- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Żyć i pracować razem
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. O wychowaniu bez obaw
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Lęk przed wychowaniem
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Dziecko – twór doskonały
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Moja trauma wychowawcza
- ROZMOWA Z... Sztuka wychowania
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Konieczność wychowywania
- GDZIEŚ BLISKO. To twoja wina, że taki jestem
- POD ROZWAGĘ. Podróże poza ciałem
- POKÓJ PEDAGOGA. Wybór szkoły
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Kto decyduje o dzietności rodziny?
- DUCHOWOŚĆ. Logika nie z tej ziemi
- MISJE. Trzydzieści trzy lata w Japonii
- MISJE. Bank Ducha Świętego
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Ewangeliczne opowieści o MĘCE PAŃSKIEJ
- PRAWYM OKIEM. Przyjdź Panie!
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Dziecko – twór doskonały
Agnieszka Podgórska
strona: 7
Tosia od czwartego miesiąca życia ssie kciuk. Obrazek rozkoszny sam w sobie, ale zwrócono mi uwagę, że może to spowodować wadę zgryzu, wymowy, a co za tym idzie inne problemy z tym związane. Żeby nie skrzywdzić mojej córeczki, szybko zalogowałam się na odpowiednich portalach i forach internetowych. Trzeba ratować dziecko póki czas, bo przecież nie może być brzydkim kaczątkiem. Jedni radzili obwiązywać ręce bandażem, obklejać plastrami, smarować musztardą, octem, lakierami kupionymi w aptece. Zdarzali się nawet tacy, którzy radzili przywiązywać dziecku ręce do tułowia. Poza tym, dziecko które ssie kciuk na pewno ma jakieś poważne problemy emocjonalne.
Co to więc dla mnie oznacza? Na pewno gdzieś popełniłam błąd, czymś, jakimś zdarzeniem, skrzywdziłam moją córkę. Zaczęłam więc walczyć z tym nieszczęsnym kciukiem, który tak dobitnie świadczył o mojej winie. Niestety nic nie działało. Wszelkie sposoby powodowały, że Tosia kciuk ssała jeszcze częściej i jeszcze mocniej. Czytałam i szukałam więc porad w dalszym ciągu. I tak trafiłam na informacje, że to nieprawda, żeby ssanie kciuka powoduje jakiekolwiek wady. Gdzie leży więc prawda, kto ma rację, kogo słuchać?
I wtedy zdałam sobie sprawę, że mam zdecydowanie za duży dostęp do informacji, często sprzecznych. Większość poradników kreuje postać dziecka idealnego i taki jego obraz wręcz nam narzucają. Dziecko musi pięknie wyglądać, wszystko posiadać, uczęszczać na wszelakie zajęcia pozaszkolne, należeć do wielu kółek zainteresowań, biegle mówić w przynajmniej jednym obcym języku, modnie się ubierać, a przede wszystkim jego cechy rozwojowe muszą następować zgodnie z tym, co podają opracowania naukowe. A jeśli tak nie jest, to jesteśmy złymi rodzicami. Znowu poczucie winy!
Nasze mamy, babcie, nie miały dostępu do tylu informacji. Wychowały nas bez Internetu i telewizji, które podają wzorzec „dziecka doskonałego”, do którego my chcemy za wszelką cenę dopasować swoje dzieci. Ale czy naprawdę nie może już sobie spokojnie żyć dziecko z wadą zgryzu? Czy jego rodzice muszą być napiętnowani jako ci, którzy o nie nie zadbali?
Ja zbuntowałam się! Przestałam walczyć ze ssaniem kciuka mojej córki. Zupełnie na to nie zwracam uwagi. I paradoksalnie, Tosia jakby sama o nim zapomniała i ssie go już tylko sporadycznie. Uspokoiła się.
Zmęczyło mnie to poszukiwanie na siłę problemów i tworzenie „dziecka idealnego” według rozumienia tego świata. Odłożyłam wszelkiej maści poradniki. I w końcu poczułam się wolna i spokojna. Nareszcie bez poczucia winy, że krzywdzę moje dziecko.