facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - wrzesień
WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Mama, która jest

s. Anna Świątek FMA

strona: 4



„Mamo, a czy Kraków to państwo?” – pyta 5-letnia dziewczynka. Dobrze, że jest mama, która zna odpowiedź na wszystkie pytania przedszkolaka, bo to, że dziecko zwraca się do mamy z pytaniem, jest wyrazem nie tylko ciekawości, ale przede wszystkim zaufania. Mama nie wyśmieje, wysłucha i na pewno odpowie.

Kluczem do „ważności” matki w życiu dziecka jest więc przede wszystkim zaufanie. Rozwija się ono już w życiu płodowym, gdy mama, świadoma swego stanu, poprzez właściwy styl życia, zapewnia dziecku bezpieczne środowisko rozwoju. A ono, wyczuwając wciąż to samo przyjazne bicie serca, upewnia się o jej miłości i bez obaw kontynuuje swój bieg ku spotkaniu z nią po drugiej stronie.

Zaufanie
Dziecko jako niemowlę jest nadal całkowicie zależne od swojej matki. Jest fizycznie kruche i bezradne. W odróżnieniu od młodego zwierzęcia, ludzkie niemowlę nie jest w stanie samo zbliżyć się do pokarmu czy poradzić sobie z innymi potrzebami naturalnymi. Mama musi je wziąć, by nakarmić, umyć i pomóc we wszystkich życiowych czynnościach. Również później, gdy nie jest już niemowlęciem, małe dziecko jest przede wszystkim istotą zaufania a nie instynktu. Młode zwierzę zawsze obwącha pokarm, zanim zacznie jeść; dziecko bierze, mając zaufanie do osoby, która się o nie troszczy.
Zaufanie może rozwijać się jedynie w atmosferze miłości. Nie wystarczy, by kobieta znała się na pielęgnacji dziecka od strony technicznej i wykonywała wszystkie czynności z wielką skrupulatnością. Jeśli będzie pozbawiona delikatności serca i łagodności, jeśli będzie zimna i szorstka w swych gestach, może na całe życie zranić serce małego, delikatnego człowieka. Dotyczy to oczywiście dziecka w każdym wieku. I jeśli zwierzę poradzi sobie w życiu dzięki swym instynktom, to dziecko bez miłości i zaufania bliskiej osoby nie rozwinie się, a może nawet nie przeżyje.
Rola matki jest więc służbą wobec natury. Ona wprowadza dziecko w nowe środowisko życia i kreuje to środowisko tak, by sprzyjało jego rozwojowi; ona uczy panowania nad instynktami, czyli funkcjonowania jak osoba ludzka; ona, pielęgnując relację zaufania, otwiera przed dzieckiem świat relacji, z których składać się będzie całe jego przyszłe życie.

Obecność
Fundamentem i warunkiem spełnienia tej roli jest obecność matki. Zdawać by się mogło – rzecz oczywista, warto jednak uświadomić sobie kilka aspektów tej obecności.
Przede wszystkim – kontakt fizyczny z dzieckiem. Jest on poniekąd przywilejem matki, bo to właśnie ona a nie ojciec nosi przez dziewięć miesięcy dziecko w swoim ciele. Dziecko uczy się fizycznej obecności matki, rozpoznaje ją i tylko będąc jej pewnym może zbudować relację zaufania. Ten kontakt przedłuża się następnie w konkretnych gestach: noszenie na rękach, objęcia, pocałunki. Choć z biegiem czasu stają się one mniej intensywne, powinny przez wiele lat towarzyszyć dziecku, dając mu pewność czuwającej obecności wzbudzającej ufność.
W niektórych kulturach afrykańskich gesty wyrażające tę silną więź fizyczną z matką są bez wstydu okazywane nawet wobec dorosłych już dzieci. Są one konkretnym wyrazem zaufania, jakie od początku istnieje między matką a dzieckiem. Nietrudno sobie wyobrazić konsekwencje ich braku.
Rozstanie z matką ze względu na jej wielogodzinną pracę zawodową, z matką wyjeżdżającą do pracy za granicę czy inne tego typu sytuacje, prowadzą do lęków, mają negatywny wpływ na rozwój dziecka i skutkami swymi sięgają nawet w dorosłe życie. Uważny nauczyciel prędko rozpozna w swojej klasie dziecko pozbawione fizycznej obecności matki bądź przez jego nadmierne szukanie czułości, bądź przez zamknięcie i nieufność wobec otoczenia.
Kontakt fizyczny jest nieodłącznie związany z rozwojem emocjonalnym. Stała obecność matki przy dziecku, dająca poczucie stałości emocjonalnej i poczucie bezpieczeństwa w wyrażaniu własnych uczuć, ma ogromne konsekwencje w przyszłości: zagwarantuje stałość emocjonalną w młodzieńczym i dorosłym życiu. Gdy brak matki lub brak stałości w osobach ją zastępujących (zmieniające się często opiekunki dziecka, a potem wychowawczynie w przedszkolu), zaczyna funkcjonować w dziecku mechanizm obronny: nie przywiązywać się lub przywiązywać się powierzchownie. Czyż nie widać potem braku emocjonalnej stabilizacji i trwałości relacji w związkach podejmowanych w dorosłym życiu?
Obecność matki jest wychowawcza sama w sobie. Dziecko uczy się wszystkiego, wzorując się na przykładach zaczerpniętych od osób z jego najbliższego otoczenia. Gdy z czasem krąg jego widzenia i czerpania wzorców poszerza się, obecność matki jest konieczna w towarzyszeniu dziecku w jego nowych odkryciach, w filtrowaniu tego, co przynosi „ze świata” (z podwórka, z przedszkola, ze szkoły) i korygowaniu „nowości”. Gdy brak matki, dziecko niemające jeszcze zdolności rozeznawania moralnego, utrwala negatywne postawy, które zdają mu się często łatwiejsze i przyjemniejsze. Gdy na przykład przyniesie do domu zabawkę kolegi i zabraknie bystrego spojrzenia matki i mądrej reakcji, by się przekonać, czy zabawkę zabrało, czy otrzymało w prezencie, dziecko nauczy się, że przywłaszczanie sobie rzeczy, które mu się podobają jest czymś normalnym i dozwolonym.
Stała, uważna obecność matki nie jest czymś prostym. Wymaga cierpliwości, trudu, aktywności i czujności. Daje jednak w zamian ogromną radość i smakowanie uroku macierzyństwa. Możliwość obserwowania rozwoju dziecka, doświadczanie wraz z nim kluczowych momentów wzrastania, bycie obecnym przy różnych małych sukcesach, wspieranie go w postępach na jego miarę i świętowanie momentów, gdy zrobiło coś po raz pierwszy – to rekompensata za trud nieustannego czuwania. Szkoda, gdy świadkiem pierwszych samodzielnych kroków jest tylko babcia albo pierwsze słowa wypowiada dziecko do opiekunki.

