- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Niesłychany tryumf
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Z potrzeby czynienia dobra
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA.
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Ubogacające oświadczenie
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Narzędzie w ręku Boga
- ROZMOWA Z ... Masz mieć czas
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Człowiek użyteczny społecznie
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Afryka obiecana
- POD ROZWAGĘ. Ekologia czy toksyczna duchowość?
- POKÓJ PEDAGOGA. Niedobry alkohol
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- ZDROWA MEDYCYNA - BIOETYKA. Nieetyczny klaps?
- DUCHOWOŚĆ. Misja Maryi
- MISJE. Żniwo wielkie
- MISJE. Z misją w Polskę
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. O kanonie ksiąg świętych raz jeszcze
- PRAWYM OKIEM. Walka o historię
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
mama Ania
strona: 15
Jest sobota. Teoretycznie wolna. Od pracy zawodowej oczywiście. Skoro deszcz za oknem, dzieciaki budują dom z koców, a tuż obok niego basen… Są mocno zajęte, więc postanawiam zrobić sobie domowe spa z nadzieją, że nie zauważą mojego zniknięcia. Najpierw przez 15 minut znoszę do łazienki wszystko, co niezbędne, żeby później nikogo nie wołać – maseczki, odżywki do włosów, książka, czekolada… Jest znikoma szansa, że czegoś przy okazji nie utopię…
Mija 5 minut, zza drzwi słyszę Seweryna:
– Mama, a my potrzebujemy ten niebieski koc!
A niech to, przypomnieli sobie o mnie!
– Niech tata wyciągnie, jest w szafie na korytarzu!
Z każdą jednak kolejną minutą liczba problemów i spraw do natychmiastowego załatwienia wyłącznie przeze mnie rośnie. Kończy się tym, że obaj leżą pod drzwiami do łazienki i nadają jak radiostacja.
Kiedyś miałam nadzieję, że to się w końcu skończy, bo w mądrych książkach o wychowywaniu wyczytałam, że chłopcy wiszą na matce do szóstego roku życia. Później powinni wisieć na ojcu. Jakieś nietypowe te moje dzieci. Zadziwiające jest też to, z jaką łatwością znaleźli sobie na mnie sposób. Kiedy nie działają już jęki wszelkiego rodzaju i na każde ich zapotrzebowanie mam odpowiedź typu: “Twój ojciec też umie to zrobić!”, zawsze mówią: “Mamo, ale mnie się strasznie chce jeść!”. Do niedawna zawsze stawiało mnie to na równe nogi! Do czasu, kiedy odkryłam, że to nie o głód chodzi, ale o zwrócenie na siebie uwagi.
Pokonana, wychodzę jednak z łazienki i rzucam z pretensją do małżonka: „Dlaczego oni tak za tobą nie chodzą ciągle jak za mną?
Dwa dni później Tomek przemierza dom z kąta w kąt, dookoła stołu, z salonu do pokoju dzieciaków, przez kuchnię i dalej korytarzem do łazienki. Za nim podąża Seweryn, opowiadając jakąś bajkę, którą niedawno widział. Za Sewerynem krok w krok Olgierd, cały czas o czymś mówiąc. Nie mam pojęcia co to za raport, bo słowa zlewają się w jedno. Co wcale nie dziwi, to fakt, że Tomek w ogóle ich nie słucha! Korowód wkracza do kuchni ponownie, a jego przywódca obwieszcza z dumą: „Widzisz, za mną też chodzą!”.