- Pod płaszczem Maryi
- Od redakcji
- Szkoła nadzieje i obawy
- PAPIEŻ FRANCISZEK W FATIMIE
- Peru Lokalni bohaterowie
- Wenezuela Ogrodzenie i dokończenie boiska
- Boliwia Masz dom – masz wszystko
- Cybberprzemoc
- BRAT ALBERT WĘDRUJE PO POLSCE, ŻEBY POMÓC BEZDOMNYM
- Dla ludzi bardzo hojny, a dla siebie zbyt surowy
- KOCHAJĄCY MĄŻ I ODPOWIEDZIALNY OJCIEC
- Różnica w patrzeniu na seksualność obojga małżonków. To norma
- Władza ojcowska w świetle nauczania świętego Pawła
- Samookaleczenia – sygnał ostrzegawczy?
- Katecheta niedoskonały
- Dokąd ich prowadzimy?
- Pokarm nieśmiertelności
- Nowożytny Zachód, odrzucając chrześcijaństwo, kompletnie się pogubił
- Po stronie szatana
Różnica w patrzeniu na seksualność obojga małżonków. To norma
Jacek Pulikowski
strona: 20
Różnice dotyczą wielu wymiarów. Począwszy od wyczucia moralnego. Rozeznania, co jest dobre a co złe w tej dziedzinie. Co piękne i święte a co niedopuszczalne i grzeszne.
Czy czystość seksualną traktują jako przeżytek czy jako wartość. Czy współżycie przed ślubem służy dobrze małżeństwu czy je niszczy. Czy posługiwanie się pornografią i samogwałt to norma powszechnie przyjęta czy tragiczne w skutkach zagubienie powodujące poważne problemy we współżyciu małżeńskim. Czy przyjemność seksualna jest wartością samą w sobie, dla zdobycia której można posługiwać się antykoncepcją, środkami poronnymi, a nawet aborcją, czy jest zarezerwowana wyłącznie dla małżeństwa. I to małżeństwa otwartego na przyjęcie dziecka jako naturalnego skutku współżycia, nawet gdyby poczęło się nieplanowane. Terenów potencjalnych różnic jest naprawdę wiele. Inne patrzenie na płciowość przez każdego z małżonków jest normalnością. Źle jest, gdy te różnice są drastyczne, a podejścia sprzeczne, niedające się pogodzić. Różnice wynikają z wielu powodów i część z nich jest nie do uniknięcia.
● ● ●
Nie do uniknięcia są te różnice, które wynikają z natury (planu Stwórcy), wszak inna jest rola kobiety, a inna mężczyzny w przekazywaniu życia. Wszystkie naturalne skutki biologiczne współżycia (nie mówię o chorobach przenoszonych drogą płciową) ponosi w swym ciele kobieta. Ona „wpuszcza w granice swego ciała” (ważne zagadnienie psychologiczne), gdzie na straży stoi błona dziewicza. Psychiczne prawo pierwszych połączeń mówi, jak ważne jest to pierwsze współżycie dla całej przyszłości w tej dziedzinie. Zastanów się, czy to jest najlepszy moment na rozpoczęcie współżycia? Czy swojej córce takie warunki byś z czystym sumieniem poleciła? Dalej w kobiecie może się począć dziecko i każda, choćby podświadomie, współżyjąc, o tym myśli. Potem dziewięć miesięcy noszenia w swoim ciele. Dziś mówimy ciąża, dawniej stan błogosławiony. Słownictwo nie jest bez znaczenia. Ukazuje podejście i wpływa na nastawienie. Dalej mamy poród, który jest ważnym i trudnym doświadczeniem. Wprowadzenie męża w towarzyszenie przy porodzie niesie wiele pozytywnych skutków dla obojga (a właściwie dla trojga). Potem mamy karmienie piersią… To wszystko niepodważalna biologia, a nie ideologia katolicka, jak niektórzy „naukowcy” próbują dziś tłumaczyć. Naprawdę plemniki katolika i niekatolika są jednakowe, komórki jajowe i macice także. Dojrzewanie i funkcjonowanie w tej dziedzinie sterowane jest hormonami (z poziomu mózgu poprzez neurohormony) i nie zależy od poglądów człowieka. (Chyba że – niekatolik zdecydowanie częściej – poniszczył je swymi działaniami czy wprost nierozumnie, w złym celu używanymi środkami hormonalnymi). To wszystko powoduje, że podejście kobiety do współżycia jest z natury inne niż mężczyzny. Kobieta jako ponosząca skutki biologiczne współżycia jest wyposażona w bardzo rozbudowany system ostrzegawczy przed nieodpowiedzialnym podejmowaniem współżycia. Jej naturalne wyczucie, co jest moralnie dobre a co złe jest dużo lepsze niż mężczyzny. Oczywiście kobietę również w tym względzie można oszukać, a nawet sama może siebie oszukiwać, uwierzywszy nie temu, co trzeba (podobnie jak Ewa w raju). Jednak pomimo wszystko to ona jest „ekspertem” od współżycia. Tylko ona zna warunki, jakie są jej