- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Powołanie jednej salezjanki
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Czy można wychować kibica?
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Grupy rówieśnicze
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Bo nie pójdziesz na mecz…
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Zdrowy dystans
- ROZMOWA Z ... Przydałby się ksiądz Bosko
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. O wartości kibicowania
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Dwa oblicza kibica
- POD ROZWAGĘ. Czyste kapele?
- POKÓJ PEDAGOGA. Trudna przyjaźń
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. O kryteriach bycia człowiekiem raz jeszcze
- DUCHOWOŚĆ. Czas mądrości
- MISJE. Rok w Zimbabwe
- MISJE. Pomóż im stanąć na nogi
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Jak czytać Biblię
- PRAWYM OKIEM. Brońmy normalności
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
mama Ania
strona: 15
Olgierd tęskni. Od tygodnia mamy we dwójkę areszt domowy z powodu wyciętego migdałka. Seweryn jeździ do szkoły jak zazwyczaj, wychodzi rano i wraca późnym popołudniem. Olek jest więc cały dzień skazany na towarzystwo mamy i klocków. Z klocków buduje wybieg dla smoka, słonia i żyrafy, a gdy wybieg jest już gotowy, zawsze można go remontować, rozbudowywać, udoskonalać… W zestawie klocków są też marchewki, banany, kawał mięsa dla lwa. Gdy Olek je obiad, zwierzaki też nie głodują. Ze trzy razy podczas budowy Olek odczuwa ogromną potrzebę pochwalenia się, więc woła Seweryna. A jak mu się przypomni, że Seweryn w szkole, to ja dostępuję zaszczytu oceny budowli, choć jest jasne od początku, że nie zastąpię mu brata.
Po kolejnym, długim jak makaron dniu, wraca druga połowa rodziny. Poziom nudów w domu sięga już niemal zenitu. Seweryn zdejmuje kurtkę i od progu słychać zachwyt:
– O, rozbudowałeś wybieg!
Mój zachwyt też rzuca się w oczy! Hura! Nareszcie nie muszę budować z klocków! Nareszcie nie muszę znać szerokości słonia, ani wysokości żyrafy! Rozpiętość skrzydeł smoka też mnie nic nie obchodzi! Ceduję to wszystko na Seweryna, on ma te dane w małym paluszku.
Z kuchni słyszę, że nawzajem raportują sobie przebieg dnia. Jakich nowych liter nauczył się Seweryn w szkole i jakie bajki obejrzał Olek w domu. Po chwili Olek pojawia się jednak w kuchni:
– Mama, a co jedzą słonie?
– Słonie? Są roślinożerne, więc jedzą owoce i warzywa. W ZOO karmią słonie jabłkami i marchewką, trochę sałaty pewnie też dostają.
Moje wyjaśnienie zostaje prawie natychmiast przekazane dalej.
– Seweryn, a słonie jedzą marchewkę, wiesz?
– O nie! Marchewki Ci nie oddam! Nawet na to nie licz!
Nie wiem czy Olek już żałuje, że nie zgarnął klocka w kształcie marchewki przed powrotem Seweryna, ale dobranockę i tak oglądają, siedząc (jak nigdy!) na jednym fotelu. Tęsknota robi jednak swoje.