- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Pokonywać trudności
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Refleksja nad seksualnością
- OKIEM RODZICA. Wytłumacz mi, mamo
- WYCHOWANIE. Nauka miłości
- POD ROZWAGĘ. Sai Baba
- GDZIEŚ BLISKO. Droga pod prąd
- ROZMOWA Z... oficerem Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Dębno
- RODZINA SALEZJAŃSKA. W obronie czystości
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Spotkanie w Częstochowie
- W ANEGDOCIE
- W ORATORIUM. Sposób na... spektakl
- W ORATORIUM. Funkcje animatora w grupie cz. IV
- MISJE. Moja nowa misja
- MISJE. Dni Wolontariatu
- DUCHOWOŚĆ. Furtka do złego świata
- DUCHOWOŚĆ. Omylny papież?
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Wobec młodzieńczych „burz i naporów”
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- LISTY
OKIEM RODZICA. Wytłumacz mi, mamo
Zdzisława Stachowska
strona: 5
Mama co to jest seks, zapytało moje niespełna sześcioletnie dziecko, wpatrując się w okno tuż po tym jak nauczyło się składać pierwsze literki. Za oknem na ścianie sąsiedniej kamienicy wisiał ogromny billboard reklamujący jakiś środek do pielęgnacji ciała w sloganie zawierający właśnie rzeczone, a nieznane do tej pory mojemu dziecku słówko „seks”. Chcąc nie chcąc – bo raczej nie chciałam, żeby ktoś mu to wytłumaczył na podwórku - naginając słownictwo i możliwości pojęcia tematu do wieku mojej pociechy zaczęłam tłumaczyć zawiłości dorosłego świata.
I tak to się zaczęło... Później było już tylko gorzej.
Co to jest orgazm mamo? To słówko zasłyszało w wieku siedmiu lat, oglądając film tzw. familijny nadawany w telewizji publicznej o godz. 14.00. Mamo, a dlaczego ta pani jest goła, to pytanie sprzed kiosku z gazetami, gdzie wywieszany jest każdego dnia jeden z brukowców, prezentujący na pierwszej stronie tzw. akt. A co to jest prostytutka? Co to znaczy aborcja?
A później w domu pojawił się Internet i zanim zdążyliśmy pomyśleć, że pewnie przydałoby się zainstalować filtr, moje dziecko z koleżanką jako wielbicielki kotów, w poszukiwaniu zdjęć i informacji na temat tych stworzonek, nieopatrznie wpisały w wyszukiwarkę hasło „kotki”. Strony, będące rezultatem wyszukiwania, zdecydowanie nie były przeznaczone dla ich oczu, prawdę powiedziawszy nie były przeznaczone dla czyichkolwiek oczu. I znowu trzeba było rozmawiać, tym razem o pornografii. I wiadomość z ostatniej chwili, dosłownie sprzed kilku dni. Wracamy ze szkoły i słyszę – Mamo, a wiesz, że jest takie pismo „Playboy”...
Ratunku, myślę sobie, dość! Czy to nie ma końca? Chcę chronić moje dziecko przed tym przeerotyzowaniem naszej codzienności. Ale jak, kiedy właśnie do tramwaju weszły śliczne dziewczyny z gołymi brzuchami, w przezroczystych króciótkich spódniczkach, spod których wyzierają w całej krasie fragmentaryczne stringi... I słyszę moje dziecko, jak w przerwie nucenia Dody mówi, że jak będzie duża, to też zrobi sobie taki kolczyk w pępku...
I żeby było jasne, nie mam nic przeciwko rozmawianiu z dzieckiem o seksualności. Chciałabym tylko sama decydować, o miejscu i czasie tych rozmów. Chciałabym nie być bombardowana i zaskakiwana sytuacjami zewnętrznymi, które wymuszają na mnie podejmowanie tematów, których sama bym tak wcześnie nie zainicjowała. Chciałabym uchronić dla niego i nie spłycić tej sfery, która jest tak piękna, a tak sięgnęła bruku. I jestem w panice, bo czyż mi się to uda, jeśli wszystko zda się sprzysięgło się przeciwko mnie.
Myślę że gdyby nie ten nieszczęsny billboard za naszym oknem, to jednak dłużej pozwoliłabym mu żyć w błogiej nieświadomości...