- Wyjść, zobaczyć, wezwać
- Od redakcji
- Futbol, a wychowanie
- 20 lat SWM
- Bangladesz EDUKACJA DZIECI W JOYPURHAT
- Rwanda - Wystarczyłaby ... pralka
- Hejt to wszystkie grzechy języka w jednym
- Nauczyciel musi być wolnym człowiekiem
- Generał Józef Haller u salezjanów
- VIII przykazanie nie mów fałszywego świadectwa
- Poradnik nauczyciela
- Bóg jest miłością
- Osamotnienie nauczycieli w gimnazjum
- Różaniec mam , to idę ...
- Więcej fantazji czy miłości?
- W lusterku nauczyciela
- Niebezpieczeństwa teorii holistycznych
- Nie ma wolności bez moralności
Różaniec mam , to idę ...
Ks. Piotr Lorek sdb
strona: 25
Tego nauczyli mnie salezjanie: prostej i ufnej modlitwy za przyczyną Wspomożycielki Wiernych.
Miałem wtedy kilkanaście lat i coraz bardziej świadomie odkrywałem swoją wiarę. Podczas rowerowych wakacji oratoryjnych jeden z odcinków jechaliśmy w ciszy. Był to etap modlitwy różańcowej. Kilkudziesięciu chłopaków na rowerach, a każdy z małym okrągłym różańcem w dłoni. Pamiętam, że ksiądz uczył nas wtedy, że można w każdej zdrowaśce za coś lub za kogoś Panu Bogu podziękować; przez ręce Maryi uwielbiać Boga, przepraszać i zawierzać. Od tamtego czasu jako młody chłopak zawsze brałem ze sobą różaniec. Przy każdym wyjeździe na wakacje, wyjściu do szkoły czy gdziekolwiek zawsze sprawdzałem kieszenie. Gdy znalazłem w nich sznurek z kilkudziesięcioma koralikami i krzyżykiem, mówiłem sobie - różaniec mam, to idę! Wiedziałem, że jestem dobrze zaopatrzony na drogę. Tego nauczyli mnie salezjanie: prostej i ufnej modlitwy za przyczyną Wspomożycielki Wiernych.
Sam ks. Bosko powiedział, że wolałby zamknąć jakieś dzieło, niż zaprzestać odmawiania w nim różańca. Mam przed oczami niejednego salezjanina, który, chodząc po kościele bądź korytarzu szkolnym, rytmicznie przerzucał paciorki, rozważając tajemnice życia Jezusa i Maryi. To za odmowę podeptania koronki różańcowej, na poniżające szykany, a w efekcie męczeńską śmierć został skazany bł. ks. Józef Kowalski. Ten pobożny salezjanin tak mocno pokazał miłość do Jezusa i Jego Matki, że nawet w obliczu śmierci dał świadectwo swojej wiary. Został nazwany męczennikiem różańca, bo w jego życiu dosłownie wypełniła się tajemnica śmierci i zmartwychwstania Jezusa, które na modlitwie codziennie rozważał. Podobne doświadczenie stało się udziałem Błogosławionych Oratorianów z Poznania. Nauczyli się odmawiać różaniec i w oratorium salezjańskim mieli okazję często w ten sposób się modlić. Przywiązanie do niego i codzienne praktykowanie zaowocowało tym, że w czasie śledztwa, gdy zabrano im wszystkie osobiste rzeczy, udało im się zachować różańce. Strażnik wrzucił je do kosza na śmieci, lecz podczas jego nieuwagi, dzielni oratorianie szybko je wyciągnęli. Różaniec towarzyszył im podczas więziennej drogi. Nieraz za jego odmawianie w celi spotykały ich drwiny, prześmiewcze
i uszczypliwe żarty współwięźniów. Ale młodzieniec klęczący w celi z różańcem w ręku był dla innych znakiem, że nawet w tak nieludzkich warunkach, trzeba być człowiekiem wiary. Po męczeńskiej śmierci przez ścięcie na gilotynie odesłano do domów rodzinnych resztę ich rzeczy. Wśród osobistych przedmiotów bł. Franciszka Kęsego znalazł się jego różaniec. Mama zachowała tę cenną pamiątkę i po śmierci z tym różańcem oplecionym na dłoniach została złożona do trumny Odtąd łączy ich nie tylko śmierć i różaniec, ale tajemnica wiecznego życia w światłości Najwyższego. Odmawiać różaniec i nauczyć tej modlitwy dzieci i młodzież to dziś nie takie łatwe wyzwanie. Ale gdy popatrzy się na ręce młodych katolików, to często na nadgarstku lub palcach widnieje dziesiątka. Przez to staje się namacalnie bliska, wręcz na wyciągnięcie ręki. Warto więc przypominać i uczyć młodych sięgania po różaniec. Samemu sprawdzać po kieszeniach i na rękach, czy mam go ze sobą. Jeśli tak, to zabieramy znak pamięci i niezbędny oręż w duchowej walce. Różaniec ma to do siebie, że jest modlitwą, którą możemy odmawiać na różne sposoby i w różnych momentach dnia. Można modlić się w podróży, drodze do szkoły lub pracy, podczas adoracji Najświętszego Sakramentu w kościele, na spacerze czy nawet rowerowej przejażdżce. Można tę modlitwę odmawiać osobiście lub wspólnie. Rozłożona może być w różnych częściach dnia: rano, w południe, wieczorem, a nawet w czasie bezsennej nocy. Wtedy każda czynność wykonana jest z Jezusem i Maryją. To życie w ciągłej asystencji Boga i Jego Matki. Zatem przed każdym wyjściu z domu warto sprawdzić, czy mam ten mały przedmiot, by śmiało powiedzieć: różaniec mam, to idę! ♦