facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2017 - październik
Nie ma wolności bez moralności

Tomasz P. Terlikowski

strona: 29



MORALNOŚĆ, WBREW TEMU, CO CZĘSTO SIĘ NAM POWTARZA, nie jest sprzeczna z wolnością. A ocenianie działań (nie osób) jest fundamentem etycznego myślenia.

Jeśli matka może zabić swoje dziecko (albo dwoje), a nam nie wolno ocenić jej czynu (czynu, a nie osoby), bo przecież „każdy ma prawo do własnej decyzji", „Jezus powiedział: nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni", to w istocie musimy zrezygnować z każdej refleksji moralnej i zgodzić się na etyczną i życiową wolną amerykankę. Rozbawia mnie, gdy po każdym wpisie na temat aborcji czy eutanazji na moim wallu czy we wpisach na „Małym Dzienniku" natychmiast pojawia się masa relatywistów moralnych, którzy z pasją próbują mi udowodnić, że moje oceny są skandaliczne (ale nie dlatego, że się z nimi nie zgadzają), ale dlatego, że w ogóle są ocena m i. A przecież, we współczesnym świecie, przekonują relatywiści, nie ma miejsca na oceny, bo jest wolność, każdy ma prawo do własnej decyzji i nikomu nic do tego, jaką decyzję podejmuje. Kłopot polega tylko na tym, że to wierutna bzdura. Wolność wyboru nie polega na tym, że każda decyzja, jaką podejmujemy, jest dobra, ale na tym, że jesteśmy zdolni do podejmowania decyzji dobrych, ale i złych. I że nie tylko Bóg, ale i udzie mogą owe decyzje oceniać. Z samego faktu, że jacyś udzie (nawet dość liczni) podejmują jakieś decyzje i nawet uważają je za dobre, wcale nie wynika, że takie one są. Wynika, co najwyżej, że są one statystycznie częste. Nic więcej i nic mniej. Moralność nie jest jednak zbudowana na statystyce, bo gdyby tak było, to ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej w Niemczech byłoby całkowicie moralne, rasizm w RPA i niewolnictwo w wielu krajach dopuszczalne. Były bowiem takie czasy, gdy większość ludzi opowiadała się po tej właśnie stronie, a nieliczni, którzy mieli inne poglądy, uważani byli za wariatów, oszołomów i moralnych skandalistów. I chyba każdy, kto ma choćby minimalną wiedzę na temat historii idei, ma tego świadomość. Jeśli więc próbuje zakazać się dyskusji (pod pozorem nieosądzania), to raczej po to, by zniszczyć jakąkolwiek przestrzeń debaty moralnej, a szerzej, w imię szacunku dla wyborów innych osób, doprowadzić do zniszczenia jakiejkolwiek moralności społecznej.

Inna rzecz, że w istocie zwolennicy ta kiego rozwiązania zmieniają zdanie, gdy tylko zmienia się przedmiot debaty. Te same osoby, które z pasją zakazują oceniania aborcji czy eutanazji (a także zachowań seksualnych innych), z równie wielką pasją oceniają życie prywatne kapłanów, ich decyzje albo budują nowe systemy wymogów etycznych, w których największą zbrodnią jest „narzucanie innym swoich poglądów", „homofobia", „fundamentalizm religijny", albo sprzeciw wobec niczym nieograniczonej imigracji itd. itp. W tych kwestiach nie ma miejsca na wolność wyboru, na prawo do własnych wyborów itd. Tu już wkracza nowy dogmatyzm, który sprawia, że relatywizm przekształca się w ordynarny zamordyzm, przed którym ostrzegał przed laty św. Jan Paweł II, mówiąc o „jawnym lub zakamuflowanym totalitaryzmie". Wbrew pozorom bowiem tam, gdzie nikną-z powodu relatywizmu - moralność i etyka, tam pojawiają się przemoc państwa i medialne manipulacje, które mają wymusić na ludziach podporządkowanie się normom liberalnej pseudomoralności. Dla nas chrześcijan taka sytuacja jest nie tylko niebezpieczna (taksie bowiem składa, że obecnie jesteśmy w debacie stroną słabszą i często prześladowaną, a także przymuszaną do przyjmowania postaw obcych nam), ale także niezgodna z naszą wiarą. Tak się bowiem składa, że my wierzymy, że prawda broni się mocą samej prawdy, a nie medialnymi manipulacjami czy przymusem państwowym. I warto, byśmy pozostali temu wierni.