- Jesteśmy rodziną
- Od redakcji
- FILM to doskonałe narzędzie edukacyjne
- Zburzone kościoły Aleppo
- JAK I CZY WYCHOWYWAĆ DO ZARADNOŚCI
- Studniówka może być udana, choć bez luksusów i rewii mody
- Ks. Stanisław Styrna SDB duszpasterz pilskiej „Solidarności”
- Jak opisywać czystość?
- Niedojrzałość uniemożliwiająca budowę miłości małżeńskiej, dojrzałej więzi osobowej
- Biblia o rodzinie
- Telefon komórkowy – niezależność czy ograniczenie swobody?
- Wywiadówka
- Jak to się stało?
- Zobacz! Właśnie idę dać sobie radę
- Walka z uzależnieniem komputerowym
- Jak zostałem postępowym ojcem
Wywiadówka
Ks. Piotr Lorek sdb
strona: 25
Śpiewaliśmy na pogodnych wieczorach wesołą piosenkę, która opowiadała o powrocie taty z zebrania dla rodziców. Rozpoczynała się refrenem: „Jestem cały skamieniały, to znów jak w ukropie mrówka, groźba wisi przez dzień cały: wywiadówka!”.
T ych zebrań chyba nikt nie lubi. Nie spotkałem się w mojej pracy wychowawczej z osobą, która na wywiadówkę wybierałaby się chętnie. Boją się i nie lubią jej sami uczniowie, no może z wyjątkiem prymusów, dla których to okazja, aby zebrać kolejne pochwały. To kłopot dla rodziców, bo spieszą się, wracając z pracy, szukają wolnych miejsc parkingowych pod szkołą, na ostatnią chwilę szukają właściwej sali. Gdy ją znajdą, zasiadają w szkolnej ławce jak ich dzieci. Łatwo jest wyczuć atmosferę napięcia. Najczęściej panuje grobowa cisza. Do tego rodzice słyszą o kłopotach wychowawczych, nieusprawiedliwionych nieobecnościach oraz słabych ocenach dzieci. Niekiedy trzeba udać się na dodatkową rozmowę z nauczycielami konkretnych przedmiotów, a zdarza się, że tam w kolejce czeka już więcej osób. Jak się człowiek tyle nachodzi i swojego wysłucha, to się naprawdę odechciewa. A potem rozmowa z dzieckiem, wyjaśnianie, motywowanie, wyciąganie konsekwencji. Same trudne sprawy. Nauczyciele również odczuwają uciążliwość wywiadówek. Muszą dłużej zostać w szkole albo ponownie do niej przyjechać. Często czekają ich trudne i stresujące rozmowy. Konfrontacja z rodzicami bywa niekiedy trudniejsza niż z kłopotliwą klasą. Niektórzy rodzice wydają się pretensjonalni i bardzo roszczeniowi. A wychowawca musi stawić czoło zróżnicowanym opiniom, oczekiwaniom i pomysłom rodzicielskim na skuteczną edukację ich dzieci. Przed pewną wywiadówką przeprowadziłem lekcję wychowawczą o relacjach dzieci z rodzicami. Zadałem uczniom pytanie: jakich rad udzielilibyście własnym rodzicom, żeby was dobrze wychowali? Byłem zdziwiony odpowiedziami. Nie sądziłem, że tak poważnie podejdą do tematu. Padały niesamowite propozycje: poświęćcie nam więcej czasu; częściej z nami rozmawiajcie; wysłuchajcie nas i próbujcie zrozumieć; nie decydujcie o wszystkim za nas; nie bójcie się przyznawać do własnych błędów; nie realizujcie na nas swoich niespełnionych ambicji. Zebrałem te odpowiedzi wychowanków i przeczytałem je rodzicom na zebraniu. Gdy przeczytałem ostatnie zdanie nastała wielka cisza... Po chwili zaproponowałem rozmowę na temat tego, co usłyszeliśmy. Rodzice chętnie na to przystali. Ławki w klasie przesunęliśmy na bok, usiedliśmy w kole i zaczęliśmy rozmawiać. Nie o ocenach, uwagach w dzienniku, spóźnieniach i nieusprawiedliwionych nieobecnościach. To zostawiliśmy na razie z boku, jakbyśmy nie byli w szkole. Rodzice sami zaczęli mówić o swoich błędach, zaniedbaniach, bezradności i problemach w wychowaniu dzieci. Dzielili się swoimi spostrzeżeniami, dobrymi praktykami i potrzebą rozmowy na temat wychowania, relacji, postaw rodzicielskich. Wśród tego grona byli bardzo różni ludzie, część z nich bardzo dobrze usytuowanych i wykształ- conych. Potrzebowali takiej refleksji nad sobą, swoimi zachowaniami i poczynaniami. Sami zaproponowali tematy kolejnych spotkań, by budować lepsze relacje ze swoimi dziećmi w domu. Rodzice wychodzili z klasy uspokojeni, bez pośpiechu oraz bez pretensji. Niektórzy zostali dłużej, żeby indywidualnie porozmawiać. Dziękowali. To była najbardziej udana wywiadówka, w jakiej brałem udział. Sam mogłem się dużo nauczyć. Chyba też lepiej zrozumiałem problemy poszczególnych uczniów, gdy poznałem lepiej ich rodziców. Następne spotkanie odbyło się w podobnym klimacie, ale już nie w klasie, tylko w kawiarence oratoryjnej. Rodzice sami przynieśli ciasto, zrobiliśmy kawę i rozmawialiśmy. Niestety, takich spotkań było niewiele. Rzeczywistość szkolna jest niekiedy brutalna. Trzeba sporo się natrudzić, by wyrwać z niej czas na refleksję, rozmowę i słuchanie. Ale gdy się uda, to nawet wywiadówka może być OK. ▪