- DOBRZY CHRZEŚCIJANIE ZAJMUJĄCY POSTAWĘ SŁUCHANIA BOGA, KTÓRY MÓWI
- Od redakcji
- TĘSKNOTA ZA EUCHARYSTIĄ
- Dobrze wykorzystać TEN CZAS…
- WAKACJE TO DOBRY CZAS NA POZNANIE PRZODKÓW
- Moja ETIOPIA
- RWANDA PODZIĘKOWANIA ZA AKCJĘ #BIEDAGŁÓDWIRUS
- Ewangelia wg świętego Marka JEZUS CHRYSTUS – CENTRUM DOBREJ NOWINY
- Kto może nam popsuć WYCHOWYWANIE?
- Nie bój się przyznać przed nastolatkiem do swoich błędów
- JAK ZACHOWAĆ BEZPIECZEŃSTWO W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH – SŁÓW KILKA NIE TYLKO NA WAKACJE
- Problemy pedagogiczne w pracy zdalnej
- ZDALNE NAUCZANIE RELIGII… refleksja wakacyjna
- Na Covid-19 maseczka, dystans i...
- Bez księdza się nie da
- POZOSTAJĄ JEDYNIE DWA SPOSOBY, ABY URATOWAĆ SIĘ Z TEGO ZAMĘTU: Oddać się Przenajświętszej Pannie i często przystępować do komunii świętej
- Jak to było NAPRAWDĘ?
- Kogo słuchać W SPRAWIE George’a Floyda
Moja ETIOPIA
strona: 14
Katarzyna Boryczka i Mariusz Gondarczyk pracowali w Dilla. Przez trzy miesiące pomagali siostrom salezjankom w codziennych obowiązkach. Kasia pracowała w przychodni, oboje prowadzili zajęcia w oratorium, pomagali w prowadzeniu programu Adopcji na Odległość.
Iwona Błędowska: Powiedzcie, co robiliście na wolontariacie w Etiopii?
Mariusz Gondarczyk: Kasia robiła zastrzyki non stop. Pierwszy zastrzyk był najlepszy.
Katarzyna Boryczka: Pierwszy zastrzyk był prosto w mój palec. Ale czystą igłą. Iwona: Jak to?
Kasia: No, bo tam strzykawki nie otwierają się tak łatwo, jak w Polsce, więc zrobiłam na siłę. I tak otworzyłam, że wbiłam sobie igłę w palec.
Mariusz (śmiech): I wyobraźcie sobie reklamę: przyjeżdża Polka, studentka ostatniego roku medycyny, i próbując zrobić pierwszy zastrzyk, wbija sobie igłę w palec. Mogli zastanawiać się, jaki jest poziom edukacji w Polsce.
Ks. Tomasz Łukaszuk: Ale naprawdę to tylko te zastrzyki robiłaś?
Kasia: Głównie są tam pacjenci ze wścieklizną, to znaczy tylko pogryzieni.
Iwona: Ale to psy gryzą?
Mariusz: Tam nikt nie przejmuje się psem. Pies pogryzie i nikt nie rozmawia o psie, tylko cały czas o pacjencie. W Polsce od razu takiego psa by chwycono i koniec. A tam w ogóle nie ma dyskusji na temat psa.
Iwona: A tam są bezpańskie psy?
Kasia: Tak, dużo.
Iwona: No dobrze Kasia, czyli robiłaś zastrzyki osobom chorym na wściekliznę i co jeszcze?
Kasia: W klinice to głównie opatrunki, zastrzyki, parę razy zdarzyło się, że zaszywałam jakąś ranę. Taka ciekawostka. Przyszedł mężczyzna ukąszony przez węża i wtedy używa się kamienia belgijskich misjonarzy. Taki czarny kamień, który przykłada się na ranę. No i to wysysa jad. Jad jakby wsiąka w te włókienka. Potem kamień macza się w mleku, oczyszcza i można go jeszcze raz użyć. I w sumie z kliniki to tyle.
Iwona: A jeśli chodzi o niedożywienie dzieci? Przychodzą na placówkę mamy z niedożywionymi dziećmi?
Kasia: Tak, przychodziły. Zwłaszcza w sobotę, jak rozdawaliśmy fafę, to jest taka mąka dla najbiedniejszych. Więc tam te mamy przychodziły. Ich dzieci były niedożywione, miały nawet odbarwione włosy, marazmy, były też popuchnięte na twarzy.
Iwona: I co jeszcze robiliście?
Mariusz: Pomagaliśmy przede wszystkim w koordynacji programu Adopcji na Odległość. Po południu od 14.00 do 17.30 codziennie byliśmy w oratorium. Prowadziliśmy trzy grupy, od 4 do 8 klasy, z którymi pracowaliśmy po jakieś 2 godziny. Kiedyś księża zaprosili nas do siebie i było tam 100 dzieciaków w klasie dla 30 osób. I tam jeszcze nigdy nie było wolontariuszy, więc chcieli tylko zobaczyć białe twarze. Jak tam weszliśmy, to był jeden wielki pisk.
Iwona: Ale uciekali?
Mariusz: Nie, piszczeli z radości, że przyszliśmy.
Iwona: A nie chorowaliście?
Mariusz: Nie. Teraz z tęsknoty będziemy chorować. Trudno było rozstawać się z dziewczynami i siostrami. Bo my jednak dużo czasu razem spędzaliśmy, wszystkie posiłki, rozmowy. No i zawsze gdzieś na korytarzu, w Sali z telewizorem. No i liderzy są bardzo ważni, ci miejscowi.
Mariusz: Żeby doprowadzić wodę do domu potrzeba jakieś 2-3 tysiące birów, czyli 400-500 złotych. Dla nich to jest niemożliwe. Za trzy biry mogą kupić 20 litrów wody. Wiadomo, że to w perspektywie czasu nie opłaca się, ale łatwiej znaleźć 3 biry niż 3 tysiące.
Iwona: A jeśli chodzi o rzeki?
Mariusz: Wielki samochód wjeżdża do rzeki i tam go myją.
Kasia: A obok myje się jeszcze kierowca i krowa, wszyscy razem.
Mariusz: Najgorsze jest to, że tym biednym dzieciom zdarza się z niej korzystać. Nie wiem, czy przegotowują
tę wodę.