- Ten, kto jest kochany, otrzyma wszystko, zwłaszcza od młodzieży
- Od redakcji
- Wychowanie do czystości
- Don Bosco Network
- Bangladesz Zbudujmy studnie
- Nigeria Radujcie się zawsze w Panu
- Chwyć różaniec i walcz!
- Współpraca rodziców i nauczycieli
- Nie przyszłam żebrać o dwóję
- Sieją, a czas pokaże, jakie będą owoce
- Wychowanie w dzieciństwie
- Czystość księdza Bosko
- Oszustwo amuletów
- Ciało świątynią ducha
- Walka o dzieci trwaWalka o dzieci trwa
Nigeria Radujcie się zawsze w Panu
Agnieszka Mazur
strona: 11
W pierwszy poniedziałek sierpnia, nie później niż o godz. 8.30, wybrzmiało po raz pierwszy hasło tegorocznego Holiday Camp: Rejoice in the Lord always! – Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam, radujcie się! (Flp 4, 4). Od tego momentu rozpoczęliśmy naszą wspólną podróż z grupą trzystu sześćdziesięciu dzieci i pięćdziesięciu animatorów.
Podróż, w czasie której każdego dnia udajemy się na modlitwę, dumni Nigeryjczycy śpiewają swój hymn narodowy, prowadzimy lekcje, zajęcia z tzw. talent development, organizujemy czas wolny i wspieramy nasze drużyny w czasie popołudniowych gier i konkurencji. Każdy z czterech polskich wolontariuszy ma swoje obowiązki w czasie obozu wakacyjnego – ang. Holiday Camp. Asia i Ania prowadzą najmłodszą grupę uczestników, poszukując nowych metod pracy z dziećmi, wyszukując zabawy. Kamila prowadzi zajęcia muzyczne, ucząc nowych piosenek, pokazując, jak właściwie trzymać gitarę czy ucząc nowego stylu gry na bębnach, a razem zajmujemy się grupą dzieci, które tworzą gry planszowe – memory, warcaby, puzzle. Nie brakuje zajęć z matematyki czy spotkań formacyjnych dla młodszych uczestników obozu.
Towarzysze naszej podroży to Nigeryjczycy od pierwszej klasy szkoły podstawowej aż do szkoły średniej. Każdy z obowiązków jest wyzwaniem, któremu stawiamy czoła. Nie brakuje momentów motywacyjnych, kiedy widać, że dziecko nauczyło się dodawać i odejmować, mnożyć czy dzielić, myśleć logicznie a nie schematycznie przy rozwiązywaniu zadań z treścią.
W każdej z grup jest pilny uczeń, dziecko nieznające angielskiego i łobuz, którego można zainteresować jedynie układami choreograficznymi. Pierwszego dnia, po sprawdzeniu listy, okazało się, że szarfa, którą założyłam ma kolor niebieski, a patron, który będzie nas prowadził przez następne cztery tygodnie to nikt inny jak Michał Magone. Czy to przypadek? Michał Magone w wieku trzynastu lat poznał księdza Bosko na jednej ze stacji kolejowych. Sam nazywał się nierobem z zawodu, ale to nie przeszkodziło, by kilka dni po tym spotkaniu trafić na Valdocco, gdzie stał się oddanym wychowankiem. Idąc za przykładem Michała z Carmagnola nie brakuje nam energii do zabawy, czasem też psot. Wciąż jednak jest nadzieja, że w walce o radość i owocny czas, zwycięstwo będzie należało do nas, bo przecież potrzeba świętych, którzy noszą jeansy i tenisówki, lubią muzykę, taniec i sport.
Trwająca przez cały sierpień podróż, jak każda inna, przyniosła wiele doświadczeń, czasem zmęczenie, ale z takimi przewodnikami jak Magone, Savio, Goretii czy Vicunia dotarliśmy cali i zdrowi do celu, po przebyciu naszego nigeryjskiego safari.
Agnieszka Mazur,
Salezjański Wolontariat Misyjny Młodzi Światu