facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2015 - lipiec/sierpień
Tylko żywa wiara

Tomasz P. Terlikowski

strona: 33



Instytucje, nawet najlepsi politycy czy media nie pomogą Kościołowi, jeśli Polacy stracą żywą wiarę. I to najważniejsza lekcja, którą wyciągnąć trzeba z tego, co wydarzyło się w Irlandii.

Przełom maja i czerwca spędziłem z rodziną w Irlandii. I tak się, zupełnie przypadkowo, zdarzyło, że przybyłem tam kilka dni po tym, jak w referendum mieszkańcy Zielonej Wyspy postanowili uznać, że związek dwóch facetów czy dwóch kobiet też jest małżeństwem. 62 procent z nich wsparło takie rozwiązania, a okręgi, które pomysł ten odrzuciły albo wsparły niewystarczająco mocno, natychmiast – w imię oczywiście wolności i demokracji – okrzyknięto homofobicznymi, zacofanymi i zaczęto się zastanawiać, co z nimi trzeba by zrobić. Wszystko to wydarzyło się w kraju, i to jest w całej tej sprawie najciekawsze, w którym Kościół – przynajmniej w wymiarze instytucjonalnym – jest nadal potęgą. Ogromna większość szkół (darmowych) formalnie jest katolicka, religii uczą się niemal wszystkie dzieci, a proboszcz nadal ma ogromnie dużo do powiedzenia w społeczności lokalnej. Politycy, choć wszystkie partie wsparły głosowanie za zmianą definicji małżeństwa, także nieustannie deklarują swój katolicyzm i swoją chadeckość. Na terenach wiejskich świątynie są pełne, a Irlandczycy masowo chrzczą swoje dzieci. Tyle że to wszystko w niczym nie zmienia faktu, że za tymi zewnętrznymi formami nie kryje się już treść. Arcybiskup Dublina wprost przyznaje, że osiemdziesiąt procent (to nie przejęzyczenie) jego katechetów jest niewierząca, a i wśród pozostałych 20 procent nie brak niepraktykujących. Powołania do zgromadzeń żeńskich przestały płynąć jeszcze w latach 70., w związku z czym wiele konwentów wygląda jak domy opieki, a nie klasztory. Kapłanów też już zaczyna brakować, a wielu z nich obawia się jakiejkolwiek pracy z dziećmi (to pozostałość skandali seksualnych). Ogromna większość katolików (w tym także duchownych) nie akceptuje nauczania Kościoła i uznaje, że należy je zmienić albo zwyczajnie zlekceważyć. Zetknięcie z taką rzeczywistością uświadamia niezwykle mocno, że to nie instytucje i nie wsparcie państwa jest siłą Kościoła. Ten ostatni jest w stanie przetrwać, gdy brakuje mu instytucji, gdy atakuje się go z każdej strony, ale nie jest w stanie żyć, gdy ludziom zaczyna brakować żywej wiary, realnego spotkania z Chrystusem. To właśnie stało się w Irlandii. Kapłani nie mieli dość odwagi, by głosić pełną doktrynę, siostry zaczęły zrzucać habity (rzekomo po to, by być bliżej ludzi), a ludzie traktowali wiarę jak tradycję, a nie związek z żywym Bogiem. I w efekcie, choć fasada trwała, to w środku wszystko zaczęło gnić, rozpadać się. Jeśli o tym wszystkim mówię, to nie po to, by cieszyć się, że Polsce to nie grozi, ale przeciwnie, bo mam wrażenie, że – przy wszystkich różnicach między naszym krajem a Zieloną Wyspą – i u nas może powtórzyć się podobny scenariusz. My katolicy z Polski zbyt często cieszymy się siłą społeczną, jaką niewątpliwie dysponuje Kościół w Polsce, a zapominamy, że jedyną naszą nadzieją jest wiara w Boga. Jeśli jej zabraknie, to w ciągu kilku lat – i to nawet bez wielkich skandali – może dojść do podobnego wypłukania moralności chrześcijańskiej i katolickiego życia, z jakim mamy do czynienia w Irlandii. Aby temu zapobiec trzeba naprawdę zakasać ewangelizacyjnie rękawy. I siać, siać, siać. ■

Kościół jest w stanie przetrwać, gdy brakuje mu instytucji, gdy atakuje się go z każdej strony, ale nie jest w stanie żyć, gdy ludziom zaczyna brakować żywej wiary, realnego spotkania z Chrystusem.