- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Pokonywać trudności
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Refleksja nad seksualnością
- OKIEM RODZICA. Wytłumacz mi, mamo
- WYCHOWANIE. Nauka miłości
- POD ROZWAGĘ. Sai Baba
- GDZIEŚ BLISKO. Droga pod prąd
- ROZMOWA Z... oficerem Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Dębno
- RODZINA SALEZJAŃSKA. W obronie czystości
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Spotkanie w Częstochowie
- W ANEGDOCIE
- W ORATORIUM. Sposób na... spektakl
- W ORATORIUM. Funkcje animatora w grupie cz. IV
- MISJE. Moja nowa misja
- MISJE. Dni Wolontariatu
- DUCHOWOŚĆ. Furtka do złego świata
- DUCHOWOŚĆ. Omylny papież?
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Wobec młodzieńczych „burz i naporów”
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- LISTY
ROZMOWA Z... oficerem Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji
Małgorzata Tadrzak-Mazurek, ks. Andrzej Godyń SDB
strona: 10
Rozmowa z oficerem Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji, członkiem Zespołu do Walki z Handlem Ludźmi, Pornografią Dziecięcą oraz Pedofilią
Czy świat wirtualny może być niebezpieczny?
Wbrew pozorom Internet to świat realny. Są tam wszelkiego rodzaju pozytywne informacje, ale i zagrożenia. Od jazdy na rolkach po wszystko, co jest związane z seksualnością człowieka – i w tym dobrym i w tym złym znaczeniu.
Na czym polegają te zagrożenia?
Zanim przejdziemy do konkretnych zagrożeń, to powiedziałbym, że najważniejszym zagrożeniem dla młodego człowieka jest brak kontroli. To jest jak z prowadzeniem samochodu. Dopóki młody człowiek, który dopiero co zrobił prawo jazdy, prowadzi samochód w obecności osoby dorosłej z rodziny lub innego rozsądnego dorosłego kierowcy, który go wprowadza w arkana jazdy: wpływa na moderowanie prędkości, zwraca uwagę na znaki drogowe, przestrzeganie przepisów ruchu – wszystko jest w porządku. Tak samo jest z Internetem. Dopóki rodzice, opiekunowie kontrolują, w dobrym znaczeniu tego słowa, korzystanie przez młodego człowieka z zasobów Internetu, to wszystko jest dobrze.
Tylko, że dzieci często są sprawniejsze od rodziców w korzystaniu z komputera…
Widzę to sam po sobie. Mam 15-letnią córkę, która w dziedzinie informatyki bije mnie na głowę. O komputerze wie technicznie mniej niż ja, natomiast w korzystaniu potrafi być bezbłędna. Na pewno nie wolno dopuścić do sytuacji chyba najbardziej powszechnej w naszym kraju, czyli, że status materialny rodziców pozwala im na zakup komputera i potrzebnego oprogramowania i poprzestania na tym – otworzyłem dziecku okno na świat, a jak dziecko będzie z tego dobrodziejstwa korzystało, to już zależy od niego. Nie wolno tak robić, choćby z tego powodu, że Internet, może stać się źródłem uzależnienia.
Kontrola jest dobrą metodą? Chyba nie da się całkiem ustrzec dziecka, a jeśli jest starsze, to pójdzie do kawiarenki internetowej, albo do kolegi…
Pełna kontrola nie jest rozwiązaniem, ale częściowa jak najbardziej. Oprócz tego oczywiście trzeba z dziećmi rozmawiać. Moja córka jest przeze mnie uświadamiana, robi to też jej szkoła.
Kiedy dziecko już rozróżnia, co może być dla niego zagrożeniem w sieci?
Nie ma reguły. To zależy od dojrzałości, inteligencji, umiejętności posługiwania się komputerem. Niektórzy nie będą tego potrafili do końca życia.
A co powinno zaniepokoić?
