- Salezjanin XXI wieku jest człowiekiem pełnym nadziei
- Od redakcji
- Z Bogiem zawsze jest nadzieja
- TEN ZNAK MA WIELKĄ MOC!
- O RODZINIE I WARTOŚCIACH. RODZINA DZIŚ MA SIĘ NIE NAJLEPIEJ
- ETIOPIA: Fafa dla Dilla
- SUDAN BUDOWA NOWYCH DOMÓW
- Ewangelia Galilejska – zaginione źródło…
- OSWÓJ MI ŚMIERĆ
- Jak trudno poczuć wdzięczność…
- KULTURA CYFROWA – TWÓRCZOŚĆ CZY ODTWÓRCZA FORMA HYBRYDYZACJI?
- H: jak Hagiografie
- Wpływ gier komputerowych na zachowanie dzieci
- THINK BIG! – Myśl na wielką skalę!
- „Nie”, które uskrzydla
- Nie możemy nie mówić (Dz 4, 20)
- Błogosławiony Albert Marvelli (1918-1946)
- Piłsudski na nowo odkryty
- Czas na rekolekcje
Jak trudno poczuć wdzięczność…
Karol Domagała sdb
strona: 19
Twój artykuł jest kontynuacją tematu podjętego w poprzednim numerze, dotyczącego miłości siebie i bliźniego. Jak łączysz to ze słowem wdzięczność?
Ponieważ wdzięczność zawsze idzie w parze ze słowem miłość, każda osoba, której pomagamy, nosi w sobie dług wdzięczności. To ona jest od nas zależna. To dlatego ludzie chorzy nie chcą, byśmy zawsze się nad nimi litowali i uważali, że wszystko musimy za nich zrobić. Oni też są w stanie wiele rzeczy osiągnąć. Jak może czuć się osoba, której całe życie zależy od drugiego? Ona nie istnieje samodzielnie, ona istnieje w zależności. Dlatego wielu z nas woli, by to inni czuli się zależni, a nie odwrotnie.
Gdzie więc zauważasz problem z wdzięcznością?
Są ludzie, którym łatwo przychodzi pomoc innym. Trudno im jednak to samo przyjąć od drugiego człowieka. Czują się wtedy zagrożeni, mają potrzebę jak najszybszego spłacenia długu. Nie potrafią przyjąć czegoś, nie mając możliwości odpłacenia się…
O czym to świadczy?
Te osoby mają lęk przed samorealizacją. Wszystko to, co wiąże się z ich rozwojem jest obarczone poczuciem winy. Własne szczęście zamieniają na całkowite poświęcenie się dla drugiego człowieka. Czują się za wszystko i za wszystkich odpowiedzialne. To właśnie te osoby, które mają w swojej głowie tekst sprzeczny z tym, co pozostawił nam Chrystus. Myślą, że mottem chrześcijanina jest „kochaj bliźniego swego bardziej niż siebie samego”, a przecież nie taki jest sens naszej wiary.
Nawiązałeś do Pisma Świętego i do relacji z Bogiem…
A czy wiara nie jest właśnie niczym innym jak przeżywaniem wdzięczności? Jest kilka piosenek religijnych, w których śpiewamy o tym, że tak naprawdę nie zasługujemy na miłość Bożą, np. „cóż Ci Jezu damy za twych łask strumienie…”, no właśnie to jest sens tej relacji – wszystko mamy gratis, a to nie jest takie łatwe do przyjęcia. Co z tego, że inni będą nas podziwiać, jak my sami siebie nienawidzić? Niech inni ludzie pokochają nas za to, że jesteśmy, a nie co dla nich robimy.