- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Powołanie jednej salezjanki
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Czy można wychować kibica?
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Grupy rówieśnicze
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Bo nie pójdziesz na mecz…
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Zdrowy dystans
- ROZMOWA Z ... Przydałby się ksiądz Bosko
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. O wartości kibicowania
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Dwa oblicza kibica
- POD ROZWAGĘ. Czyste kapele?
- POKÓJ PEDAGOGA. Trudna przyjaźń
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. O kryteriach bycia człowiekiem raz jeszcze
- DUCHOWOŚĆ. Czas mądrości
- MISJE. Rok w Zimbabwe
- MISJE. Pomóż im stanąć na nogi
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Jak czytać Biblię
- PRAWYM OKIEM. Brońmy normalności
GDZIEŚ BLISKO. Dwa oblicza kibica
Małgorzata Tadrzak-Mazurek
strona: 12
„Współczuję” – powiedziała moja znajoma, na wieść, że jadę na Jasną Górę spotkać się z kibicami. „Ostatnio jechałam z nimi tramwajem – dodała – cały się trząsł od ich dzikich ryków i podskoków, a od odoru alkoholu można było paść. Nie wiem czy powinno im się pozwalać jeździć publiczną komunikacją. Ja ich w każdym razie nie cierpię.”
Trudno się dziwić takiej postawie, tym bardziej, że nagłówki gazet w ostatnich dniach pełne są doniesień o „zbrodniczych porachunkach krakowskich kiboli” czy „ustawce Widzewa i ŁKS-u pod Łodzią”. W obu przypadkach zginął człowiek.
W tym samym czasie jednak na Jasnej Górze odbywała się III Patriotyczna Pielgrzymka Kibiców. Jedni walczą na śmierć i życie, drudzy jadą się modlić. A na szyjach takie same szaliki, takie same barwy klubowe... Jak więc z tymi kibicami jest?
Dobre na stadionie
„Kibice są przekrojem społeczeństwa – mówi Andrzej Duffek, kibic Lechii Gdańsk. – Kibicują młodzi, starzy, wykształceni, prości, lekarz obok budowlańca, zdarzają się też kryminaliści niestety. Prasa za to lubi podgrzewać atmosferę i wybierać tylko to, co złe. A dobrego jest o wiele więcej, tylko nikt nie chce o tym pisać.”
Zatem napiszmy o tym dobrym.
Okazuje się, że wbrew powszechnym opiniom kibice to naprawdę nie tylko margines społeczny. Np. kiedy Lechia Gdańsk zupełnie podupadła i znalazła się w VI grupie, to właśnie kibice postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i uratować klub. W jakiś sposób miało to związek z poważnym wypadkiem Andrzeja Duffeka. „To wokół niego, w szpitalu, kiedy leżał w śpiączce zbierała się grupa dawnych przyjaciół, kiedyś zaangażowanych w Federację Młodzieży Walczącej – opowiada ks. Jarosław Wąsowicz SDB, kolega Andrzeja z dzieciństwa. – Wspólnie się za niego modliliśmy, ale też rozmawialiśmy o sporcie, naszym klubie. To wtedy padł pomysł, żeby ratować Lechię.” I udało się. Konsekwencją, uporem, zaangażowaniem i pracą podźwignęli ukochany klub aż do Ekstraklasy. Ponieważ czuli się u siebie, czuli się gospodarzami, poczuli się także odpowiedzialni za kształt kibicowania. Chcieli, żeby to było coś o wiele więcej, niż sport. Był to zresztą powrót do prawdziwego kibicowania, bo prawdziwy kibic nie tylko czuje się związany z własnym klubem, ale także z własnym miastem, regionem, narodem, Ojczyzną. Zresztą stadion Lechii ma chlubną historię, jeśli chodzi o kibicowanie, tutaj odbywały się patriotyczne zrywy lat 70. i 80. A za nimi stał, nieżyjący już, Tadeusz Duffek, brat Andrzeja. Legenda wśród kibiców w Polsce.
