- Cud nadal trwa
- Od redakcji
- Czy umiemy dzień święty święcić?
- O przebaczeniu i wierze
- Wioski Świata: Park Edukacji Globalnej
- Zambia
- Peru
- Jak znaleźć przewodnika duchowego
- Podstawową zasadą w wyborze stroju jest dostosowanie go do okoliczności
- Salezjanie ratujący Żydów od zagłady
- Alfabet świętego Jana Bosko
- Jak wychowywać wnuki
- A od tej chwili już nie grzesz
- Niedojrzałość młodzieży
- Słuchać z młodymi
- Paschalny ks. Bosko
- Pokaż mi drogę, którą mam kroczyć
- Ideologia stojąca za wróżbiarstwem jest kłamstwem
- Interkomunia czy umacnianie małżeństwa
Pokaż mi drogę, którą mam kroczyć
s. Bernadetta Rusin cmw
strona: 27
Jednym z najpiękniejszych darów Boga, którymi dysponuje wspólnota Kościoła, jest kierownictwo duchowe. Duchowe wędrowanie, które upodabnia do Chrystusa, nie musi być drogą samotną, a wsłuchiwaniu się w głos Boży może towarzyszyć kompetentna pomoc przewodnika.
Taka wędrówka, zakorzeniona w biblijnym Objawieniu, nabiera szczególnych barw w czasach Ojców pustyni i w tradycji monastycznej, a poprzez wieki fascynuje różnorodnością duchowości, szkół i metod. Rozeznawanie woli Bożej łączy się tu ze światłem łaski – z darem Ducha Świętego, pierwszego Ojca i Nauczyciela, Przewodnika i Wychowawcy. Wnikliwe studium zagadnienia przekonuje nas o tym, że towarzyszenie może odnieść sukces w procesie wzrostu osoby tylko wówczas, gdy jego dialog pomaga nam wejść w bliską relację z „Tym Trzecim”, ku Któremu prowadzą wyznaczane przez nie szlaki. Często nie rozumiemy Bożych dróg i trudno nam je przyjąć, ale mocno wierzymy, że On zna tę właściwą dla nas, a więź z Osobą Boga, jako osobową Miłością, promuje najbardziej. W kieszeni młodego człowieka, który zginął we włoskich Alpach, znaleziono taką kartkę: „Panie, nie jestem zdolny się modlić, bo mnie nikt tego nie nauczył. Także nie wiem, czy Ty istniejesz. Jeżeli istniejesz, dlaczego Cię nie widzę? Może żądam za dużo? Szczyty gór, morze, kwiaty, wszystko stworzenie mówi o Tobie, ale ja nie jestem zdolny tego zrozumieć. Mówią, że miłość jest dowodem na Twoje istnienie... Może dlatego nie spotkałem Ciebie, bo nie byłem nigdy kochany tak, aby odczuć Twoją obecność. Panie, spraw, bym spotkał miłość, która mnie zaniesie do Ciebie, miłość szczerą, bezinteresowną, wierną i szlachetną, która byłaby choć trochę Twoim obliczem...” (za: S. Szmidt SDB). Mnożą się dziś wokół nas świadectwa tego rodzaju, a wobec nich pytanie o to, czy kierownictwo duchowe jest potrzebne, zdaje się nieaktualne. Pytamy raczej: jak znaleźć dobrego kierownika duchowego lub też, w jaki sposób stać się nim dla innych. Dziś towarzyszenie duchowe przeżywa prawdziwy renesans. W dobie kryzysu sakramentu pokuty, zagubienia człowieka w świecie postępu i pogoni za sukcesem, pomoc towarzysza duchowych zmagań, znającego prostą odpowiedź na najważniejsze pytania, staje się nieodzowna. Więcej: wymaga się od niego coraz większej wiedzy z różnych dziedzin. Kierownictwo duchowe nigdy jednak nie będzie alternatywą dla psychoterapii czy psychoanalizy, która omija pojęcie grzechu i jego konsekwencji w życiu człowieka. Św. Jan Paweł II podkreślał, że „trzeba koniecznie odkryć na nowo wielką tradycję osobistego kierownictwa duchowego” i że jest ono „bardzo delikatnym, ale niezwykle wartościowym narzędziem wychowania, jest sztuką pedagogiczną i psychologiczną nakładającą wielką odpowiedzialność na tego, kto się tego zadania podejmuje, jest ćwiczeniem duchowym wymagającym pokory i ufności od tego, kto się mu poddaje” (PDV 9, 81). Salezjanie w 37. artykule Konstytucji umieścili zapis: „Dzieło współpracy z zamysłem Bożym (…) ożywiamy przez modlitwę i więź osobistą, a nade wszystko w kierownictwie duchowym”. Wzajemność relacji, w postawie zaufania i w klimacie rodzinnym, pozwala usłyszeć stawiane pytania i znaleźć na nie odpowiedź. W ten sposób wartości stają się interesujące, a życie nabiera sensu (por. np.: Mk 8, 35-36). Jakże to bliskie myśli ks. Bosko, o którym pisano: „Wszystkie bezdomne ptaki z całego miasta, trzynastoletni włóczędzy, sprzedawcy gazet, pomocnicy murarscy, gońcy mają tylko jego (...) nikt nie troszczy się o ich niedzielne rozrywki, morale, niepewną przyszłość – on musi!” (F. Dilger). My także musimy. Wędrowanie z młodymi ku świętości wymaga dziś od nas pozbycia się lęku i niepewności, domaga się pilnego odkrycia tej sztuki pedagogicznej, która potrafi wybierać właściwe drogi.