facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - luty
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ

mama Ania

strona: 15



Olgierd tęskni. Od tygodnia mamy we dwójkę areszt domowy z powodu wyciętego migdałka. Seweryn jeździ do szkoły jak zazwyczaj, wychodzi rano i wraca późnym popołudniem. Olek jest więc cały dzień skazany na towarzystwo mamy i klocków. Z klocków buduje wybieg dla smoka, słonia i żyrafy, a gdy wybieg jest już gotowy, zawsze można go remontować, rozbudowywać, udoskonalać… W zestawie klocków są też marchewki, banany, kawał mięsa dla lwa. Gdy Olek je obiad, zwierzaki też nie głodują. Ze trzy razy podczas budowy Olek odczuwa ogromną potrzebę pochwalenia się, więc woła Seweryna. A jak mu się przypomni, że Seweryn w szkole, to ja dostępuję zaszczytu oceny budowli, choć jest jasne od początku, że nie zastąpię mu brata.
Po kolejnym, długim jak makaron dniu, wraca druga połowa rodziny. Poziom nudów w domu sięga już niemal zenitu. Seweryn zdejmuje kurtkę i od progu słychać zachwyt:
– O, rozbudowałeś wybieg!
Mój zachwyt też rzuca się w oczy! Hura! Nareszcie nie muszę budować z klocków! Nareszcie nie muszę znać szerokości słonia, ani wysokości żyrafy! Rozpiętość skrzydeł smoka też mnie nic nie obchodzi! Ceduję to wszystko na Seweryna, on ma te dane w małym paluszku.
Z kuchni słyszę, że nawzajem raportują sobie przebieg dnia. Jakich nowych liter nauczył się Seweryn w szkole i jakie bajki obejrzał Olek w domu. Po chwili Olek pojawia się jednak w kuchni:
– Mama, a co jedzą słonie?
– Słonie? Są roślinożerne, więc jedzą owoce i warzywa. W ZOO karmią słonie jabłkami i marchewką, trochę sałaty pewnie też dostają.
Moje wyjaśnienie zostaje prawie natychmiast przekazane dalej.
– Seweryn, a słonie jedzą marchewkę, wiesz?
– O nie! Marchewki Ci nie oddam! Nawet na to nie licz!
Nie wiem czy Olek już żałuje, że nie zgarnął klocka w kształcie marchewki przed powrotem Seweryna, ale dobranockę i tak oglądają, siedząc (jak nigdy!) na jednym fotelu. Tęsknota robi jednak swoje.