Pierwszy niepokojący objaw to kiedy dzieci wyłączają lub przełączają strony, kiedy wchodzimy do pokoju. To znaczy, że mają coś do ukrycia. Na pewno młody człowiek, jeśli będzie chciał, to będzie szybszy. Zdarzyło się, że moja córka słysząc, że wchodzę do pokoju, dwoma dosłownie ruchami na klawiaturze przeszła na zupełnie inną stronę niż była przed chwilą. Wszedłem na „historię przeglądania” i widzę, że była na stronach – niezwiązanych z seksualnością – ale które mi się absolutnie nie podobały. Kiedy zauważyła, że sprawdzam historię to następnym razem ją wykasowała. Musiałem zagrozić, że jeśli jeszcze raz to zrobi lub zamknie czat, kiedy ja wchodzę do pokoju, to zablokuję jej dostęp do komputera, albo odłączę dostęp do Internetu.
Na co jeszcze rodzice powinni zwracać uwagę?
Na wiele rzeczy. Na przykład na linki. Jeśli dziecko wystuka na wyszukiwarce hasło „aktorki” czy „modelki” otworzą się strony nazwijmy to bezpieczne. Natomiast na tych stronach mogą się znajdować linki – odnośniki do stron, których nazwy choć brzmią niewinnie, są pornografią. Regularne wchodzenie na strony o treściach pornograficznych – również tych niezakazanych – może uzależnić. Jest to zagrożenie, które funkcjonuje w stosunku do dorosłych, więc tym bardziej musi dotyczyć młodego człowieka, którego psychika jest w trakcie tworzenia i który podlega procesom wychowania nie tylko przez rodziców, ale także przez kolegów, środowisko, a jeśli ma pytania, to łatwiej czy trudniej może znaleźć odpowiedź w Internecie. Niebezpieczne mogą być też strony bez żadnych ilustracji. Na przykład mówiące o sposobach popełniania samobójstw, propagujące sekty, rasizm, faszyzm itp.
Można przed tym ustrzec? Co wtedy trzeba zrobić? Założyć jakiś filtr?
Można ograniczyć dostęp do Internetu poprzez kontrolę samej dostępności w komputerze. To można zrobić we własnym zakresie, o ile rodzic wie jak. Namawiałbym rodziców do poszerzenia swojej podstawowej wiedzy w tej dziedzinie. Niektórzy pozwalają dzieciom korzystać z Internetu, tylko wtedy, gdy są obok. W każdym razie rodzice powinni zakomunikować dziecku, że zawsze mają prawo usiąść i popatrzeć co robi. Nie ingerując.
Sekty mogą werbować przez Internet?
Mogą werbować, ale najbardziej rozpowszechnioną formą jest reklama swojego istnienia.
Na ile niebezpieczną formą jest czat?
Niewątpliwie jest to zagrożenie, które narasta. Czat jest bardzo niebezpieczny, bo nie wiemy z kim czatujemy. Nigdy. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić ile ta osoba ma lat, czy to kobieta czy mężczyzna. Używa się nicków, czyli pseudonimów, które nie mówią niczego o tych, którzy się za nimi ukrywają. Wykorzystują to na przykład pedofile, którzy bardzo często są ludźmi wykształconymi, dobrze znającymi psychikę i język młodego człowieka.
Na co rodzice powinni wyczulić dziecko, żeby ochronić przed pedofilami w Internecie?
Dziecko nie powinno podawać żadnych danych o sobie. Nazwiska, adresu, wieku – niczego, co by pozwoliło je zidentyfikować. Rodzice zawsze powinni wiedzieć o fakcie nawiązania nowej znajomości przez czat.
Jaki jest pierwszy sygnał, że robi się niebezpiecznie dla dziecka?
Jednym z pierwszych momentów może być prośba o zachowanie korespondencji w tajemnicy. To jest pierwszy bardzo niepokojący, groźny sygnał. Pytanie czy rodzice dadzą radę ten sygnał wyłapać... Wszelkiego rodzaju próby wyciągnięcia od dziecka informacji – kim jest, gdzie mieszka, kim są jego rodzice. Dzieci są bardzo otwarte, nawet, jeśli rodzic uczula – nigdy nie mów jak się nazywasz, nie udzielaj informacji o sobie. A pedofile są bardzo cierpliwi, niektórzy znają się na tyle na informatyce, że potrafią ustalić miejsce zamieszkania dziecka. Pedofil robi wszystko, żeby przede wszystkim ustalić, gdzie dziecko mieszka, gdyż chce doprowadzić do spotkania. Niektórych podnieca sama gra w namierzenie dziecka. To trwa czasami miesiącami zanim dziecko cokolwiek o sobie powie. Pedofilie są domorosłymi psychologami – potrafią otoczyć dziecko taką pajęczyną, że dziecko choć po kilku miesiącach, ale w końcu odkryje się.
