- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Bł. Albert Marvelli (1918-1946)
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. W poszukiwaniu męskości
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Niezastąpiona rola ojca
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Miłość Taty
- ROZMOWA Z... Prowadzić młodych do Chrystusa
- GDZIEŚ BLISKO. Nasz Abuna
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Ojciec
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- POD ROZWAGĘ. Polowanie na czarownice?
- POKÓJ PEDAGOGA. Dziecko w żłobku
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Jakość życia
- DUCHOWOŚĆ. Modlitwa Ducha
- MISJE. Spadkobiercy księdza Hoppe
- MISJE. List z Odessy
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Ewangelia według św. Łukasza
- PRAWYM OKIEM. Niech nas zobaczą!
PRAWYM OKIEM. Niech nas zobaczą!
Tomasz P. Terlikowski
strona: 22
Polskie liberalno-lewicowe elity przestały już nawet udawać, że chcą dialogować z Kościołem czy chrześcijanami. Teraz nadszedł czas na całkowicie otwartą wojnę. I niestety trzeba powiedzieć, że nie jesteśmy na nią przygotowani.
Wydarzenia rozgrywają się w tempie zastraszającym. Zaczęło się od wydarzeń z sierpnia ubiegłego roku, gdy młodzież wrzeszczała, że wybiera Barabasza, a medialne autorytety z podziwem śledziły happening. Potem przez prawie rok tolerowano wyrostków, którzy sikali na znicze, profanowali krzyż czy poniżali modlących się ludzi. I nie słychać było mocnych głosów sprzeciwu, także ze strony najbardziej medialnych biskupów, którzy bardziej skupieni byli na przekonywaniu, że czas już zakończyć żałobę, niż na obronie modlących się na Krakowskim Przedmieściu ludzi.
Taka postawa ośmieliła tych, dla których chrześcijaństwo jest zagrożeniem. Trudno się im zatem dziwić, że przystąpili do ataku i najpierw uznali – ustami sędziego – że darcie Biblii i określanie jej mianem g... jest OK, bo to sztuka. Krótko później otwarty satanista i człowiek kpiący z tragedii holokaustu (warto przypomnieć, że pierwszym pseudonimem Adama Darskiego była ksywa Holokausto) otrzymuje intratny kontrakt w TVP, a jego prawa do obrażania chrześcijan zaczynają bronić nie tylko artyści, ale i politycy chadeckiej ponoć PO (faktem jest, że nie wszyscy). Znalazł się zresztą nawet jeden ksiądz, który uznał, że biskupi Nergala atakują za bardzo i że to zupełnie niepotrzebne. Na koniec zaś prokuratura uznała, że budowanie krzyży z puszek po piwie nie dotyka niczyich uczuć religijnych.
Ale na tym zabawa się nie kończy. Dziennikarze ośmieleni wyrokiem sądu w sprawie Nergala zaczynają sobie używać jeszcze mocniej. Najpierw we „Wprost” pokazuje się zdjęcie Nergala w stroju papieskim i z symbolami satanistycznymi, później na okładce „Newsweeka” możemy obejrzeć sobie „ukrzyżowanego” Palikota... I nic się nie dzieje. A dokładniej nie dzieje się nic takiego, czego nie zaplanowaliby prowokatorzy. Im bowiem chodzi o to, by zagrzmieli biskupi, by posypały się gromy, a potem okazało się, że nic nie udało się uzyskać.
Oczywiście w takiej sytuacji nie można było milczeć. Hierarchia Kościoła musiała zareagować, ostro potępiając zarówno TVP, jak i obecność w niej satanisty. Ale problem polega na tym, że zabrakło armii, która wezwania biskupów mogłaby podjąć. Katolikom świeckim starczyło entuzjazmu, żeby zebrać kilkadziesiąt tysięcy podpisów pod apelem do TVP i by wydać kilka, może kilkanaście oświadczeń. I uznano, że sprawa została załatwiona, my zrobiliśmy już swoje, a że przegraliśmy, to cóż – zdarza się. I właśnie to jest w całej tej sprawie najgroźniejsze. Antykatolickie siły otrzymały bowiem jasny sygnał, że katolików można obrażać bezkarnie, że jedyne na co nas stać, to słowa, i że nic im nie grozi. Można się więc spodziewać, że w najbliższych miesiącach będzie tylko gorzej. Zabawy z szatanem, profanowanie krzyży, darcie Biblii – będzie wchodziło powoli w przestrzeń publiczną, a Sławomir Nowak czy Tomasz Nałęcz (nie mówię już o Palikocie, Pawle Wrońskim czy Magdalenie Środzie) będą coraz otwarciej wycierali sobie gęby wolnością opinii, która ma usprawiedliwiać mowę nienawiści w stosunku do chrześcijan.
Katolicy nie mogą zaś na to nie odpowiedzieć. Problem polega tylko na tym, że nie powinniśmy dać się wciągnąć w walkę na terenie i w czasie zaproponowanym przez przeciwników. Musimy działać mądrze, rozsądnie, przewidując kolejne posunięcia antychrześcijańskiej lewicy. Zamiast emocjonalnych pokrzykiwań, trzeba przygotować zbiorowe pozwy przeciw „Newsweekowi” i to tak przygotowane, by nie odrzucono ich z przyczyn formalnych. Reklamodawcy tego tygodnika powinni dostać – i to imiennie adresowane do właścicieli firm lub ich prezesów – protesty od obrażonych chrześcijan. A na deser ładny protest zorganizowany przez Akcję Katolicką, która z całej Polski autokarami przywiezie chrześcijan, którzy pod budynkiem TVP będą razem – w dziesięć czy dwadzieścia tysięcy osób – odmawiać różaniec, podczas emisji programu z Nergalem.
Niemożliwe? Może. Ale za to konieczne. Chrześcijanie muszą się zmobilizować, bo jeśli tak się nie stanie, to za kilka miesięcy będzie można bezkarnie nasikać na Biblię, jeśli tylko zapewni się, że było to dzieło sztuki.