- Marzę o Rodzinie Salezjańskiej, która żyje radością Ewangelii
- Od redakcji
- Boże miłosierdzie to szczególny rodzaj miłości
- Salezjański Ośrodek Misyjny
- Salezjański Wolontariat Misyjny Młodzi Światu
- Papież młodych i rodziny
- Czeka nas wielkie i radosne świętowanie
- Kraków jest światowym centrum kultu miłosierdzia
- Ksiądz Bosko i papieże
- Sześć słów o miłosierdziu: „Wybiegł naprzeciw niego”
- Powiedz to pierwszy
- Ojczyzna – naród – wychowanie
- Boża mozaika
- Podarować serce
- Kręgosłup antykultury
- Wenanty, czyli mój sługa Boży
Sześć słów o miłosierdziu: „Wybiegł naprzeciw niego”
Bollettino Salesiano
strona: 22
Analizujemy dalej tę być może najcenniejszą z przypowieści Chrystusa: przypowieść „o miłosiernym Ojcu”, którą można przeczytać w 15. rozdziale Ewangelii św. Łukasza. Znajdujemy w niej sześć słów, które pozwalają nam bezpośrednio zrozumieć, co znaczy oprzeć wychowanie na miłosierdziu. Po omówieniu dwóch pierwszych słów („Ujrzał go” i „Wzruszył się”), przechodzimy do trzeciego -
„Wybiegł naprzeciw niego”
W świecie wschodnim nie godziło się, by jakiś starzec zaczął biec. A jednak ojciec, jak tylko dostrzegł syna, podniósł się i ruszył szybkim krokiem w jego kierunku. To miłość każe mu się poderwać i pobiec. Także ona stanowi centrum miłosierdzia. Bo być miłosiernym oznacza być przyciągniętym przez innych, podobnie jak magnes przyciąga żelazo. Oznacza nie należeć do siebie samego, ale do tego, kto tego potrzebuje. Możemy powiedzieć, że miłosierni rodzice nie są egocentrykami, ale altruistami: koncentrują się na dziecku. Są to słowa o wielkim natężeniu, które tutaj doskonale pasują. Bycie skoncentrowanym na dziecku nie oznacza postawienia go na czele rodziny. Byłby to bardzo poważny błąd. Podkreśla to wyraźnie znana pani psychoanalityk z Francji Françoise Dolto (1908-1988): „Dla dziecka nie ma nic gorszego niż wrażenie, że jego ojciec i jego matka są nim całkowicie zaabsorbowani”. Przesadnie na dziecku są skoncentrowani ci rodzice, którzy np. pozwalają mu, by samo decydowało, co ma jeść na kolację, jaki samochód kupić, dokąd wyjechać na wakacje. Być skoncentrowanym na dziecku nie oznacza również poświęcenia mu wszystkich naszych myśli, całego czasu. To także byłby wielki błąd. Nie ma takiego specjalisty od prawa małżeńskiego, który by nie przestrzegał, zwłaszcza młode mamy, przed poświęceniem dziecku całej uwagi, całkowitym skupieniem się na dziecku, odbierając w ten sposób uczucie i miłość, które należą się mężowi. Znawcy mówią nam, że aby małżeństwo było przyjemne i trwałe, nieodzowne jest, by mąż i żona znajdowali dla siebie każdego dnia odpowiedni czas, aby spojrzeć na siebie, porozmawiać ze sobą i okazać miłość. Być skupionym na dziecku nie oznacza również przyzwolenia na wszystkie jego zachcianki. Poważne konsekwencje obecnej, zbyt łagodnej edukacji są tak olbrzymie (dzieci słabowite i kruche, bez zapału), że upoważniają nas do tego, by powiedzieć, że rodzice zbyt łagodni wyrządzają największą szkodę swoim dzieciom. Tak więc, co oznacza wyjść naprzeciw dziecku, być nim zaabsorbowanym, jak ojciec z przypowieści? Odpowiedź jest krótka: wyjść naprzeciw dziecku, być skoncentrowanym na nim, oznacza zaspokoić jego rzeczywiste potrzeby, tj. jego prawa (istotnie, takimi są prawdziwe potrzeby dziecka, a nie kaprysy).
Prawdziwe potrzeby dzieci
Wszystkie dzieci, które lądują na planecie Ziemia, mają trzy absolutne potrzeby (trzy prawa): potrzebę przynależności, potrzebę pokoju i potrzebę dorosłości.
Potrzeba przynależności
„Nie jesteśmy kamieniami: nie wystarczy, że istniejemy! Nie jesteśmy roślinami: nie wystarczy, że oddychamy! Nie jesteśmy zwierzętami: nie wystarcza nam jedzenie! Jesteśmy istotami ludzkimi: potrzebujemy, byśmy byli w sercu i w oczach kogoś!”. Nikt nie lubi być dzieckiem niczyim. Potrzebujemy przynależności. Rodzice, którzy w pełni przyjmują dziecko, nawet gdy to nie spełnia ich oczekiwań; którzy otaczają go troską i go żywią – spełniają pierwszą potrzebę dziecka. Są mądrze na nim skoncentrowani.
Potrzeba pokoju
Dla dziecka każda forma nieporozumienia, napięcia jest nie do zniesienia. Jacqueline Renaud, psycholog, nie ma co do tego żadnych wątpliwości: „Jeśli pomiędzy rodzicami panuje napięcie, brak porozumienia, dziecko zazwyczaj to wyczuwa wcześniej od rodziców”. Świadczy to o tym, że pokój w rodzinie jest drugą absolutną potrzebą. Mądre przysłowie afrykańskie mówi: „Kiedy walczą ze sobą dwa słonie, tym, co cierpi, jest łąka”. Nie tylko w przypadku dziecka, ale zawsze, zwłaszcza w wieku dorastania, napięcia rodzinne są przyczyną cierpienia.
Potrzeba dorosłości
Ten, kto nie widzi dorosłych (tj. ludzi, którzy osiągnęli wiek dojrzały, bo to właśnie wyraża słowo „dorosły”), nie może dojrzeć. Istotnie, człowiek wzrasta tylko w cieniu drugiego człowieka, nie rzeczy. Krótko mówiąc, kto widzi tylko „bonsai”, nie będzie mógł nigdy stać się sekwoją. Jest to prawo pedagogiczne, które nie podlega dyskusji. Oto, dlaczego prawo do widzenia własnych rodziców, którzy są dorośli, jest pierwszym prawem dziecka. Jeśli nie jest obecne, dziecko nie będzie mogło nigdy stać się „wielkie”, stanie się jedynie „duże”. Innymi słowy, dziecko, które nie widzi „dorosłych”, jest traktowane (nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy) jak zwierzę, a nie jak człowiek. Jest to największa krzywda, jaką rodzice mogą wyrządzić dziecku. Takie są te trzy podstawowe prawa dziecka, których rodzice, którzy rzeczywiście są na nim skoncentrowani, przestrzegają, aby nie skraść mu życia, które mu darowali. Ojciec z przypowieści po raz kolejny jest dla nas mistrzem w sztuce wychowania.▪