facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2016 - lipiec/sierpień
Boże miłosierdzie to szczególny rodzaj miłości

Ks. Jan Machniak

strona: 4



Z ks. prof. Janem Machniakiem, wykładowcą teologii duchowości Papieskiej Akademii Teologicznej, rektorem Międzynarodowej Akademii Bożego Miłosierdzia, rozmawia Grażyna Starzak.

Księże Profesorze, na czym polega Boże Miłosierdzie?

Jest to szczególny rodzaj miłości, którą Bóg daje za darmo. Można tu przypomnieć ewangeliczne porównanie – słońce świeci zarówno dla dobrych, jak i dla złych, deszcz pada na pole człowieka, który oszukuje, jak i na pole tego, który uczciwie pracuje całe życie. To nieodwołalna miłość Boga. Bóg daje każdemu, oczywiście człowiek musi ze swej strony otworzyć się na tę miłość. Boże Miłosierdzie jest więc czymś bardzo charakterystycznym dla Boga. Po tym poznajemy, że Bóg jest, że rządzi i kieruje tym światem i nawet z najtrudniejszych sytuacji wyprowadza dobro. Nawet z takich, jak wojna, jak wielkie nieszczęście. To jest paradoks wiary chrześcijańskiej, że dzieje się straszne zło, hekatomba zła, a w samym środku tego zła pojawiają się przykłady miłości. Dają je męczennicy. Tak jak Maksymilian Kolbe, który poszedł na śmierć za człowieka, który chciał żyć dla swojej rodziny, dla swoich dzieci. Miłosierdzie jest największym przymiotem Boga – tak mówiła siostra Faustyna. Jest też tym dobrem, które człowiek może zrealizować w życiu. Wtedy, kiedy może coś dać za darmo, kiedy nie żąda zapłaty, kiedy nie oczekuje na wynagrodzenie.

Dlaczego w „Liście do Efezjan” Bóg jest określony jako „bogaty w miłosierdzie”?

Nie tylko święty Paweł, ale całe Pismo Święte, zarówno Stary, jak i Nowy Testament mówi o Bogu Stwórcy – Jahwe, Bogu, który jest wszechmogący, który rządzi i kieruje światem. Jednocześnie Pismo św. dodaje, że On jest miłosierny. Już w Starym Testamencie, w Księdze Wyjścia, Bóg, który objawił się Mojżeszowi, wyjawił mu swoje imię. „Jahwe – jestem, który jestem”. Kiedy Mojżesz nie zrozumiał, bo było to zbyt abstrakcyjne, wtedy mu powiedział – jestem miłością, miłosierdziem, przebaczeniem, darowaniem win, ale też tym ciepłem, co ochrania i osłania człowieka. Św. Paweł dokonał podsumowania tego wszystkiego, co jest i w Starym, i w Nowym Testamencie. Szczególnie w osobie Jezusa Chrystusa. Mówił o tym w „Liście do Efezjan”, że Bóg jest miłosierdziem nieodwołalnym i kocha każdego człowieka.


