facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - październik
SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Ojciec

ks. Marek T. Chmielewski SDB

strona: 13



Ksiądz Bosko nie urodził się ojcem. Wręcz przeciwnie, on swoje ojcostwo musiał bardzo mozolnie zdobywać. Przeszedł przy tym długą, trudną drogę od utraty własnego ojca do pełnego utożsamienia się z ideałem „ojca”.

W sierpniu tego roku rozpoczęliśmy trzyletnie przygotowanie do jubileuszu 200-lecia narodzin księdza Bosko. Ks. generał Pascual Chàvez zaproponował, aby kolejne lata tego salezjańskiego triduum poświęcone były historii, pedagogii i duchowości turyńskiego świętego. Powrót do historii księdza Bosko powinien nie tyle przypomnieć nam wydarzenia z jego życia, co pomóc lepiej poznać jego czasy, uwarunkowania i okoliczności, w jakich żył, a tym samym odkryć kierujące nim motywacje, zrozumieć jego decyzje i dokonane wybory.

Taki powrót do historii pokaże nam, że ksiądz Bosko nie urodził się wychowawcą, kapłanem, zakonodawcą, pisarzem, budowniczym czy świętym, a do wszystkiego w swoim życiu bardzo mozolnie dochodził. Uzmysłowi nam także cenę, jaką płacił, aby wiernie realizować swoje powołanie. Przyzwyczailiśmy się bowiem traktować księdza Bosko, jak bohatera z pomnika, nieskazitelnego, bez żadnej rysy. Co więcej, jesteśmy przekonani, że on od zawsze stał na pomniku. Tymczasem powrót do jego biografii, powrót krytyczny, pozwoli nam zrozumieć, że jak każdy z nas był człowiekiem i musiał się mierzyć z tym, co ludzkie. Ponieważ z pomocą poradził sobie z takim wyzwaniem, może być wzorem do naśladowania. I właśnie dzięki temu należy mu stawiać pomniki.

Jednym z wymiarów życia księdza Bosko, na który tak należy popatrzeć, jest jego ojcostwo. Przyzwyczailiśmy się mówić o nim nasz „Ojciec i Założyciel”. W 1988 r., z okazji 100-lecia jego śmierci Jan Paweł II, w uznaniu jego zasług i szczególnego miejsca w historii Kościoła nadał mu tytuł „Ojciec i Nauczyciel Młodzieży”. To wszystko jest dla nas takie oczywiste. A przecież ksiądz Bosko nie urodził się ojcem! Wręcz przeciwnie on swoje ojcostwo musiał bardzo wytrwale zdobywać. Przeszedł przy tym długą, trudną drogę od utraty własnego ojca do pełnego utożsamienia się z ideałem „ojca”. Wielkość niniejszego tekstu nie pozwala na szczegółowe potraktowanie tego zagadnienia. Warto wiedzieć jednak, że są na ten temat pogłębione studia.

Dla naszego użytku zaznaczę tylko, że początek drogi księdza Bosko do „ojcostwa” zaczął się wraz ze śmiercią jego taty. Jak wiemy, miłość i mądrość mamy Małgorzaty łagodziły nieco efekty barku ojca. Z oczywistych względów nie w każdym wymiarze życia małego Janka. Wraz z sieroctwem zaczęło się w nim nieustanne poszukiwanie „ojca”, które zwłaszcza w okresie dojrzewania i wczesnej młodości, stało się dla niego powodem wielu cierpień. Do rangi symbolu tego poszukiwania urasta jego znajomość, a potem przyjaźń, z ks. Calosso, który nie tylko zadbał o jego naukę, utrzymanie, stworzył mu perspektywę pójścia do seminarium, ale przede wszystkim zajął w życiu Janka miejsce utraconego wcześnie ojca. Śmierć tego kapłana odbiła się potężnym kryzysem psychosomatycznym w życiu chłopca. Dopiero w młodości, wciąż dojrzewając, Jan Bosko sam zdoła zdefiniować figurę idealnego „ojca”, do utożsamienia z którą będzie potem dążył z pełną determinacją. Jego wyobrażenie „ojca” nabiera kształtów w konfrontacji z postawą kapłanów, którzy w relacji z Jankiem nie są tak ojcowscy, jak ks. Calosso. Nie widzą młodych, nie rozumieją, co oni mają w sercu. A także w kontraście do przełożonych z seminarium w Chieri – według pewnych opisów księdza Bosko – zimnych, odległych od kleryków i ich spraw.

Pod wpływem tych obserwacji Janek zdecydował, że on sam, gdy zostanie księdzem będzie inny. Będzie widział młodych i ich sprawy. Stanie się taki jako kapłan, decydująca będzie w tym jego wiara. Gdy spotka biednych turyńskich chłopców, od razu będzie chciał z nimi rozmawiać, poznać ich serce, zdobyć ich dla siebie. I będzie im miał do dania to, co dla niego najważniejsze: zbawienie, niebo, życie wieczne. Jak prawdziwy ojciec, będzie chciał oddać im to, co ma najlepszego. Stanie się ojcem! Wszystko inne będzie tego konsekwencją.