facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - luty
BIOETYKA. O kryteriach bycia człowiekiem raz jeszcze

ks. Paweł Bortkiewicz TChr

strona: 16



Powróćmy do kwestii kryteriów, które zdaniem niektórych filozofów i bioetyków są wyznacznikiem tego, że „coś”, jakieś istnienie, jakieś życie staje się człowiekiem, osobą ludzką.

Obok, wspomnianych w poprzednim numerze Don BOSCO tzw. kryteriów biologicznych, istnieją także tzw. kryteria społeczne. Jednym z nich jest kryterium akceptacji poczętego życia przez matkę, rodziców czy społeczeństwo. Człowiekiem, wedle tego sposobu myślenia, staje się wtedy, gdy zostanie się zaakceptowanym przez społeczeństwo albo przynajmniej przez rodziców. Bardzo znany i jeszcze bardziej kontrowersyjny bioetyk australijski, żydowskiego pochodzenia, Peter Singer postuluje, by rodzice mieli prawo do 28 dnia po urodzeniu decydować, czy zaakceptują noworodka. Jeśli nie spełnia ich oczekiwań, jeśli nie odpowiada ich pragnieniom, zdaniem Singera, może zostać wyeliminowany, to znaczy uśmiercony.

Innym kryterium w tej grupie jest kryterium uznania lub nie uznania człowieczeństwa ze względów społecznych i materialnych. O ile kryteria rozwojowe odwoływały się do rzekomych argumentów biologicznych, poddając je interpretacji i manipulacji ideologicznej, o tyle w przypadku kryteriów społecznych, argumentacja jest wybitnie filozoficzna. W jednym i drugim przypadku wciąż mamy do czynienia z kilkoma bardzo fundamentalnymi pytaniami: Dlaczego jakiś fakt biologiczny należałoby przeciwstawić poprzednim etapom rozwoju i dlaczego miałby on konstytuować człowieka? Dlaczego jakiś arbitralnie, subiektywnie wybrany moment życia człowieka, jakaś decyzja akceptacji lub jej braku miałaby stanowić o tym, że narodzony człowiek jest człowiekiem?

Raz jeszcze trzeba powtórzyć, że zarówno prenatalny, jak i postnatalny rozwój człowieka stanowi kontinuum. Skoro zaś jest to ciągłość, to żadne z jego stadiów nie można uznać za definiujące człowieka czy osobę ludzką. Tym bardziej zastanawia pomysł, by o człowieczeństwie decydowała czyjaś akceptacja. Takie uznanie bądź nie uznanie kogoś za człowieka wyraźnie trąci totalitaryzmem, który odmawiał prawa do istnienia niektórym ludziom. Tym bardziej można zastanawiać się, skąd i dlaczego rodzą się takie pomysły?

Warto zauważyć, że w sposobie myślenia i mówienia o człowieku funkcjonują trzy zasady filozoficzne. Pierwsza z nich, zasada św. Tomasza z Akwinu, brzmi: Agere sequitur esse, co oznacza, że nasze działania są następstwem i przejawem naszego istnienia. A więc, to, że jesteśmy sprawni, myślący lub mniej sprawni, mający większe trudności ze sztuką myślenia, to wszystko jest wtórne w stosunku do tego, że po prostu jesteśmy, istniejemy. Inna zasada, zasada G. Berkeleya daje się wyrazić w formule: Esse est percipere aut percipi – być to spostrzegać lub podlegać spostrzeżeniom. Trzecia zasada, Kartezjusza, głosi: Cogito ergo sum – myślę, więc jestem.

Te trzy zasady filozoficzne bywają odnoszone do określania statusu embrionu ludzkiego. Według pierwszej z nich, zasady św. Tomasza z Akwinu, wszelkie nasze działania są wtórne w stosunku do naszego istnienia, do naszej ludzkiej natury. Co to oznacza? Oznacza to w konsekwencji, że człowiek istnieje nie dzięki różnym przejawom, jakimi są akty doznawania, czucia, spostrzegania, myślenia, decydowania, mówienia itd., lecz odwrotnie – to one zaistniały jako aktualizacja natury ludzkiej. Nie jestem człowiekiem dlatego, że myślę, czuję, tworzę, ale odwrotnie – myślę, czuję, tworzę dlatego, że jestem człowiekiem.

Inaczej ma się rzecz w świetle dwóch pozostałych zasad. Tutaj wychodzi się od pewnych aktów, na przykład spostrzegania zmysłowego czy myślenia, i dopiero poprzez nie i z nich tworzy się, ustanawia byt ludzki, osobę czy naturę ludzką. Problem polega na tym, że wielu współczesnych bioetyków kontynuuje podejście drugiego typu. W swoich pracach postulują rozliczne opisowe kryteria bycia człowiekiem i wykluczają wielu ludzi z grona osób. To słowo „wykluczenie” nie jest słowem, które można zmarginalizować. Wykluczenie wielu ludzi z grona osób oznacza pozbawienie ich należnych im praw, w tym najważniejszego z nich – prawa do życia. Istnieje wielu takich autorów, zarówno za granicą, jak i w Polsce, na przykład: M. Tooley, P. Singer, H. Engelhardt, M. Wichorwski, J. Hołówka czy Z. Szawarski. Wykluczają oni z grona osób nie tylko istoty ludzkie w okresie prenatalnym, ale także noworodki, dzieci czy dorosłych dotkniętych głębokimi upośledzeniami, chorobą Downa, chorobą Alzheimera, otępieniem starczym, jak również psychicznie i terminalnie chorych. Skoro noworodek jeszcze nie myśli, jeszcze nie wykazuje aktywności twórczej – nie jest jeszcze człowiekiem. Skoro osoba w podeszłym wieku już nie wykazuje cech logicznego myślenia, nie okazuje znamion twórczej aktywności – nie jest już człowiekiem. Skoro zaś ktoś jeszcze nie jest lub już nie jest człowiekiem nie można domagać się, by szanować jego życie, tak jak szanuje się życie osób. Takich ludzi skazuje się na faktyczne zniszczenie, zabójstwo, eksterminację.

Na tym tle pojawia się bardzo mocny i stanowczy głos Kościoła katolickiego. Otóż Magisterium Kościoła stwierdza: „Nic i nikt nie może dać prawa do zabicia niewinnej istoty ludzkiej, czy to jest embrion czy płód, dziecko czy dorosły, człowiek stary, nieuleczalnie chory czy umierający. Ponadto nikt nie może się domagać, aby popełniono ten akt zabójstwa wobec niego samego lub wobec innej osoby powierzonej jego pieczy, nie może też bezpośrednio ani pośrednio wyrazić na to zgody. Żadna władza nie ma prawa do tego zmuszać ani na to przyzwalać” [Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja o eutanazji Iura et bona (5 maja 1980), II: AAS 72 (1980), 564].