Teologowie porównują Boże Miłosierdzie z miłością ojca do syna marnotrawnego…

Pan Jezus w swoim nauczaniu dawał przykłady miłosierdzia – rozdawał chleb za darmo głodnym ludziom, uzdrawiał oraz nauczał. Ta przypowieść ewangeliczna o miłosiernym ojcu lub marnotrawnym synu jest wykładnią nauczania Chrystusa. Ojciec przebacza synowi, który roztrwonił jego majątek. Zgodnie z prawem żydowskim dzieci miały prawo do majątku ojca dopiero po śmierci. Ponieważ młodszy syn domagał się swojej części, ojciec zgodził się i dał mu tą część. Kiedy zobaczył, co się stało z tym majątkiem, ulitował się nad synem. Pismo Święte używa tu określenia „poruszyły się jego wnętrzności”. Bóg w swojej istocie, Bóg niezmienny wobec nędzy ludzkiej, wobec słabości, staje się czułym ojcem. Tak właśnie zareagował ten miłosierny ojciec, który przebaczył synowi. Przyjął go do domu i obdarzył na nowo miłością synowską. Te atrybuty, które otrzymał – sandały, czyli symbol człowieka wolnego; pierścień, czyli udział we władzy ojca; szata, przykrycie nagości syna – to przywrócenie pełnej godności człowiekowi, który ją utracił poprzez niedobre życie. To jest przypowieść, która mówi o tym, że można otrzymać więcej niż się miało, wtedy, kiedy człowiek potrafi wrócić do ojca i powiedzieć – zgrzeszyłem i proszę o przebaczenie.
Obok tej przypowieści o miłosiernym ojcu jest też opowieść o miłosiernym Samarytaninie. Samarytanin był dla żydów obcym człowiekiem, nie należał do wyznawców religii mojżeszowej. Samarytanie oddzielili się od judaizmu, mieli swoją wiarę. Taki Samarytanin szedł drogą i zobaczył cierpiącego człowieka. Kogoś, kto został pobity i ograbiony przez zbójców. Z powodu ran nie mógł się nawet podnieść. Nie miał też pieniędzy, aby zapłacić komuś za pomoc. Widzieli go ludzie bogaci, między innymi kapłan. Nie pomogli. To właśnie Samarytanin ulitował się nad nim. Nie tylko wziął tego człowieka na swojego osła, zawiózł do gospody i zapłacił za pobyt. Pan Jezus chciał w ten sposób powiedzieć, że miłosierdzie nie zna granic, że nie ma znaczenia, czy ktoś należy do naszej wiary czy nie. Miłosierdzie – w tym przypadku pochylenie się nad cierpiącym człowiekiem – jest też w pewnym sensie stratą czegoś, bo ten Samarytanin dał denara, dość dużo pieniędzy, aby ratować zdrowie pobitego człowieka. W ten sposób Pan Jezus nauczał o miłosierdziu. Szczytem objawienia Bożego Miłosierdzia jest śmierć Bożego Syna na krzyżu. Umiera po to, abyśmy wszyscy mogli dostąpić zbawienia, mieli dostęp do sakramentów. Śmierć Chrystusa tylko w tym kontekście jest zrozumiała. Śmierć zawsze jest przecież czymś bezsensownym, szczególnie śmierć na krzyżu. Pan Jezus na taką śmierć się zdecydował, aby pokazać, że Bóg nie waha się poświęcić swojego syna. To są najgłębsze prawdy naszej wiary.

Miłosierdzie często kojarzy nam się ze współczuciem dla biednych, ubogich…

Są różne znaczenia tego słowa. Miłosierdzie może też oznaczać filantropię, czynienie dobra. Ludzie, którzy mają pieniądze, zakładają fundacje i czynią dobro. Natomiast miłosierdzie w rozumieniu chrześcijańskim jest miłością darmo daną. Jest to wręcz tracenie czegoś ze świadomością, że się tego nie odzyska. Czasem wewnętrznie, duchowo można zobaczyć, jakie są owoce tego tracenia siebie. Teologicznie możemy powiedzieć, że Bóg traci, bo na krzyżu stał się bezsilny, bezradny. Niekiedy ta słabość jest przedmiotem wyśmiewania – co to za Bóg, który dał się ukrzyżować, nie ma siły, nie ma mocy. Święty Paweł powiedział: „moc w słabości się doskonali”. Miłosierdzie jest wyrazem jeszcze większej siły niż moc pieniądza, władzy. Chrystus na krzyżu jest dostępny dla każdego człowieka, jest królem wszystkich ludzi. W miłosierdziu nie tylko chodzi o filantropię, o dzielenie się z innymi. Chodzi o coś więcej. Przychodzi taki moment, że człowiek sobie uzmysławia, iż nie ma sensu gromadzenie dóbr w nieskończoność. Trzeba też w pewnym momencie je rozdawać, pomagać tym, którzy są w potrzebie.

W jaki sposób Jan Paweł II interpretował pojęcie Bożego Miłosierdzia?

Rozważaniom o Bogu „bogatym w miłosierdzie” Jan Paweł II poświęcił encyklikę Dives in Misericordiae wydaną w 1980 roku. Miłosierdzie, w koncepcji Ojca Świętego, stanowi rdzeń ludzkiej egzystencji. Dał temu wyraz w stwierdzeniu: „Miłosierdzie odpowiada nie tylko najgłębszej prawdzie owej miłości, jaką jest Bóg, ale także całej wewnętrznej prawdzie człowieka i świata, który jest jego doczesną ojczyzną”. Jan Paweł II zachęca wszystkich wierzących, by odkryli w Bogu Ojca miłosierdzia, który nigdy nie opuszcza człowieka, obdarza go swoją miłością, przebaczeniem i życzliwością. Pełnią objawienia Boga miłosierdzia jest jego Syn, Jezus Chrystus, Odkupiciel człowieka. W swoim nauczaniu i czynach pełnych miłosierdzia wobec chorych i słabych ukazywał On prawdziwe oblicze Boga Ojca. Ostatecznym objawieniem miłosierdzia Boga stała się śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, których owoce są dostępne w sakramentach.

