- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Sługa Boży Wincenty Cimatti (1879-1965)
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Mama, która jest
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Sejf i wychowawczyni
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Nic szczególnego?
- ROZMOWA Z... Macierzyństwo to dawanie życia
- GDZIEŚ BLISKO. Pod płaszczem Wspomożycielki
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Po raz drugi… matka
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- POKÓJ PEDAGOGA. Kłopotliwe noclegi
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. PATYCZEK kontra stan alfa
- BIOETYKA. Wartość prawdziwego wypoczynku
- DUCHOWOŚĆ. Następne nawrócenie
- MISJE. Afrykańskie migawki
- MISJE. Zapiski Tunezyjskie
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Ewangelia według św. Mateusza
- PRAWYM OKIEM. Zagłuszony przekaz
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Nic szczególnego?
Joanna Dzieciątko
strona: 7
Z okazji Dnia Matki przygotowano w telewizji reportaż o polskich matkach. Niestety jedna z nich mówiła o swojej roli jakby ze smutkiem czy zażenowaniem. Prawdopodobnie czuła, że nie jest to w pełni akceptowane społecznie i że nie robi nic szczególnego.
Kiedy w naszej rodzinie przychodziły na świat dzieci, mój pogląd na wychowanie dopiero się kształtował. Choć na początku nie wiedziałam czy chcę być z nimi w domu, to czułam, że mam pierwszeństwo w dotarciu do ich serc. Spędzałam z dziećmi dużo czasu. Zabierałam je wszędzie, gdzie to było tylko możliwe. Na zakupy, spacery, do urzędu, do sąsiadki. Nie zawsze było łatwo, ale zdecydowałam się ofiarować im mój czas. Chciałam wypełniać serca dzieci miłością, a nie tylko zajęciami z rytmiki, plastyki czy języków obcych. Wiedziałam, że tego nie zrobi za mnie nawet najlepsza opiekunka czy nauczycielka.
Nieustanne bycie z małym dzieckiem nie jest łatwe. Ja też przeżywałam chwile zwątpienia, zmęczenia i chęci oderwania się od domu. Oprócz pięknych pamiątkowych fotografii ze ślicznym bobaskiem, pamiętam wszystkie trudności i zmagania. Jednak nie podejmując pracy zawodowej i tak mogłam mieć i realizować swoje pasje i zainteresowania. Trzeba było tylko twórczo pomyśleć jak to zaplanować! Ale się opłaciło.
Wiele razy mogłam obserwować, jak moja córka, bawiąc się lalkami „wpajała” im zasady, których ją uczyłam. Mówiła: „Trzeba myć ząbki, żeby nie chorowały” albo: „Ponieważ byłaś niegrzeczna muszę postawić cię do kąta, kocham cię i chcę, żebyś była posłuszną córeczką”. Były też „duchowe rozmowy”, kiedy np. Ania mówiła do swojej lali: „Nie bój się ciemności, bo Pan Jezus cię kocha i zawsze jest przy tobie”. Zdarzały jej się także poważne rozmowy z dorosłymi. Choć pewnie sama nie zdawała sobie z tego sprawy, była światłem dla innych, kiedy np. zapraszała do wspólnej modlitwy.
Moje dzieci czasem lubią zadawać te same pytania. Np.: „Mamusiu, skąd się wziąłem?”. I nie chodzi tu o wyjaśnienie technik poczęcia dziecka, ale o potwierdzenie, że czekaliśmy na nie przez dziewięć miesięcy i bardzo cieszyliśmy się, kiedy już się urodziło. Jest mnóstwo takich codziennych sytuacji, kiedy dziecko pyta (niekoniecznie wprost) czy mnie kochasz? Czy jestem dla ciebie ważny? Życzę wszystkim mamom, żeby były wtedy obecne przy swoich dzieciach, jeśli tylko mają taką możliwość.