- DOBRZY CHRZEŚCIJANIE ZAJMUJĄCY POSTAWĘ SŁUCHANIA BOGA, KTÓRY MÓWI
- Od redakcji
- TĘSKNOTA ZA EUCHARYSTIĄ
- Dobrze wykorzystać TEN CZAS…
- WAKACJE TO DOBRY CZAS NA POZNANIE PRZODKÓW
- Moja ETIOPIA
- RWANDA PODZIĘKOWANIA ZA AKCJĘ #BIEDAGŁÓDWIRUS
- Ewangelia wg świętego Marka JEZUS CHRYSTUS – CENTRUM DOBREJ NOWINY
- Kto może nam popsuć WYCHOWYWANIE?
- Nie bój się przyznać przed nastolatkiem do swoich błędów
- JAK ZACHOWAĆ BEZPIECZEŃSTWO W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH – SŁÓW KILKA NIE TYLKO NA WAKACJE
- Problemy pedagogiczne w pracy zdalnej
- ZDALNE NAUCZANIE RELIGII… refleksja wakacyjna
- Na Covid-19 maseczka, dystans i...
- Bez księdza się nie da
- POZOSTAJĄ JEDYNIE DWA SPOSOBY, ABY URATOWAĆ SIĘ Z TEGO ZAMĘTU: Oddać się Przenajświętszej Pannie i często przystępować do komunii świętej
- Jak to było NAPRAWDĘ?
- Kogo słuchać W SPRAWIE George’a Floyda
ZDALNE NAUCZANIE RELIGII… refleksja wakacyjna
ks. Albert Wołkiewicz
strona: 23
Wprowadzone zmiany organizacji nauczania w wyniku epidemii dotknęły lekcji religii.
W kończącym się roku szkolnym 2019/2020, ze względu na wprowadzony stan pandemii, wiele państw zdecydowało się na zmianę sposobu nauczania ze stacjonarnego na zdalne. I tak okazało się, że w Polsce 1/3 godzin z całego roku szkolnego została zrealizowana właśnie w taki sposób. Dotknęło to także nauczania religii. Jaki przyniosło rezultat? Zapewne okaże się to w najbliższych miesiącach. Jak taką formę uczenia się przyjęły dzieci i młodzież, a także studenci? Jak poradzili sobie z tym nauczyciele? Pojawiły się już pierwsze naukowe opracowania ankiet przeprowadzanych wśród uczniów. W niektórych krajach prowadzi się dyskusje na poziomie ministerialnym, zastanawiając się nad upowszechnieniem takiego sposobu nauczania. Na przykład we Włoszech rozważany jest wariant mieszany: trzy dni nauki stacjonarnej w szkołach ponadpodstawowych i dwa dni nauki zdalnej. Niektóre ośrodki uniwersyteckie zdecydowały o tym, że kolejny rok akademicki będzie realizowany tylko w formie nauczania zdalnego. Współczesne „pokolenie Z” wydaje się, że doskonale odnajduje się w tego typu formach nauczania Scenka z ubiegłego roku: Lekcje religii w klasach maturalnych w szkole, w której uczyłem odbywały się zazwyczaj przed południem. Miałem kilka klas maturalnych i kilka młodszych. Po skończonych zajęciach poszedłem do znajdującej się niedaleko szkoły biblioteki miejskiej, aby odebrać zamówione książki. Biblioteka ta dość mocno rozbudowała w swoich murach strefę czytelniczą, wprowadzając mnóstwo foteli, puf i innych wygodnych miejsc do siedzenia w grupach. Ku mojemu zdziwieniu natknąłem się tam na moich maturzystów. „Co wy tutaj o tej porze robicie? Przecież macie teraz lekcje w szkole. Za dwa miesiące zdajecie maturę…”. „Proszę księdza, przecież my właśnie się uczymy, tu przygotowujemy się do matury. Razem rozwiązujemy testy, wymyślamy sobie zadania i sami szukamy na nie odpowiedzi…”. Przyglądałem się tej ich nauce. Każdy z tych młodych ludzi siedział wygodnie w fotelu lub na miękkiej ławie z kubkiem termicznym w ręku i miał mnóstwo notatek. To byli uczniowie z różnych klas, wymieszani profilami przedmiotowymi. Uczyli się razem, w grupkach kilkuosobowych. I jak twierdzili, uzupełniali to, czego nie dała im szkoła… Wprowadzone zmiany organizacji nauczania w wyniku epidemii dotknęły także lekcji religii. O ile jeszcze da się przekazać wiedzę religijną w sposób zdalny, przez internet, to pojawia się problem z przekazaniem doświadczenia wiary, wprowadzeniem w głębszą relację z Bogiem. Nie wspominając już o przygotowaniu do sakramentów, zwłaszcza inicjacji chrześcijańskiej. W edukacji konieczne jest nawiązanie relacji mistrz – uczeń, które są gwarantem przekazania wartości, kształtowania postaw, ukierunkowania emocji. O ileż bardziej takie relacje są potrzebne w procesie kształtowania wiary, szczególnie na początkowych etapach odkrywania Boga. Można by pokusić się o stwierdzenie, że Listy Apostolskie św. Pawła były przykładem zdalnego nauczania religii w pierwszych powstających gminach chrześcijańskich. Apostoł nie mógł być w tym samym czasie ze wszystkimi swoimi uczniami. Wysyłał im swoje listy. I chociaż nie dochodziły one z taką prędkością, jak współczesne mejle, to jednak na długo zapadały w pamięć i serce odbiorców. Dlaczego? Między innymi dlatego, że Paweł pisał do tych wspólnot, które wcześniej odwiedził i poznał, z którymi wcześniej spotkał się i nawiązał relacje typu mistrz – uczeń. Jeśli dzisiaj dyskutujemy, także w kręgach ludzi odpowiedzialnych za przyszłość katechezy, nad nowymi modelami i sposobami nauczania nowych pokoleń uczniów, musimy brać pod uwagę wielowiekowe doświadczenia edukacyjne, sięgające czasów greckich i rzymskich. Uczeń musi doświadczyć spotkania z mistrzem nauczycielem.