Edukacja
Wiele matek, przeżywając głęboko urok macierzyństwa i zdając sobie sprawę z ich roli w procesie rozwoju dzieci decyduje się nawet poświęcić pracę zawodową. Nie wszystkie jednak mogą sobie na to pozwolić. Państwo bowiem zdaje się nie doceniać roli matki dla wychowania przyszłych obywateli, jeśli na czas urlopu wychowawczego oferuje minimalne wsparcie, a pracodawcy straszą zwolnieniem z pracy. Potem przychodzą kolejne „dobrodziejstwa” w stylu wcześniejszej edukacji szkolnej, która ma uwolnić matkę od wychowania i przekazać je w ręce często niezdrowej ideologii. Pisze prof. Jaroszyński: „Ktoś powie, a co to właściwie za różnica 6 czy 7 lat? Różnica przeogromna. W tym okresie rozwoju człowieka jeden rok to więcej niż 10 lat później. Bo różnica między 6-latkiem i 7-latkiem jest większa niż między 40- i 50-latkiem. W tradycji zachodniej, która bazowała i na genialnych intuicjach, i na zdrowym rozsądku, i na wielowiekowym doświadczeniu, edukacja szkolna zaczynała się zawsze w wieku lat siedmiu. To była tradycja pitagorejska, wedle której życie ludzkie dzielono na siódemki, to była mądrość wielkiego prawodawcy Aten, Solona, który zasłynął jako sprawiedliwy obrońca greckiego etosu. Tej tradycji pozostawała wierna cała cywilizowana Europa”.
Tradycji tej pozostawała wierna i nasza ojczyzna, w której zgodnie z prastarym obyczajem w wieku 7 lat odbywały się postrzyżyny chłopca i dopiero wtedy przechodził on spod wychowania matczynego pod opiekę ojca. Niechby i w naszych czasach historia okazała się nauczycielką życia.

●●●
Mając na uwadze, że wychowanie, do jakiego wezwana jest matka, jest często obarczone różnego rodzaju krzyżami, dobrze jest wspomnieć jeszcze o roli matki w wychowaniu dziecka do przyjmowania krzyża. Nie można czekać, aż dziecko będzie miało lat dwadzieścia, by mu powiedzieć, że w życiu natknie się na przeszkody. Matka powinna być uważna i rozpoznać krzyż dziecka w jego doświadczeniach, przygotować je na złożenie ofiary i nikt nie może jej w tym zastąpić. Nadopiekuńczość i trzymanie dziecka w inkubatorze sprawia, że potem popełnia najgorsze głupstwa. Zadaniem matki jest wzmacnianie dziecka, a nie oszczędzanie mu wszystkiego, co mogłoby być przyczyną cierpienia, wykształcenie w nim umiejętności radzenia sobie z tym, co przynosi życie.