- Salezjanin XXI wieku jest człowiekiem pełnym nadziei
- Od redakcji
- Z Bogiem zawsze jest nadzieja
- TEN ZNAK MA WIELKĄ MOC!
- O RODZINIE I WARTOŚCIACH. RODZINA DZIŚ MA SIĘ NIE NAJLEPIEJ
- ETIOPIA: Fafa dla Dilla
- SUDAN BUDOWA NOWYCH DOMÓW
- Ewangelia Galilejska – zaginione źródło…
- OSWÓJ MI ŚMIERĆ
- Jak trudno poczuć wdzięczność…
- KULTURA CYFROWA – TWÓRCZOŚĆ CZY ODTWÓRCZA FORMA HYBRYDYZACJI?
- H: jak Hagiografie
- Wpływ gier komputerowych na zachowanie dzieci
- THINK BIG! – Myśl na wielką skalę!
- „Nie”, które uskrzydla
- Nie możemy nie mówić (Dz 4, 20)
- Błogosławiony Albert Marvelli (1918-1946)
- Piłsudski na nowo odkryty
- Czas na rekolekcje
OSWÓJ MI ŚMIERĆ
Agnieszka Rogala
strona: 18
To nie jest tekst o tym, jak wyjaśnić dziecku śmierć. To raczej o tym, jak podążyć za nim
w samodzielnym rozumieniu. Bo czasem dzieci proszą o wyjaśnienia, które dorosłym
utykają w gardle. Czasem dzieciom trzeba to narysować. Nawet jeśli się nie umie.
Ta rozmowa odbyła się naprawdę. Prababcia umarła. Jeszcze kilka dni temu spała w pokoju na parterze, tym obok łazienki, a teraz już jej nie ma. A to się nazywa „pogrzeb”: wielka, drewniana skrzynia na wysokim stojaku i kwiaty z białymi wstążkami. I mama płacze. A potem, już w domu, pełno rodziny, choć przecież Kasia niektórych w ogóle nie zna. To jak to – rodziny? Na szczęście jest ciocia, ta co była od zawsze, zupełnie jak babcia Stasia. Kasia woła ją do pustego od kilku dni pokoju.
– Usiądź ciociu…opowiedz mi, jak babcia leżała – poprosił pięcioletni, rzeczowy głos. Prośba jak każda inna. Chwila ciszy.
– Leżała na plecach, Kasiu. Ręce miała złożone… o tutaj – ciocine palce splatają się powyżej brzucha. Ale jakoś trudno w to uwierzyć, tak się przecież nie śpi.
– Wiesz co, dam Ci kartkę i Ty mi to wszystko narysujesz, dobrze?
– Dobrze.
Po chwili ciocia podaje obrazek. Kilkadziesiąt lat na karku, ale taki rysunek to pierwszy raz. Chyba nie umie… Szarlotki, o! w szarlotkach to jest świetna. Ale w rysowaniu nieżywych ludzi to raczej nie.
– A czy babcia miała otwarte oczy?
– Nie, zamknięte.
– Czy oddychała? – trzeba dowiedzieć się wszystkiego.
Trzeba to jakoś zrozumieć.
– Nie.
– Czy babcia jeszcze wróci?
– Nie, Kasieńko, nie wróci – gdy padają te słowa, z małego ciała wydobywa się głośne westchnienie.
– Wiesz, było nas w domu sześć, a teraz jest pięć.
– No tak. Ale masz przecież jeszcze inną babcię, prawda Kasieńko?
– Tak. Ale było nas sześć, a jest pięć – dorośli czasem nie rozumieją, że z ludźmi jest inaczej. Nie są na wymianę jak opony w samochodzie. Ciocia chce ją przytulić.
– Porozmawiasz jeszcze ze mną kiedyś o babci Stasi?
– Oczywiście.
– Wiesz co, to niech to będzie nasza tajemnica. Ja podrę tę kartkę.
Słychać dźwięk nieumiejętnego szarpania papieru. Za chwilę zagłuszy go głośna rozmowa przy stole w salonie. Dorośli napełnią puste kieliszki i westchną ze słonawą ulgą, że choć żal, to przynajmniej Stasia już nie cierpi. Dorośli też muszą to jakoś zrozumieć. I podrzeć swoje kartki.