- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Żyć i pracować razem
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. O wychowaniu bez obaw
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Lęk przed wychowaniem
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Dziecko – twór doskonały
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Moja trauma wychowawcza
- ROZMOWA Z... Sztuka wychowania
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Konieczność wychowywania
- GDZIEŚ BLISKO. To twoja wina, że taki jestem
- POD ROZWAGĘ. Podróże poza ciałem
- POKÓJ PEDAGOGA. Wybór szkoły
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Kto decyduje o dzietności rodziny?
- DUCHOWOŚĆ. Logika nie z tej ziemi
- MISJE. Trzydzieści trzy lata w Japonii
- MISJE. Bank Ducha Świętego
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Ewangeliczne opowieści o MĘCE PAŃSKIEJ
- PRAWYM OKIEM. Przyjdź Panie!
WYZWANIA
ks. Andrzej Godyń
strona: 3
Każdy wychowawca, każdy rodzic wie, jak często wychowanie jest rodzajem pojedynku. Z jednej strony w szranki staje dziecko czy młody człowiek, który uważa, że coś jest mu niezbędnie potrzebne do przeżycia: w domu, w szkole, wśród kolegów itd. Z drugiej rodzic, który wie, że nie tylko doskonale można się bez tego obejść, ale to coś jest szkodliwe, zbyt drogie, niebezpieczne.
Po początkowych negocjacjach, zwanych także dialogiem wychowawczym, w którym strony wyjaśniają sobie „dlaczego muszę to mieć” i „dlaczego nie możesz tego mieć”, następuje faza utwierdzenia się na pozycjach, w których racje dorosłych coraz trudniej bronią się przed pragnieniami dzieci. Rozpoczyna się bombardowanie, w którym strona broniąca się musi bohatersko znieść każdy kaliber broni przeciwnika, typu: „ale już wszyscy w klasie to mają”, „ty nigdy na nic się nie zgadzasz”, „inni mnie wyśmieją”, „a bratu na wszystko pozwalasz”, „innym rodzicom jakoś nie przeszkadza”, „ty mnie w ogóle nie kochasz”, „bo zadzwonię na błękitną linię” (to ostatnie w rodzinach bardziej uświadomionych i wrażliwych na prawa dziecka). W końcu pada argument najcięższego kalibru, wobec którego każda racjonalna perswazja pozostaje bezsilna: „bo ja chcę!”.
Oblężenia jak wiadomo z reguły kończą się kapitulacją lub odsieczą. Jeśli współczesny wychowawca coraz łatwiej kapituluje, to także dlatego, że nikt nie spieszy mu z odsieczą. Przeciwnie – coraz bardziej wytrąca mu się z rąk stosowane od zawsze środki perswazji. Jednak zwycięstwa młodej armii najczęściej są pyrrusowe. Choć może zdarzyć się inaczej, na ogół to dorosły wie więcej o życiu, co jest dobre a co złe; co potrzebne a co niebezpieczne, więc zwycięstwa w walce z troską rodziców nie przynoszą wolności.
Wychowanie to oczywiście nie wojna, ale bez płynącej z miłości odwagi stawiania granic i wymagań, pozostawia za sobą spaloną ziemię.