- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Wspólnota wychowawczo-duszpasterska
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Wychowywanie dzieci chorych
- WYCHOWANIE. Konieczna obecność
- WYCHOWANIE - OKIEM RODZICA. Najważniejsze opanować strach
- ROZMOWA Z... Chciałem robić coś fajnego
- GDZIEŚ BLISKO. Na pewno inni?
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Wobec choroby wychowanka
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Trędowaty Mesjasz
- DUCHOWOŚĆ. Odejście z Kościoła
- POD ROZWAGĘ. Magia XXI wieku
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Campo Bosco
- MISJE. Na Syberii
- MISJE. Konkurs
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Sługa Boży ks. Wincenty Cimatti
- W ANEGDOCIE
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- CHOWANIE. Nie niesie mnie – sam idę
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ...
CHOWANIE. Nie niesie mnie – sam idę
Romuald Witczak
strona: 21
Pozostając lata całe pod osłoną dorosłych, dziecko właściwie ma małe szanse na przeprowadzenie swojej woli. Owszem, może wrzeszczeć i rzucać się na ziemię, gdy mu nie chcemy czegoś kupić albo zakazujemy popełnić coś głupiego. Doświadczony rodzic czy wychowawca wie, że trzeba odwrócić uwagę dziecka od obiektu jego zauroczenia, najlepiej skutecznie zająć czym innym, bo najgorsze jest budowanie barykady do walki „kto kogo”. Odmawiając według zasady „nie, bo nie”, zrywamy kontakt lub w najlepszym razie go pomniejszamy.
Ale wróćmy do woli. Słyszymy często dorosłych, którzy w rzeczywistości są „dziećmi”, bo powiadają, że słodycze im szkodzą, ale je jedzą, że na wszystkich swoich kartach kredytowych mają debet, ale biorą następny, że ze złodziejem nie będą wchodzić w żaden układ, ale przystają na jego nową, „atrakcyjną” propozycję. Nie wspominam tu o narkotykach, bo to uzależnienie poważne, świadczące o głębokiej chorobie woli i zmianie hierarchii wartości. Chodzi mi o niepoważne traktowanie swojego życia, gdy stawiane sobie cele nie są brane serio. Dni płyną jeden za drugim i zawsze jest jakaś wymówka, żeby zamiar odłożyć.
O motywach budujących wolę rozpisywali się kiedyś psycholodzy. To wielce skomplikowany proces. W felietonie nie chodzi jednak o anatomię zjawiska, lecz o mały impuls do refleksji. Co można zrobić, by nasze dziecko już jako dorosły człowiek nie stało się bezwolnym klientem reklam, propagandy, mód, trendów – jednym słowem bezmyślnym matołkiem, totalnym kibicem – lecz żeby potrafiło podążać do wyznaczonych sobie celów. By nie było przedmiotem niesionym przez nurt, a żyło zgodnie z obranym przez siebie modelem.
Dawać dobry przykład i ćwiczyć wolę. Wspólne projekty – od maleńkich do poważnych – i konsekwentna ich realizacja. Cieszyć się każdym zwycięstwem. Społem.