Jak wygląda Boże Miłosierdzie w nauczaniu następców Jana Pawła II?

Nie jest przypadkiem, że w nauczaniu papieży przełomu XX i XXI wieku temat miłosierdzia pojawia się na różne sposoby i w różnych kontekstach. Można go odczytywać w kontekście przemian społecznych, jakie dokonują się od lat w Europie i na całym świecie, które Jan Paweł II nazwał kryzysem cywilizacyjnym. Refleksja nad tajemnicą Bożego Miłosierdzia w nauczaniu Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka prowadzi nas do sformułowania tezy, że miłosierdzie Boga jest drogą, którą powinien kroczyć Kościół XXI wieku. Jan Paweł II zapoczątkował refleksję teologiczną papieży nad miłosierdziem Bożym. Benedykt XVI w encyklice Deus caritas est rozważał tę Tajemnicę w inny sposób niż Jan Paweł II. Dla papieża Benedykta miłosierdzie jest odpowiedzią na Erosa, na miłość zmysłową, która może być destrukcyjna. Ona też jest piękna, ale jeżeli człowiek skoncentruje się tylko na doświadczeniach zmysłowych, to taka miłość może go niszczyć. Może stać się odurzającym seksem, który nigdy się nie kończy. Może stać się konsumowaniem dóbr bez umiaru i granicy. Papież Benedykt pokazywał w znaczeniu kulturowym, jak ważne jest miłosierdzie, ponieważ jest tą miłością, którą Bóg dzieli się z człowiekiem i którą człowiek dzieli się z drugim człowiekiem. Benedykt XVI mówił obrazowo, że miłość może mieć „śmiertelny pocałunek”. Wtedy, gdy człowiek koncentruje się na dobrach materialnych czy przeżyciach erotycznych faktycznie unicestwia, prowadzi do śmierci. Papież Franciszek natomiast zwraca uwagę na to, że miłosierdzie to jest odwaga dotykania tego, co jest od nas bardzo daleko. Franciszka interesują głównie ci najbiedniejsi, ludzie z marginesu. Nieprzypadkowo swoją pierwszą podróż odbył na wyspę Lampedusa, gdzie są tysiące uciekinierów z Afryki. Ostatnia podróż Franciszka na wyspę Lesbos u wybrzeży Turcji była również znamienna. Papież przywiózł do Watykanu trzy rodziny uciekinierów z Afryki. Pokazał przez to całemu światu, że tym ludziom jest potrzebna pomoc. Papież Franciszek w bulli Misericordiae vultus („Oblicze miłosierdzia”) zachęca nas, byśmy „zgłębiali prawdę o Bogu bogatym w miłosierdzie i wychodzili z nią na obrzeża naszej cywilizacji, gdzie cierpi człowiek, który nie poznał Boga”.

Powszechnie uważa się, że kult Bożego Miłosierdzia szerzy się dzięki św. Janowi Pawłowi II, który był tak bardzo związany ze św. Faustyną Kowalską. Czym wytłumaczyć związek dwóch Apostołów Bożego Miłosierdzia?

Ojciec Święty Jan Paweł II wiele razy wyrażał swój szacunek dla św. Faustyny Kowalskiej. Podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1997 roku odwiedził sanktuarium w Łagiewnikach, przypominając, że z nabożeństwem do Bożego Miłosierdzia zapoznał się już w czasie II wojny światowej, gdy jako robotnik fabryki Solvay przechodził codziennie obok klasztoru i wielokrotnie wstępował do kaplicy, w której siostra Faustyna widziała Jezusa Miłosiernego i rozmawiała z Nim o największej tajemnicy Boga. Boże Miłosierdzie było dla młodego Karola Wojtyły źródłem siły i nadziei w trudnych latach okupacji. Potem, już jako biskup krakowski, włączył się osobiście w szerzenie kultu Bożego Miłosierdzia. W 1965 r. rozpoczął proces beatyfikacyjny siostry Faustyny. Dokonał tego aktu w 1993 r. jako papież, a w 2000 roku kanonizował Apostołkę Bożego Miłosierdzia, nazywając ją darem Boga dla naszej epoki, ponieważ przekazała światu na przełomie tysiącleci Orędzie Miłosierdzia, które jest szczególnym znakiem nadziei dla całej ludzkości. ▪