potrzebne, by mogła podjąć współżycie bez żadnego lęku. By móc całkowicie oddać się ukochanemu mężowi, któremu ufa bezgranicznie, i który daje pełne gwarancje bezpieczeństwa jej i ich poczętemu dziecku. Niestety, świat wmówił mężczyznom, że to oni są „ekspertami” i oni mają „zrobić kobiecie dobrze”. Jakże często mężczyźni, koncentrując się na stronie „technicznej” (zgodnie z predyspozycjami), nie spełniają warunków psychicznego komfortu potrzebnego kobiecie. Kobiety nierzadko zgadzają się na współżycie pod presją, wbrew sobie i w efekcie narasta w nich niechęć do samego współżycia i osoby mężczyzny. Skutki tego są opłakane (często dosłownie). Liczne kawały o bólu głowy na samą myśl o współżyciu są tego ilustracją, swoistym dowodem na istnienie problemu. Największą mądrością by było, by mężowie stali się pilnymi uczniami żon zwłaszcza w zakresie zapewnienia komfortu psychicznego i sposobów likwidacji lęków żony. Zarówno tych racjonalnych, jak i tych… wyimaginowanych. Tak, lęk spowodowany racjonalnymi przesłankami, jak i lęk wynikły z samych tylko zupełnie nierealnych wyobrażeń mają tak samo destrukcyjny i blokujący wpływ na kobietę. Niepodjęcie mądrej komunikacji na temat tych naturalnych różnic i w efekcie uwzględnienie ich w praktyce uniemożliwia wręcz dobrą relację intymną. Więcej… gwarantuje niepowodzenie! W tym świetle można zrozumieć, jak przerażające spustoszenie szerzy uwierzenie obłąkańczej ideologii gender głoszącej, że żadnych różnic nie ma. Że biologiczna płeć jest nieważna, a liczy się wyłącznie „płeć psychiczna” (chwilowe uczucie, odczucie, a nawet kaprys).
● ● ●
Po drugie różnice w podejściu do seksualności w ogóle, a do współżycia w szczególności istotnie zależą od rodziny pochodzenia. W każdej rodzinie panuje inny klimat i bywa, że podejście do seksualności jest w rodzinach wyjścia współmałżonków diametralnie różne. Przykładowo jedni rodzice doceniają wartość czystości przedmałżeńskiej i wręcz wymagają tego od swych dzieci, a inni sami przyzwalają na cudzołóstwo swych dzieci, a nawet wspierają, finansując wspólne mieszkanie przed ślubem. Po jednym artykule o czystości dostałem list od szczerze oburzonego ojca, który napisał: „Nigdy bym się nie zgodził na małżeństwo mojej córki, gdyby się wcześniej z mężem nie przespała”. Ważne byłoby, by narzeczeni podjęli spokojną analizę, jak te sprawy wyglądają w domach rodzinnych. Następnie, analizując prawdopodobne (m.in. znane statystyki) skutki obu, opowiedzieli się za tą postawą, która daje większe szanse na trwałe szczęście małżeńskie i rodzinne. Ze swobodnej pozycji nietrudno wymyślić, że czystość przedmałżeńska jest stokrotnie opłacalna… a jednak wiele par nie jest w stanie dojść do tych wniosków lub ich w życiu zrealizować.
● ● ●
Po trzecie różnice w patrzeniu na płciowość zależą znakomicie od źródeł wiedzy, z których czerpali naukę. Niestety, rynek wielkich mediów jest opanowany przez siły poddane złemu duchowi, robiące na sferze płciowości brudny biznes zarówno finansowy, jak i ideologiczny. Zupełnie inne będzie patrzenie osoby czytającej Gościa Niedzielnego i oglądającej Telewizję TRWAM niż czytelnika Gazety Wyborczej i widza TVN. Tu również konieczna jest analiza skutków przyjęcia różnych postaw. Po czwarte wreszcie zależą od własnych doświadczeń w tej dziedzinie (pisaliśmy o tym poprzednio). Tu skutki wydają się najdrastyczniejsze. Na domiar złego wielu ludzi mających doświadczenia seksualne przed ślubem nie widzi w tym niczego złego. A nawet próbują się niektórzy doszukiwać korzyści z tych doświadczeń. Niezgodność małżonków w dziedzinie intymnej jest szczególnie bolesna, bo uniemożliwia nawiązanie głębokiej więzi psychicznej i duchowej i zawsze owocuje frustracjami, nierzadko wzajemnymi pretensjami. Podsumowując. Bez względu na to, z jakich pozycji startowali do małżeństwa, muszą uzgodnić wspólną (oby najczystszą i tym samym najpiękniejszą) postawę wobec sfery płciowości. Jeżeli nie da się takowej uzgodnić… absolutnie nie powinni się pobierać. Życie pokazuje tragiczne skutki rozbieżności w tej delikatnej dziedzinie. ▪