Czy rodzic może zauważyć jakieś symptomy, że z dzieckiem coś się dzieje?
Różnie to bywa. Niewątpliwie trzeba uważać. Trzeba oczywiście z dzieckiem rozmawiać, tak samo jak o narkotykach, alkoholu czy sektach i trzeba patrzeć, w jakim stanie dziecko schodzi z czatu. Nie każdy rodzic zauważy natychmiastowe zmiany, ale czasami dziecko się z czymś zdradzi. Powie, że korespondowało z koleżanką, ale szybko wyłącza komputer lub opuszcza pokój z czerwoną twarzą, bo coś je zaszokowało. Nagle się o czymś dowiedziało. Pedofile często „prowadzą” dzieci na zasadzie uświadamiania seksualnego w sposób zupełnie inny niż rodzice. Dzieci wymagają takich informacji od rodziców, a rodzice się wstydzą, nie mają czasu lub uważają, że od tego jest Kościół, szkoła czy coś innego. Albo jeśli już udzielają dzieciom informacji dotyczących seksu, to robią to w sposób totalnie nie do przyjęcia dla młodego człowieka, na zasadzie: synu, uważaj, bo… Pedofil, który robi to poprzez sieć, wie, że młody człowiek szuka odpowiedzi, więc on mu ich udziela w konkretny sposób – zrozumiały i bazujący na trendach, które są najsilniej społecznie odziaływujące w danym okresie. W momencie, w którym dziecko zadaje nieśmiało jedno pytanie, dostaje całą wykładnię w tej dziedzinie. Łatwo zaimponować dziecku, traktując je jak kogoś równego.
Jaka jest skala zjawiska?
To bardzo trudne do ocenienia. Żadna instytucja, w tym policja, nie prowadzi danych statystycznych na temat liczby funkcjonujących pedofilów. Niewątpliwie jednak pedofile są w sieci. Nie prowadzą jednego czatu, z jednym dzieckiem. Wchodzą i reklamują się w jakiś sposób – jestem tym i tym, mam 12 lat. Czekają na informacje zwrotne, prowadzą czat czasem z kilkudziesięcioma młodymi ludźmi, selekcjonują sobie parę osób – z tymi nie mam o czym rozmawiać, bo jest zbyt duża kontrola rodziców, nie to środowisko. Wybierają sobie dwoje, troje dzieci. Pedofile są cierpliwi, nawet, jeśli dziecko jest czujne, mają dużo czasu, rozmowy są bardzo krótkie. „Inwestują” w dzieci, które po jakimś czasie się przełamują.
Jak się zachować, jeżeli rodzic podejrzewa, że ktoś na czacie jest pedofilem? Zgłaszać na policję? A jeśli to fałszywy alarm?
Przede wszystkim urwać kontakt dziecka. Mamy mnóstwo informacji dotyczących podejrzeń rodziców, że dziecko się kontaktuje z takim a takim osobnikiem, pod takim a takim nickiem. Niektórzy dysponują wydrukami korespondencji, adresem kontaktowym. Policja to natychmiast sprawdza, bo to są dla nas informacje bardzo cenne.
Jak to zrobić? Dzwonić na policję? Jest jakiś adres internetowy?
Większość rodziców nie dzwoni. Zresztą forma kontaktu telefonicznego nie zawsze jest najwłaściwsza. Po prostu przesyła się strony internetowe e-mailem na strony np. Komendy Głównej Policji. W 95 procentach są to anonimy.
Sprawdzacie anonimowe informacje?
Oczywiście. Interesuje nas nie osoba, która dostarcza informacji, tylko informacja. Daje nam ważną wskazówkę i oszczędza mnóstwo czasu. Jest to dla nas ogromna pomoc, o którą wciąż apelujemy. Walka z pedofilią w sieci przypomina niekiedy walkę z wiatrakami, ale na pewno trzeba ją prowadzić i to wspólnymi siłami.