- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Niesłychany tryumf
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Z potrzeby czynienia dobra
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA.
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Ubogacające oświadczenie
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Narzędzie w ręku Boga
- ROZMOWA Z ... Masz mieć czas
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Człowiek użyteczny społecznie
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Afryka obiecana
- POD ROZWAGĘ. Ekologia czy toksyczna duchowość?
- POKÓJ PEDAGOGA. Niedobry alkohol
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- ZDROWA MEDYCYNA - BIOETYKA. Nieetyczny klaps?
- DUCHOWOŚĆ. Misja Maryi
- MISJE. Żniwo wielkie
- MISJE. Z misją w Polskę
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. O kanonie ksiąg świętych raz jeszcze
- PRAWYM OKIEM. Walka o historię
WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Narzędzie w ręku Boga
Aleksandra Bronowska
strona: 8
Mieszkam w Żyrardowie, na terenie salezjańskiej parafii. Od najmłodszych lat z zainteresowaniem przyglądałam się młodym ludziom, którzy aktywnie włączali się w ubogacenie liturgii niedzielnej Eucharystii. Ci sami ludzie z wielką troską zajmowali się młodszymi od siebie, organizując dla nich np. festyny na terenie parafii. Podziwiałam ich zaangażowanie.
Kiedyś, stojąc przed tablicą parafialną, dostrzegłam zaproszenie na Campo Bosco – spanie pod namiotem, kilka koncertów, nowi ludzie… czemu nie spróbować? Zabrałam przyjaciółkę i pojechałyśmy. Spotkałyśmy tam setki młodych, a wśród nich tych z mojej parafii, którzy z wielką radością i otwartością podchodzili do innych. Byli to animatorzy – młodzież salezjańska, żyjąca duchowością zaproponowaną przez księdza Bosko, pełną optymizmu i gotową do poświęceń. Zachwyciłam się ich postawą, ideałami i głęboką wiarą w Boga. Dostrzegłam, iż nie zadawalają się przeciętnością. Świętość zdobywają codziennością – żyjąc w radości, troszcząc się o przyjaźń z Panem Bogiem i angażując się w Kościół poprzez służbę młodszym od siebie. Opowiadali, że na co dzień zajmują się dziećmi w świetlicy oratoryjnej, odrabiają z nimi lekcje, organizują różne zabawy, a także uczestniczą we własnych spotkaniach formacyjnych.
Od sześciu lat sama jestem animatorką, zaangażowaną w pomoc młodszym, ofiarującą swój czas, umiejętności i zwykły uśmiech innym. Wyjeżdżam jako wychowawca na kolonie i obozy, jestem kierownikiem na półkoloniach w mieście, służę swoją wiedzą i umiejętnościami młodszym animatorom, pomagam przy organizacji Campo Bosko i w promowaniu Salezjańskiego Ruchu Młodzieżowego.
Kiedyś myślałam o tym, co ja daję innym, jak ważna jest moja praca na rzecz oratorium, ile dobrego mogę dać młodszym, ale obecnie odkrywam, jak niewyobrażalnie wiele ja otrzymałam i nauczyłam się, pomagając innym, będąc animatorem, będąc we wspólnocie. Dostaję uśmiech drugiego człowieka, jego dobre słowo, życzliwy gest i zarazem pewność, że moja służba ma sens i sprawia, że świat staje się odrobinę lepszy, nabiera żywszych kolorów.
Wspólnota oratorium dała mi możliwość rozwoju duchowego oraz wskazała kierunek pracy nad swoim charakterem. Rozwinęła moją osobowość i wzbogaciła o wiele nowych umiejętności. Wciąż daje poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że mam gdzie i do kogo pójść. Daje możliwość spotkania ludzi, którzy ucieszą się na mój widok i pozwala usłyszeć zdanie: „Fajnie cię widzieć”. Wspólnota uczy mnie odpowiedzialności za drugiego człowieka i odpowiedzialności za całą wspólnotę. Pozwala dostrzec, że moje zdanie nie jest najważniejsze, uczy współpracy i wielkiej pokory.
Oratorium pozwoliło mi poznać wspaniałą osobę, która zmieniła moje życie – księdza Bosko, mistrza wychowania, twórcę genialnego i skutecznego systemu wychowawczego, przyjaciela trudnej młodzieży i świętego kapłana, który całe życie poświęcił młodym. Jego odwaga i konsekwencja jest godna podziwu i sprawia, że ja również chcę pomagać młodym. Towarzysząc ich wzrostowi, odkrywam sens swojej wiary, która dzielona z innym staje się dojrzalsza, a także bardziej zrozumiała.