rewizji rodzimej historii w duchu zgoła niebohaterskim. Nie jest to nurt nowy. Już Stefan Żeromski pisał: „trzeba rozrywać rany polskie, żeby się nie zabliźniły błoną podłości”. Cytat ten przeżył drugą młodość w początkach III RP. Gdy puściły tamy cenzury i Polacy mogli poznać prawdę o sowieckich zbrodniach oraz bohaterach skazanych przez dekady na zapomnienie pojawiła się, niejako prewencyjnie, tendencja przeciwna. Ot tak, by nam się w głowach nie poprzewracało, zafundowano rodakom „pedagogikę wstydu”. Teraz mamy zjawisko podobne. Odkąd w Polsce zaczęto prowadzić konsekwentną politykę historyczną, znów ruszyła fala historycznego rewizjonizmu. Tym razem fala jest wyższa, bo i rynek stał się bogatszy, a natura czytelnicza bardziej łasa na sensacje niż patriotyczne tony. Tak więc, gdy pojawia się książka z tezą, że AK zostawiła Polaków na Wołyniu na łasce UPA albo inna, że podczas wojny więcej Żydów zginęło z rąk polskich niż niemieckich – obie trafiły na listy bestsellerów. Obok całej serii publikacji o bandytach zwanych mylnie żołnierzami wyklętymi, zbrodniczym charakterze II RP oraz fatalnym błędzie, jakim było podjęcie walki z Hitlerem przez co zginęły miliony cywilów. W ten klimat wpisuje się też beletrystyka. Wystarczy przywołać powieści Szczepana Twardocha, znakomite pod względem literackim, a przez to bardzo mocno „meblujące” wyobraźnię czytelników. Po przeczytaniu „Króla” nie sposób mieć ciepłego stosunku do międzywojennej Polski, zaś „Królestwo” doskonale współbrzmi z nurtem modnej dziś historiografii stawiającej Polaków w szeregu współsprawców Holocaustu. Mamy coraz częściej sytuacje paradoksalne – oto zachodni historycy bronią nas przed rodzimymi rewizjonistami, przypominając, że w XX wieku znaleźliśmy się w strefie zgniotu między dwoma totalitaryzmami. W II wojnie światowej w wyniku działań militarnych zginęło na polskich ziemiach „tylko” ok. 300 tys. osób, a ponad 5,5 mln to ofiary terroru. Polityki Stalina i Hitlera, a nie samej wojny. Oczywiście, fakty przywoływane w książkach nie zostały wymyślone. Szmalcownicy i kolaboranci naprawdę istnieli, była Bereza Kartuska, antysemityzm i ofiary cywilne partyzantów antykomunistycznego podziemia. Ale gdy pisze się historię narodu, wspólnoty, trzeba jasno oddzielać postawy, z którymi się identyfikowano, od tych, które powszechnie potępiano. Warto jasno określić, co ma być punktem odniesienia dla kolejnych pokoleń. Nie byliśmy agresorem wobec żadnego narodu, nie kolaborowaliśmy z Hitlerem. Polskie Państwo Podziemne było fenomenem na skalę światową. To jego emisariusze jako pierwsi alarmowali o zagładzie, jaka jest realizowana na naszych ziemiach. Akcja ratowania Żydów nie była dziełem jednostek, angażowała tysiące ludzi. Takie postawy miały certyfikat politycznej emanacji narodu żyjącego w stanie biologicznego zagrożenia, Kościoła i przedwojennych elit. Grzech, zbrodnia, zdziczenie obyczajów też tu były. Ale jako występki poszczególnych ludzi, odszczepieńców, potępionych już za życia. 