Testement
Tadeusza Duffeka
Tadeusz Duffek umierał według niektórych jak święty, ale jego życie nie było od początku idealne. Sam jako młodzieniec brał udział w ustawkach, czyli zwoływanych bitwach kibiców wrogich klubów. W jednej z takich walk zabił człowieka. W obronie własnej, ale i tak spędził sporo czasu w poprawczaku. Tam przeżył prawdziwe nawrócenie i postanowił zupełnie zmienić swoje życie. Odtąd jego celem było kształtowanie dobrych postaw kibiców. Szczególnie młodych. To dlatego założył Stowarzyszenie Kibiców Lechii Gdańsk „Biało-Zieloni”. Wziął nawet udział w wyborach samorządowych z ramienia komitetu wyborczego „Naprzód Lechio”. Działał też w zarządzie Ośrodka Szkolenia Piłkarskiego Lechia Gdańsk. Ale był także inicjatorem ogromnej demonstracji na stadionie Lechii w 1988 r., która była wyrazem poparcia kibiców dla strajkującej stoczni. Zresztą jedynym w Gdańsku.
Kiedy był już poważnie chory, wpadł na pomysł zorganizowania Pielgrzymki Kibiców na Jasną Górę. Niestety sam nie mógł już tego zrealizować. „Potraktowaliśmy to, jako jego testament – tłumaczy ks. Jarosław. – I postanowiliśmy zorganizować taką pielgrzymkę, choć pomysł wydawał się karkołomny.”
„Mimo że oficjalnie organizacją pielgrzymki, której patronuje mój brat Tadeusz, formalnie zajmuje się Salezjańskie Stowarzyszenie Wychowania Młodzieży z Piły na czele z ks. Jarkiem Wąsowiczem, to wszyscy czujemy się jej organizatorami – wyjaśnia Andrzej Duffek – wszyscy, którzy tu przyjeżdżamy, bo to nasze miejsce, tu wszyscy jesteśmy u siebie”.
Pielgrzymka Kibiców
W tym roku, 8 stycznia, Patriotyczna Pielgrzymka Kibiców na Jasną Górę odbyła się po raz trzeci. Na pierwszą przyjechali tylko kibice klubów zaprzyjaźnionych z Lechią. W tym roku byli już reprezentanci różnych klubów. Z roku na rok jest ich coraz więcej. To jest miejsce, które ich łączy.
Przybyli niekiedy całymi rodzinami (od maluchów po najstarszych w klubowych szalikach). Nie tylko, żeby wziąć udział we wspólnej mszy św. w kaplicy Cudownego Obrazu i oddać i swoje, i klubowe sprawy w ręce Maryi, ale także, żeby wysłuchać wykładu ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego nt. „Ludobójstwa na Wschodzie”, wesprzeć odradzającą się Pogoń Lwów – pierwszy polski klub sportowy, a także wysłuchać koncertu Andrzeja Kołakowskiego z Gdańska „Pieśń o żołnierzach wyklętych”. Ale przede wszystkim, żeby się spotkać. Pokojowo. Bo mimo, ze kibicują różnym drużynom, wszystkich łączy umiłowanie Ojczyzny.
„Nasza pielgrzymka ma wymiar patriotyczny – mówił na powitanie ks. Jarosław – a to był bardzo trudny rok dla Polaków. Mamy o co Pana Boga prosić, mamy za co dziękować, bo we wszystkich tych trudnych momentach okazało się, że kibice w Polsce są na tyle zorganizowani, że mogli uczestniczyć w warcie przy trumnach pary prezydenckiej, w pogrzebie Pana Prezydenta, w beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki, w marszach niepodległości. Jak trzy lata temu zaczynaliśmy, to nie było nas tak dużo, a dzisiaj jest coraz więcej kibiców, coraz więcej inicjatyw patriotycznych. Jest to jedna z niewielu grup, która oparła się poprawności politycznej, która umie wyartykułować swoje poglądy i która odwołuje się do pięknych polskich wartości patriotycznych, także do Pana Boga i Kościoła. I ta pielgrzymka jest tego dowodem”.
●●●
Kibice Lechii, których spotkałam na Jasnej Górze okazali się zupełnie inni, niż ci spotkani w tramwaju przez moją znajomą. Byli nad wyraz kulturalni, sympatyczni, uczynni, wyjątkowo uprzejmi i pomocni. Niezaprzeczalnie jednak (jak na kibiców przystało), nie przestali być bez reszty oddani swojemu klubowi. Wolałam jednak nie sprawdzać granic tego oddania, kiedy w rozmowie pomyliłam Lechię z Legią... Ciężkie i długie milczenie, które po tym zapadło, a później radykalne sprostowanie kazało mi czym prędzej przyspieszyć pożegnanie...
Wierzę jednak, że tego typu inicjatywy, jak ta na Jasnej Górze, są w stanie łagodzić i poskramiać wszelkie złe skłonności i obyczaje, dlatego są tak bardzo potrzebne. Zawsze lepiej formować niż ze wzgardą odwracać się plecami.